[ Pobierz całość w formacie PDF ]
co, okazało się, że jest zbyt dobra. Była oszustką.
Zareagowałem tak, jakby powiedział jakieś świństwo o jednym z moich przyjaciół,
co było w sumie bezsensowne, ponieważ Pauline nie żyła już od prawie trzydziestu lat
i tak naprawdę nigdy dobrze jej nie znałem. W końcu powtórzyłem słabo:
Oszustką?
Bardzo zręczną oszustką. Chociaż nie zawsze. Czytała wszystko Wayne a
Bootha, Normana O. Browna, Leavisa... Wysyłałem ją do biblioteki, a ona brała wszyst-
ko, co jej tylko wpadło w rękę. Ale chyba za często to, co czytała, pojawiało się w jej
esejach, dokładnie słowo w słowo, i wykazywała silną niechęć do opatrywania tego
gwiazdką i odsyłania do zródeł.
Aż trudno w to uwierzyć!
60
Uśmiechnął się takim brzydkim uśmiechem, pełnym pogardy i wyższości.
Czy pan też ją kochał, Bayer? To był jej inny grzech, chyba cięższy niż oszuki-
wanie. Pozwalała każdemu zakochiwać się w sobie, ale nigdy nie odwzajemniała tego
uczucia.
A czy pan ją kochał, panie Tresvant?
Gdy dowiedziałem się o jej śmierci, zareagowałem tylko cichym och . Więc chyba
nie. Zresztą, im mniej starzy ludzie pamiętają o miłości, tym lepiej.
Najłatwiej rozcina się skórę. Nawet najcieńszy papier stawia opór mówi krótkie
nie , zanim nóż go przeniknie. Ale w skórę wchodzi jak w masło. Otwierałem właśnie
paczuszkę z dokumentami, gdy nóż się ześlizgnął i rozciął mi kciuk. Od razu trysnęła
krew i zaplamiła pożółkłe kartki.
Była dziesiąta wieczór. Frannie siedział na dole, jedząc jakiś przysmak kuchni mongol-
skiej i oglądając pożyczony wcześniej film z Jean-Claude em Van Damme em. Owinąłem
sobie kciuk papierem toaletowym i krzyknąłem do niego na dół, czy nie ma jakiegoś le-
karstwa i opatrunków. Gdy wyjaśniłem mu, co się stało, przybiegł do mnie z gigantycz-
ną, pomarańczową apteczką. Spojrzał na mój palec i owinął go jak profesjonalista. Na
pytanie, gdzie się tego nauczył, odparł, że był pomocnikiem lekarza na wojnie w Wiet-
namie. Zaskoczony tym, że jako żołnierz robił takie rzeczy, zamiast szaleć z miotaczem
ognia, stwierdziłem, iż niewiele zdradza mi ze swojej przeszłości. Roześmiał się i powie-
dział, że mogę pytać, o co chcę.
Dlaczego wydzwaniasz cały czas do Davida Cadmusa?
Bo ojciec tego skurwiela zabił Pauline Ostrovą.
Frannie, ojciec tego skurwiela nie żyje.
Ale zbrodnia została. Obróć rękę, żebym mógł owinąć z drugiej strony.
Nie pojmuję, co to oznacza.
Oznacza to mniej więcej tyle, że chciałbym zmusić kogoś do przyznania się do
tego morderstwa.
Ale dlaczego? Dlaczego aż tak ci na tym zależy?
Rozmawiając ze mną, obydwiema rękami trzymał moją obandażowaną dłoń. Po jego
następnych słowach próbowałem ją wyrwać, ale nie chciał puścić.
W co ty właściwie wierzysz, Sam?
O co ci chodzi?
Właśnie o to. W co tak naprawdę wierzysz? Gdzie się modlisz? Komu byś oddał
nerkę? Za co byś poszedł pod ścianę?
Jest wiele takich rzeczy. Mam ci wymienić? spytałem ze zdziwieniem w głosie.
Tak. Wymień mi pięć rzeczy, w które wierzysz. Tylko nie zalewaj. Bez lukrowa-
nych obrazków i wymądrzania się. Powiedz tak od razu i dużo się nie zastanawiaj.
Czułem się urażony i próbowałem się wyrwać. Jednak trzymał mocno, przez co po-
czułem się niepewnie.
61
No dobra. Wierzę w moją córkę. Wierzę w moją pracę, jeśli wszystko układa się
dobrze. Wierzę w... nie wiem, Frannie, naprawdę musiałbym się zastanowić.
I tak nic by ci to nie dało. Jak tak cię słucham, to dochodzę do wniosku, że gówno
masz z tego całego cynizmu. Znasz to powiedzenie: Lis wie o wielu sprawach, a jeż
o jednej, ale za to wielkiej . Różnica między nami polega na tym, że w moim życiu jest
przynajmniej ta jedna wielka rzecz, która wiele dla mnie znaczy i która nadaje mi kie-
runek. Jestem przekonany, że Edward Durant nie zabił Pauline. I przyjdzie taki dzień,
że to udowodnię. Nawet mimo swoich sukcesów, Sam, i tak masz lisie oczy, nerwowe
i rozbiegane, które długo nie zatrzymują się na jednej rzeczy. Twój powrót chyba bie-
rze się z tego, że próbujesz uciec od swojego życia. Próbujesz wrócić do jakiegoś starego
etapu, martwego i bezpiecznego. Może jednak jest w tym coś, co cię ocali. I to właśnie
cię przyciąga, ponieważ coś się zaczyna w twoim życiu, a perspektywy rysują się dość
ponuro.
Puścił moją rękę i wyszedł z pokoju. Słyszałem, jak idzie po schodach, a potem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates