[ Pobierz całość w formacie PDF ]
prawdziwy, a mój sfałszowany. Więc to naprawdę musi być on.
%7łołądek mi się kurczy na samą myśl o nim. W tej chwili wszystko mi jedno, jaki ten
Tobias jest wyjątkowy. Nazwał mnie żałosną.
- Dlaczego wybrałaś Nieustraszonych? - pyta Jeanine.
- A co to ma do rzeczy? - Próbuję złagodzić ton, ale mi nie wychodzi. - Chyba nie za-
mierzasz udzielić mi nagany za to, że opuściłam swoją frakcję i szukałam brata? Frakcja po-
nad krwią , zgadza się? - milknę. -I dlaczego przyprowadzili mnie do twojego gabinetu? Je-
steś taka ważna czy co? - Może to spuści z niej trochę powietrza.
Przez sekundę ma ściągnięte usta.
- Naganę zostawię Nieustraszonym. - Rozpiera się w fotelu.
Kładę ręce na oparciu fotela, na którym nie usiadłam, i zaciskam palce. Okno za nią
wychodzi na miasto. W oddali pociąg leniwie zmienia kurs.
- Co do powodu twojej obecności tutaj& Moją frakcję cechuje ciekawość - odpowiada
Jeanine. - Przeglądając twoje dane, zobaczyłam kolejny błąd w innej symulacji. I znowu, nie
zarejestrowano tego. Wiedziałaś?
- Jak się dostałaś do moich danych? Tylko Nieustraszeni mają do nich dostęp.
- Ponieważ to Erudyci opracowali symulacje, zawarliśmy& porozumienie z Nieustra-
szonymi, Beatrice. - Nachyla głowę i uśmiecha się do mnie. - Mnie niepokoi wyłącznie jakość
naszej technologii. Jeśli nie zda u was egzaminu, muszę sprawić, żeby to się nie powtarzało.
Zrozumiałam jedno: okłamuje mnie. Nie obchodzi jej technologia - podejrzewa, że coś
się nie zgadza w wynikach mojego testu. Tak samo jak przywódcy Nieustraszonych, wszędzie
węszy Niezgodnych. A jeśli moja matka chciała, żeby Caleb pracował nad serum do symula-
cji, to pewnie dlatego, że wynalazła je Jeanine.
Ale co takiego groznego jest w tym, że umiem manipulować symulacjami? Dlaczego
właśnie dla reprezentantki Erudytów ma to znaczenie? Nie potrafię odpowiedzieć na żadne z
pytań. Ale jej spojrzenie przypomina mi wzrok psa obronnego podczas testów przynależności
- bezwzględne, drapieżne oczy. Ona chce rozszarpać mnie na strzępy. Teraz nie mogę poło-
żyć się i poddać. Też muszę się stać psem obronnym. Czuję serce w gardle.
- Nie wiem, jak działają symulacje, ale po płynie, który mi wstrzyknięto, bolał mnie
brzuch. Może nadzorca był rozproszony, bo bał się, że zwymiotuję, i zapomniał zrobić zapis.
Po testach przynależności też było mi niedobrze.
- Często masz problemy z żołądkiem, Beatrice? - jej głos tnie jak ostrze brzytwy. Je-
anine stuka przyciętymi paznokciami w szklany blat.
- Od dzieciństwa - odpowiadam tak gładko, jak tylko mogę. Odsuwam krzesło i prze-
chodzę w bok, żeby na nim usiąść. Nie mogę wydawać się spięta, chociaż czuję się tak, jakby
wywracały mi się wszystkie wnętrzności.
- Zwietnie ci poszły symulacje - ciągnie Jeanine. - Czemu przypisujesz łatwość, z jaką
je ukończyłaś?
- Jestem odważna - mówię, patrząc jej w oczy. Inne frakcje specyficznie widzą Nie-
ustraszonych. Bezczelni, agresywni, impulsywni. Chojracy. Powinnam być taka, jak się spo-
dziewa. Uśmiecham się do niej. - Jestem najlepszą nowicjuszką, jaka im się trafiła.
Nachylam się do przodu, opieram łokcie o kolana. Muszę się posunąć dalej, żeby być
przekonująca.
- Wiesz, dlaczego wybrałam Nieustraszonych? Bo się nudziłam. - Więcej, więcej.
Kłamstwo wymaga zaangażowania. - Męczyło mnie, że będę dobroczynnym palantem, i
chciałam z tego wyjść.
- Więc nie tęsknisz za rodzicami? - pyta delikatnie.
- Czy tęsknię za opieprzaniem, że patrzę w lustro? Czy tęsknię, że kazali mi się za-
mknąć, kiedy coś mówiłam przy obiedzie? - Kręcę głową. - Nie. Nie tęsknię za nimi. Już nie
są moją rodziną.
Kłamstwo pali mi gardło, kiedy z niego wychodzi, a może to łzy, które powstrzymuję.
Wyobrażam sobie matkę, jak stoi za mną z grzebieniem i nożyczkami, lekko się uśmiecha,
kiedy przystrzyga mi włosy, i chce mi się krzyczeć, a nie ją obrażać.
- Czy mam rozumieć& - Jeanine ściąga wargi i milknie na kilka sekund - & że zga-
dzasz się z artykułami na temat politycznych przywódców miasta?
Z artykułami, które zniesławiają moją rodzinę jako skorumpowanych, żądnych wła-
dzy, moralizujących dyktatorów? Z artykułami, które zawierają subtelną grozbę i napomykają
o rewolucji? Niedobrze mi się od nich robi. Wiem, że to ona je opublikowała, i chętnie bym ją
udusiła. Uśmiecham się.
- Z całego serca - mówię.
Jeden z lokajów Jeanine, mężczyzna w niebieskiej koszuli z kołnierzykiem i okularach
przeciwsłonecznych, odwozi mnie na teren Nieustraszonych sportowym srebrnym samocho-
dem marki, jakiej jeszcze nie widziałam. Silnika prawie nie słychać. Kiedy o to pytam faceta,
mówi mi, że auto jest napędzane bateriami słonecznymi, i zaczyna długie tłumaczenie, jak pa-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates