[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podróż była bardzo męcząca?
Droga z Londynu do Northampton była porządna
i łatwa do przejechania nawet w jeden dzień, ale miejs
cowe szlaki pokonywało się znacznie trudniej. Oliwia
dotarła publicznym dyliżansem do Northampton, a tam
była zmuszona znalezć sobie inny pojazd. Udało jej się
nająć jedynie właściciela bryczki, który zgodził się
wziąć ją z bagażem za trzy szylingi. Taka podróż gro
ziła poodbijaniem wszystkich kości. Musiała też być
okropnym przeżyciem dla panny przyzwyczajonej do
resorowanych powozów i służby dbającej o zaspokoje
nie każdego jej kaprysu.
Jak Burtonowie mogli puścić ją w tę podróż samą?
Przecież mogło się jej stać dosłownie wszystko. Zupeł
nie jakby przybrani rodzice przestali się o nią troszczyć
z dnia na dzień, odciąwszy się od wszelkiej odpowie
dzialności. Powinni przynajmniej dać jej do dyspozycji
powóz! Na tę bezduszność Beatrice zawrzała gniewem,
pilnowała się jednak, by tego nie okazać. To chwilowo
nie miało znaczenia. Jej siostra była bezpieczna, choć
śmiertelnie zmęczona.
- Beatrice... - Oliwii łamał się głos. Najwyrazniej
nie była pewna przyjęcia, jakie ją spotka, więc ledwie
opanowała wzruszenie wywołane serdecznym powita
niem. - Bardzo przepraszam, że sprawiam wam taki
kłopot.
- Kłopot? Jaki kłopot? - odparła Beatrice. - To dla
mnie wielka radość, że mogę powitać siostrę w tych
murach. Kochamy ciÄ™, Oliwio. Ani mnie, ani nikomu
z rodziny nigdy nie sprawisz kłopotu. - Z uśmiechem
pocałowała ją w policzek. - Chodz, zobaczysz się
z ciotką Nan. Ojciec jest w tej chwili zajęty. Staramy
się nie przeszkadzać mu w pracy, ale spotkacie się
pózniej. Prosił mnie, żebym powiedziała ci, jak bardzo
siÄ™ cieszy z twojego powrotu.
Na te słowa na ślicznej twarzy Oliwii pojawił się
grymas, a z przejrzystych niebieskich oczu popłynęły
Å‚zy.
- Och, jacy jesteście dobrzy - powiedziała, gorącz
kowo szukajÄ…c chusteczki w torebce trzymanej przy
przegubie dłoni. Chociaż peleryna była ubłocona, miała
modny krój, a trzy kufry rzeczy, które Oliwia przywioz
ła ze sobą, wskazywały na to, że Burtonowie nie wy-
rzucili jej z domu bez przyodziewku. - Wiem, że mu
sicie uważać mnie za niewdzięcznicę, a w najlepszym
razie osobę bardzo nierozważną...
- Nic podobnego - zapewniła Beatrice i zaprowa
dziła siostrę do saloniku, gdzie płonął ogień na komin
ku. Zwykle rozpalano go dopiero wieczorem, bo ani
Beatrice, ani ciotka nie miały czasu przesiadywać tutaj
za dnia, ale tym razem okazja była szczególna, a drew
no podarowano im z Jaffrey House, sÄ…siedniego majÄ…t
ku, którego panem był bardzo bogaty i powszechnie
szanowany earl Yardley.
Earl miał z drugiego małżeństwa córkę imieniem
Sophia i zdaje się, że był z niej bardzo dumny. Panna
była mniej więcej rówieśnicą Oliwii i odznaczała się
niepospolitą urodą, najbardziej zaś zwracała uwagę kru
czoczarnymi włosami i lśniącymi oczami. Beatrice na
turalnie ją znała, choć niezbyt często spotykały się na
gruncie towarzyskim.
Pan Roade rzadko podejmował gości lub składał ko
muś wizytę, ale rodzinę earla widywało się czasem we
wsi i wtedy Beatrice zwykłe zamieniała kilka słów z la
dy Sophią. Bardzo teraz żałowała, że ojciec odrzucał
uprzejme zaproszenia earla, przysyłane co pewien czas
od wielu lat. Oliwia na pewno chętnie zaprzyjazniłaby
siÄ™ z SophiÄ… Cleeve.
- Moja droga Oliwio... - Do saloniku wpadła za
aferowana ciotka Nan. Włosy zakrywał jej czepek, a na
suknię nałożyła fartuch. - Wybacz, proszę, że nie zdą
żyłam powitać cię na progu. Byłam na górze i robiłam
porządki w sypialniach. Oprócz dziewczyny w kuchni
mamy tylko jedną służącą, a doprawdy byłoby nieucz
ciwością obciążać wszystkim biedną Lily.
Oliwia spojrzała na nią dosyć zdziwiona tym, że ciot
ka mogła sprzątać. Spłonęła rumieńcem, szybko jednak
opanowała się i podeszła do Nan, by ucałować ją w po
liczek.
- Wybacz mi, proszę, ciociu - powiedziała. - Mia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rzÄ…dzÄ…, sÅ‚abych rzuca siÄ™ na pożarcie, ci poÅ›redni gdzieÅ› tam przemykajÄ… niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates