[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cały czas rozmyślając o tym, jak radzi sobie Nick.
- Miło jest znów mieć wokół siebie małe dzieci - powiedział
George, kiedy usiadła obok niego. Chłopcy budowali fort, podczas gdy
Archie kopał z zapałem dziurę w ziemi.
- Przestań, tato. Więcej tego nie zrobię. Nie chcę zanadto
przyzwyczaić się do tych dzieci.
- Zastanawiam się, co Nick z nimi zrobi.
Ona sama wciąż zadawała sobie to pytanie, ale nie potrafiła
wymyślić nic sensownego. Był kawalerem, miał pracę i nie wyobrażała
sobie, aby miał nagle zmienić styl życia i zająć się trójką nie swoich
dzieci.
Jedno z nich właśnie otworzyło oczy i zaczęło głośno płakać.
Kolejna pieluszka. Została im jeszcze tylko jedna, a nie miała pojęcia,
o której zjawi się Nick.
- Wrócimy do domu przez miasto. Muszę dokupić pieluszek i
mleka. Jeśli Nickowi coś się przedłuży...
Oczyściła malców z piasku, przypięła smycz psu i zaczęła iść w
stronę wyjścia. Kiedy przechodzili obok budowy, ojciec zadarł głowę.
- Dobrze wygląda - pochwalił, spoglądając na odrestaurowany
ous
l
anda
c
S
dom. Spadzisty dach, proste białe okna z błyszczącymi szprosami,
nowo położone kremowe tynki tworzyły naprawdę imponującą całość.
- Niezle się spisałaś.
Jego pochwała sprawiła jej przyjemność, choć nadal nie mogła
przeboleć utraty wieży.
- Chciałam kupić mieszkanie w wieży - wyznała, a ojciec
spojrzał na nią jakoś dziwnie.
- Niewykluczone, że jeszcze je zdobędziesz.
- Bardzo wątpię. Zwłaszcza teraz, kiedy stało się to całe
nieszczęście.
George spojrzał na dzieci.
- Kto wie, chyba mogłabyś się do nich przyzwyczaić...
- Tato, przestań. Wiem, że tęsknisz za Jessicą i Emily, ale już
powiedziałam, że więcej tego nie zrobię. Zresztą, jest za wcześnie na
snucie jakichkolwiek planów. Wyciągasz pochopne wnioski.
- Czas pokaże - stwierdził ze stoickim spokojem i zawołał
chłopców, żeby zbyt daleko nie odbiegali. Poczekali na nich, po czym
razem poszli do supermarketu. Kupili potrzebne dla dziecka drobiazgi i
wrócili do domu. Wszyscy byli zmęczeni, a głównie jej ojciec.
- Może pooglądacie sobie trochę telewizję, a ja w tym czasie
przygotuję coś do jedzenia? - zaproponowała. Ku jej zdumieniu,
malcy nie zaprotestowali. Usiedli grzecznie obok George'a i zaczęli
oglądać program dla dzieci. Ona w tym czasie nakarmiła Mayę, umyła
ją, przebrała w czyste ubranka i ułożyła w nosidełku.
Było wpół do piątej. Od Nicka nie miała żadnej wiadomości.
ous
l
anda
c
S
Spojrzała na śpiące dziecko i ogarnął ją smutek. Była taka bezbronna i
zależna od innych. Nigdy nie pozna swojej matki i nie będzie miała
związanych z nią wspomnień.
Jak jej babcia da sobie radę? Nick nie powiedział, jakie obrażenia
odniosła, ale skoro musiała zostać w szpitalu dłużej niż tydzień,
widocznie nie były takie błahe. Ponadto straciła córkę i na pewno
martwiła się o to, co stanie się z jej wnukami. Z tego, co mówił Nick,
nie było nikogo innego, kto mógłby się nimi zająć. Ojcowie hulali
gdzieś w świecie, a ona sama była ranna. Kto pozostawał?
Nick.
Przełknęła rozczarowanie. Tak dobrze im się układało, zaczynała
już wierzyć, że z tej znajomości mogłoby wyniknąć coś poważnego.
A może to były jej pobożne życzenia? Może wszystko sobie tylko
wyobraziła?
Nagle poczuła, że musi się czymś zająć. Zaczęła przeglądać
szafki w poszukiwaniu czegoś, co mogłaby dać dzieciom do zjedzenia.
Chciała przyrządzić danie, które Nick mógłby zjeść, kiedy przyjedzie z
pogrzebu. Znalazła słoik wołowego gulaszu i mrożone piersi kurczaka.
Dzieci mogą nie mieć ochoty na ostry sos z cebulą. Przypomniała
sobie, że ich matka była wegetarianką, więc może nie powinna robić im
kurczaka? A kanapki z bekonem? Cóż, było chyba trochę za pózno,
żeby zastanawiać się, czy nie złamała zasad wprowadzonych przez
Lucy.
Na szczęście miała pieczarki, marchew i cukinię - mogła zrobić
sos wegetariański. Postanowiła spytać ich, na co mają ochotę. Zajrzała
ous
l
anda
c
S
do salonu i zobaczyła, że cała trójka smacznie śpi. A właściwie
czwórka, gdyż Archie ułożył się na podłodze obok kanapy i również
zasnął. Harry przytulił się do ojca, a Dickon spał wyprostowany na ple-
cach. Miał otwartą buzię i wyglądał na zbyt małego, by być sierotą.
Przestań o tym myśleć. Jaka to różnica, czy zjedzą kurczaka?
Bardziej niż jedzenia potrzebowali teraz miłości. Cóż, dziś ją dostali, a
co będzie dalej, to już jej nie dotyczy.
Usłyszała podjeżdżający pod dom samochód. Otworzyła drzwi i
wyszła na zewnątrz. Nick wyłączył silnik i popatrzył na nią przez
szybę.
Pomyślała, że wygląda okropnie.
- Jak się czują? - spytał, wysiadając z samochodu i podchodząc
do niej.
- Dobrze. Teraz zasnęli przed telewizorem. Byliśmy na plaży.
Jego ramiona opadły, jakby opuściło go napięcie.
- Martwiłem się o was.
- Niepotrzebnie. Mówiłam, że sobie poradzimy. A ty?
- Okropnie. Myślałem, że mama przez to nie przejdzie... - głos
mu się załamał. Georgie nagle zdała sobie sprawę, że Nick jest osobą,
na której każdy się opiera. Robi tak wiele dla wszystkich dookoła, nie
myśląc wcale o sobie.
- Chodz do środka - otworzyła drzwi, kładąc palec na ustach,
żeby zachowywał się cicho. Chłopcy nadal spali, ale George miał
otwarte oczy. Uśmiechnął się do Nicka i spojrzał na malców.
- Ciężki dzień - mruknął, a Nick skinął głową.
ous
l
anda
c
S
- Wytrzymasz jeszcze trochę? - spytała ojca, a ten skinął
głową.
- Jak mała? - spytał szeptem Nick.
- Niedawno ją nakarmiłam i teraz śpi.
Georgie zostawiła otwarte drzwi do pokoju, żeby ojciec mógł
słyszeć Mayę i wyprowadziła Nicka na zewnątrz. Kazała mu wsiąść do
samochodu i ruszyła w stronę budowy.
- Co my robimy? - spytał, kiedy zatrzymała samochód i
otworzyła jego drzwi.
- Odpoczywamy. Chodz.
Wzięła go za rękę, zaprowadziła do głównego budynku, a kiedy
zamknęła za nimi drzwi, objęła go i mocno do siebie przytuliła.
- Georgie, nie... - zaprotestował, ale ona czuła, jak bardzo jest
spięty.
- Ciii. Potrzebujesz tego. Wyglądasz okropnie. - Delikatnie
ujęła dłońmi jego twarz. - Było aż tak zle?
- Jeszcze gorzej.
Uścisnęła go mocniej i zaczęła delikatnie kołysać.
- Tak bardzo mi przykro - powiedziała. Nick oderwał się od
niej i wyjrzał w zamyśleniu przez okno.
- To była szalona kobieta. Ale była moją siostrą. Razem się
wychowywaliśmy, a teraz jej nie ma. Po prostu nie mogę w to
uwierzyć.
Cierpiał tak bardzo, a ona nie wiedziała, jak mu pomóc. Mogła go
tylko przytulić i pozwolić, żeby przeżył swój ból. W końcu podniósł
ous
l
anda
c
S
głowę i spojrzał w sufit. Z jego piersi wydobył się zduszony jęk.
- Przepraszam.
- Nie musisz przepraszać. Po to cię tu przywiozłam. Musisz to
odreagować, a nie możesz pozwolić sobie na to przy dzieciach.
Wyjął z kieszeni nieskazitelnie białą chusteczkę i przetarł twarz.
Georgie nastawiła wodę na herbatę i znalazła dwa czyste kubki.
- Opowiedz mi o pogrzebie - poprosiła. Nick usiadł przy stole i
wbił wzrok w podłogę.
- Było mnóstwo ludzi - zaczął po chwili. - Przyjaciele matki i
Lucy, koledzy ze szkoły. Tory ich wszystkich zawiadomiła. Mama nie
lubi takich zgromadzeń, ale Lucy tak właśnie by chciała. Myślę, że
mamie nie podobałby się żaden pogrzeb, dlatego, że w ogóle nie
powinno go być.
- Chłopcy o tym rozmawiali. Słyszeli, jak mówiłeś Tory o [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates