[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miliona dolarów, które Natalie przywiozła ze sobą, będzie mogło posłu-
żyć nie tylko do oddania dzieci ich naturalnym matkom, ale też na pomoc
parom, którym zdawało się, że legalnie adoptowały dziecko.
Stephanie starała się znalezć pociechę w jego słowach.
Z niecierpliwością czekali, aż Larry skończy pracę
i zamknie biuro. Trwało to długo. Aż do 17.33. W końcu wyszedł z
budynku, pod rękę z oszałamiającą blondynką. Alex przyjrzał się im
uważnie przez silną lornetkę. Kobieta niosła przewieszoną przez ramię
torbę z pralni. Kiedy pakowała ją do bagażnika samochodu, zauważył, że
był to biały uniform.
- Mogę się założyć, że ona będzie grać rolę pielęgniarki, z którą
Larry obiecał przyjść wieczorem - powiedział Alex.
- Kiepski wybór - mruknęła Stephanie. Krytycznie patrzyła na
Polgara & pona
ous
l
a
d
an
sc
Siostrę Zlicznotkę, jak ją sobie w duchu nazwała. Jeśli pamięć jej nie
zawodziła, była to ta sama recepcjonistka, z którą wcześniej mieli do
czynienia.
Odczekali kilka minut, żeby upewnić się, że biuro na pewno zostało
puste. Alex zaproponował krótki spacer dokoła budynku. Stephanie miała
wrażenie, że brakuje jej czarnej kominiarki i kombinezonu. Kiedy znalezli
się przed tylnymi drzwiami agencji, Alex wyjął z kieszeni niewielki
przedmiot i błyskawicznie sforsował zamek. Dla Stephanie stało się jasne,
że czynił to nie pierwszy raz. Po chwili byli już w środku.
Stephanie wyjęła z torebki wykaz imion i dat, a Alex włączył
komputer. Podczas gdy on starał się włamać do elektronicznych plików,
ona szperała w metalowych szafkach. Trwało to znacznie krócej, niż
można było przewidywać. W szafkach było zdumiewająco mało
dokumentów.
Natomiast Alex trudził się z pokonaniem zabezpieczeń komputera.
Upewniło to ich w przekonaniu, że byli na właściwej drodze.
- Poszukaj w szufladach - odezwał się. - Może znajdziesz coś, co
może być nazwą użytkownika i hasłem.
Czyżby rozwiązanie miała przed oczyma? Stephanie wpatrywała się
w jedyną w pokoju fotografię, która nie wyglądała na zdjęcie rodzinne.
Przedstawiała Larry'ego obejmującego ramieniem roześmianego
mężczyznę. Ktoś podpisał ją w rogu i opatrzył datą.
- Czy nie mówiłeś, że Birkenfeld ma na imię Roman?
- Uh-huh - bąknął w odpowiedzi.
Im dłużej Stephanie przyglądała się fotografii, tym bardziej zbierało
się jej na mdłości. Czy to możliwe, żeby z tak obrzydliwego procederu
Polgara & pona
ous
l
a
d
an
sc
można było kupić taki luksusowy jacht? - pomyślała. Roman Birkenfeld
był potworem.
- Spróbuj R.B's Baby" - powiedziała, pokazując mu nazwę jachtu
na zdjęciu,
- Bingo!
Stephanie nie mogła oderwać wzroku od fotografii.
- Obawiam się, że jeśli szybko nie znajdziemy czegoś konkretnego,
możemy już nigdy nie zobaczyć doktorka... Może być trudno znalezć
kogoś, kto żegluje po świecie od jednego do drugiego kurortu.
W pokoju słychać było tylko trzaskanie klawiszy pod palcami
Alexa. Niestety, żadne z nazwisk z listy Natalie Perez nie prowadziło do
celu. Sfrustrowany Alex nerwowo przesunął palcami po włosach.- To jest
trudniejsze niż tylne drzwi - mruknął. Wbił w Stephanie poważne
spojrzenie. - Nie możemy spóznić się na spotkanie. Jeśli nabiorą
jakichkolwiek podejrzeń, cała operacja może wziąć w łeb.
- Mamy zatem tylko dwa wyjścia. Albo ty pojedziesz do hotelu,
spotkasz się z Larrym i jego pielęgniarką i postarasz się przeciągnąć
spotkanie, dopóki mnie nie uda się czegoś znalezć, albo odwrotnie. Co
wolisz?
Wolałbym móc cofnąć czas i sprawić, żebyś nie była w to
zamieszana, pomyślał.
Jego decyzja nie miała żadnego związku z talentami aktorskimi.
Alex w ogóle nie dopuszczał myśli, że mógłby zostawić Stephanie sam na
sam z Larrym. Bez względu na okoliczności. Wolał już zostawić ją w
towarzystwie komputera niż kryminalisty.
- Pojadę do hotelu i powiem im, że w ostatniej chwili pojechałaś
Polgara & pona
ous
l
a
d
an
sc
kupić rzeczy dla dziecka. %7łeby dobrze zniosło podróż. Kwadrans przed
siódmą na rogu będzie czekać na ciebie taksówka. Czy znajdziesz
cokolwiek, czy nie, wsiądziesz do niej i wrócisz do hotelu. Larry będzie
prawdopodobnie podekscytowany wizją neseseru z setką tysięcy dolarów
gotówką i nie powinien zauważyć twojego niewielkiego spóznienia.
Stephanie usiadła przed komputerem.
- Jako bibliotekarka mam sporo do czynienia z komputerem -
powiedziała. - W pewnych kręgach jestem znana jako postrach tych,
którzy przetrzymują książki.
- Nie podoba mi się to - powiedział Alex. - Nie chcę zostawiać cię tu
samej i...
- Idz już! - ponagliła go. - Kiedy będę kopiowała pliki, podpiszesz
dokumenty, które pozwolą może wsadzić drania za kratki do końca życia.
Po to tu przecież jesteśmy. Nie trać cennego czasu na zamartwianie się o
mnie. Dam sobie radę.
- Na wszelki wypadek będę miał włączony telefon komórkowy. Ty
zrób tak samo.
Odwaga Stephanie była zdumiewająca. Jak w ogóle mógł pomyśleć,
że będzie potrafił żyć bez niej? Miał szczery zamiar powiedzieć jej to,
wyprostować wszystko między nimi... kiedy tylko będzie po wszystkim.
Teraz jednak nie miał czasu do stracenia. Od tego zależało życie
dziecka.
Polgara & pona
ous
l
a
d
an
sc
ROZDZIAA DWUNASTY
Stephanie zdołała już skopiować ponad połowę plików, gdy
usłyszała, że tylne drzwi się otworzyły. Sądziła, że to wrócił Alex. Miała
już go zawołać. Wtedy usłyszała damski chichot i strach niemal ją
sparaliżował.
- Tak się tym przejęłam, że zapomniałam dokumentów -
szczebiotała kobieta. - Ale cieszę się, po tym interesie Roman będzie
mógł spłacić wreszcie długi.
- Jeśli tylko tak właśnie użyje tych pieniędzy... Stephanie rozpoznała
ten głos. To był Larry. Szybko
zgasiła lampkę i rzuciła okiem na ekran monitora. Skopiowano
sześćdziesiąt osiem procent.
- Obawiam się, że skłonność mojego starego przyjaciela do hazardu
jest mniejsza tylko od skłonności do przemocy - powiedział Larry. - A
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates