[ Pobierz całość w formacie PDF ]

drzwi, przyciśnięci do ściany. Gregori zaklął pod nosem.
- Ich alarm się włączył. Widocznie w pokoju ochrony siedzi ich człowiek i zauważył
185
chłopaków.
- Liczyliśmy się z tym - szepnął Howard.
- Przynajmniej studia nagraniowe są dzwiękoszczelne - powiedział Gregori. - Jędrek nie
słyszy alarmu.
Toni powtórzyła sobie w duchu plan, który wyjaśnił jej Ian. Phineas i Dougal mieli przejąć
dyżurkę ochrony tak szybko, jak się dało.
Dwaj strażnicy, którzy eskortowali Iana, wrócili. Wybiegli przez drzwi z wyciągniętymi
mieczami, ale nie dotarli daleko. Zoltan i Jack skoczyli na nich i w mgnieniu oka z tamtych
dwóch zostały tylko kupki prochu na chodniku.
Zoltan i Jack schowali sztylety i dobyli mieczy. Wbiegli do środka. Mieli za zadanie
przeczesać błyskawicznie cały budynek, zabijając każdego Malkontenta, na jakiego się
natkną. Jak na oko Toni, wydawali się bardzo odpowiedni do tej akcji.
- Dobra, Stone, idziemy. - Howard pchnął prezentera. Pobiegli pod boczną ścianę
budynku. Stone przesunął roślinę w ciężkiej donicy, odsłaniając właz w chodniku.
Pociągnął za żelazne kółko, żeby unieść klapę, i ukazały się schody prowadzące do
piwnic.
Howard wyjął z pasa małą diodową latarkę i włączył ją.
- Idziemy.
- To wszystko są magazyny - szepnął Stone, kiedy byli już na dole. - Nie schodzi tu nikt
oprócz Tiffany i szefa, kiedy chcą...
- Rozumiemy - mruknął Gregori. - Zaprowadz nas do schodów najbliżej reżyserki.
- Tędy. - Stone poprowadził ich przez rozległy magazyn i w górę, po wąskich schodkach.
- Ja pierwszy. - Gregori wyciągnął miecz.
- Oczywiście. - Stone puścił go przodem. Gregori uchylił drzwi i wyjrzał na zewnątrz.
- Czysto. - Poprowadził ich pustym korytarzem. Gdzieś daleko słychać było szczęk
mieczy. Toni minęła kamerę ochrony; mogła tylko mieć nadzieję, że obserwują ich Phineas
i Dougal, a nie Malkontenci.
- Tutaj. - Gregori zatrzymał się przy drzwiach z tabliczką  Reżyserka . Z wnętrza
dobiegały odgłosy walki na miecze. Gregori pchnął drzwi. Toni weszła tuż za nim w samą
porę, by zobaczyć, jak Zoltan tnie mieczem po szyi Malkontenta, a potem przebija mu
serce. Martwy wampir rozsypał się w pył.
Zoltan odwrócił się przodem do nich i się skłonił.
- Reżyserka jest wasza. - Zmignął za drzwi.
- Rany. - Toni popatrzyła za Zoltanem, który zniknął za rogiem.
- Cieszę się, że ten gość jest po naszej stronie - mruknął Carlos. Gregori zaklął.
- Popatrzcie na to. - Wskazał ścianę pokrytą tuzinem monitorów. Toni zakryła usta dłonią.
Wszystkich dwanaście monitorów pokazywało tę samą scenę: studio, z którego nadawano
Nocne wiadomości, Ian był rozebrany do kiltu, a Nadia, jak gdyby nigdy nic, owijała jego
nagą pierś srebrną liną. Na skórze Iana pojawiły się czerwone pręgi, a skwierczący odgłos
sprawił, że żołądek podszedł Toni do gardła.
- Musimy go stamtąd wydostać. - Toni wyciągnęła sztylet zza pasa.
- Wydostaniemy, już niedługo - zapewnił Gregori. - Ian chciał mieć pewność, że reszta
budynku będzie całkowicie pod naszą kontrolą i zginie możliwie wielu Malkontentów,
zanim przypuścimy ostateczny atak na Jędrka.
Howard stał na straży przy drzwiach, ale wszyscy czworo patrzyli bezradnie w monitory,
nie mogąc pomóc Ianowi.
- Dostałeś specyfik - powiedział Ian przez zaciśnięte zęby. - Wypuść zakładniczki.
186
Jędrek uniósł fiolkę z zielonkawym płynem.
- Skąd mogę wiedzieć, czy to naprawdę ten specyfik? Mogliście tu nalać trucizny. To jest
trucizna, MacPhie?
Ian patrzył na niego ze złością.
- To jest trucizna? - krzyknął Jędrek.
Nadia zarzuciła pętlę srebrnego sznura na szyję Iana i zacisnęła mocno. Jego skóra
zaskwierczała. Toni przełknęła ślinę, próbując opanować mdłości, Ian patrzył chmurnie na
Jędrka.
- To nie jest trucizna. Spróbuj i sam się przekonaj.
Jędrek powoli skinął głową.
- Chcesz, żebym to wypił. - Podszedł do Corky i zerwał srebrną taśmę z jej ust. Wrzasnęła.
- To boli, ty draniu.
- To może zaboleć bardziej. Przytrzymać ją! - rozkazał Jędrek. Jurij przytrzymał głowę
Corky. Corky zacisnęła usta, ale Jędrek zatkał jej nos i w końcu musiała je otworzyć, by
zaczerpnąć powietrza. Jędrek wlał jej do gardła trochę płynu.
W reżyserce drzwi otworzyły się i do środka zajrzał Phineas.
- Nie strzelaj - powiedział do Howarda.
- Przejęliście dyżurkę ochrony? - spytał Howard.
- Tak. Zostawiłem tam Dougala. Zoltan i Jack po raz ostatni przeczesują budynek.
Jesteśmy prawie gotowi do ataku na Jędrka.
- Bogu dzięki. - Toni wskazała monitory. - Widziałeś, co robią Ianowi?
- Tak. - Phineas się skrzywił. - W dyżurce jest monitor, na którym widać, co jest na antenie.
Ale przede wszystkim cały wampiryczny świat widzi, co robią Ianowi. A Ian ma niezłą
bandę fanek.
- I co z tego? - Toni nie miała ochoty słuchać o wampirzycach, które ciągle jeszcze chciały
umawiać się z Ianem.
- A to, że zbierają się przed wejściem - odparł Phineas. - Mamy podgląd na parking, na
którym jest chyba z pięćdziesiąt wściekłych wampirzyc. Wszystkie wrzeszczą, że Ian
MacPhie ma zostać uwolniony.
- Boże drogi - szepnęła Toni.
- Robi się naprawdę gorąco - ciągnął Phineas. - Te kobiety mają bicze i kije bejsbolowe.
- Mam pomysł. - Gregori podszedł do regału na całą ścianę i wziął kamerę. Włączył ją i
spojrzał w monitory. - Jak mam zrobić, żeby obraz pokazał się tutaj?
- Tak. - Stone podszedł do stołu reżyserskiego i przełączył parę pstryczków. Dolny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates