[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czasami przez cały dzień chodziła owinięta ręcz
nikiem jak w sarongu. Było to możliwe wyłącznie
dzięki temu, że za dnia Leo Makarios przebywał
poza domem.
Może przesypia dzień w trumnie - pomyślała
złośliwie.
Rzeczywistość była znacznie bardziej zwy
czajna. Leo spędzał czas na morzu. Pływał na
desce surfingowej, motorówką albo jedną z wie
lu rodzajów łodzi żaglowych. Nad zatoką stał
wielgachny hangar wypełniony różnego rodzaju
sprzętem do pływania. Któregoś dnia Anna za
uważyła, jak napełniano mu butle tlenem, a po
tem ładowano do dżipa ekwipunek do nurko
wania.
Była wdzięczna losowi za jego umiłowanie
sportów wodnych. Dzięki temu miała całe dnie dla
siebie. Bez tych chwil wytchnienia nie zniosłaby
tego, co się działo nocami.
Nie bardzo wiedziała, jak długo jest na wyspie.
Straciła rachubę czasu. Zdawało jej się, że od
przyjazdu minęły cale wieki.
Leo Makarios odkrywał przed nią całkiem nowe
światy, zabierał do miejsc, których istnienia nawet
się nie domyślała. Był jak trucizna, jak jad, który
98 JULIA JAMES
rozlewa się po żyłach, dociera do serca, uzależnia.
Uzależniła się od rozkoszy, jaką jej dawał. Była
tym przerażona, upokorzona, rozdarta, a mimo to
trwała w nałogu.
Ani w dzień, ani w nocy nie miała spokoju.
W dzień czekała z utęsknieniem na powrót Leo
Makariosa, a kiedy wracał do domu, serce Anny
zaczynało bić szybciej, ciało budziło się ze snu,
spodziewajÄ…c siÄ™ nowych rozkoszy.
Odrobiną spokoju cieszyła się jedynie w tych
krótkich momentach, kiedy leżeli wtuleni w siebie,
nasyceni, kompletnie wyczerpani. Jakby naprawdÄ™
byli kochankami.
Nie byli. Nic ich ze sobą nie łączyło. Nic o sobie
nie wiedzieli, nie byli sobie bliscy w żaden sposób
i to jedno się nie zmieniało.
Ten dom był pełen ludzi, pracowników, którzy
utrzymywali porzÄ…dek, troszczyli siÄ™ o wygodÄ™
swojego pracodawcy i wszystkich jego gości. Ci
ludzie mieli przyjaciół i rodziny, tylko Anna była
całkiem sama.
Zawsze była sama. Babcia bardzo ją kochała,
sama ją wychowała po śmierci swojej córki. Ojca
Anna nie znała, nawet nie wiedziała, gdzie się
podziewa. Pewnie tam, gdzie wszyscy ojcowie
z przypadku, którzy nie chcą znać swoich dzieci.
Tyle że babcia, kochająca i troskliwa jak nikt na
świecie, była o dwa pokolenia starsza od Anny.
Miała swój świat niedużych domków z werandami
BEZCENNE DIAMENTY 99
usytuowanych na tyłach miejskiej gazowni i jak
ognia bała się wypuszczenia wnuczki w szeroki
świat. A o karierze modelki nawet słyszeć nie
chciała.
Babcia nieustannie ją ostrzegała przed niego-
dziwością życia w wielkim świecie, lecz Anna nie
potrafiła odrzucić szansy, jaką dostała od życia.
Chciała się uwolnić od widoku gazowni i od fa
bryki ciastek, w której miała pracować, gdy doroś
nie. Odwiedzała babcię tak często, jak mogła.
W końcu staruszka stała się zbyt słaba, by mogła
nadal mieszkać samotnie w swoim małym domku
z werandą. Anna umieściła ją w eleganckim domu
opieki, za który płaciła z honorariów. Tam także
odwiedzała babcię tak często, jak jej czas pozwa
lał. Tyle tylko, że babcia nie zawsze ją poznawała.
Jak babcia umrze, zostanę całkiem sama, przy
szło Annie do głowy, gdy siedziała na tarasie
kosztownej willi w tropikalnym raju.
Zdziwiła się, bo nigdy dotąd o tym nie myślała.
Zresztą przecież miała przyjaciół. Chociażby Jen
ny. W sztucznym i brudnym świecie, w jakim żyła
na co dzień, miała jeszcze kilka koleżanek, którym
można było zaufać. Tyle że żadna z nich nie była
sama. Nawet Jenny będzie wkrótce miała swoje
dziecko.
Mogłabym z nią pojechać do Australii. Razem
łatwiej będzie wychować malucha. Ale najpierw
muszę się stąd wydostać...
100 JULIA JAMES
Poczuła ukłucie w sercu. Wydostać się stąd,
znaczyło już nigdy więcej nie spotkać Leo Maka-
riosa. Zanim przyjechała z nim na Karaiby, o ni
czym innym nie marzyła. Wyobrażała sobie, jak
stąd wyjedzie, jak wróci do normalnego życia, jak
powoli będzie zapominać o strasznej przygodzie.
Dopiero teraz zrozumiała, że powrót do normal
nego życia nie będzie możliwy, że bez Leo jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rzÄ…dzÄ…, sÅ‚abych rzuca siÄ™ na pożarcie, ci poÅ›redni gdzieÅ› tam przemykajÄ… niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates