[ Pobierz całość w formacie PDF ]
myślała. I żaden z nich nic nikomu nie powiedział, tego była
przeznaczone na ubój zwierzęta zostaną oddzielone, natomiast
pewna.
195
194
pozostałe sztuki wprowadzi się do obory, gole i przerażone po - W takim razie ja uważam, że chyba myślisz o sobie, Be
długim lecie spędzonym na wolności. Krowy też bardzo nie lu ret -wtrąciła Mali cierpko. - Czy też może jest coś szczególne
bią ciemnej obory, żadna nie chce do niej wchodzić po pełnych go, co ci leży na wątrobie? Coś, co chciałabyś powiedzieć?
słońca dniach spędzonych w górach. - O nie, ja mówię jak najmniej - odparła teściowa, wciąż
wpijając wzrok w synową. - Ale swoje myślę. I nie jestem jesz
cze taka stara, żeby nie pamiętać, co się wyprawiało w sypial
Po kilku dniach na szczęście pogoda się zmieniła. Słońce zno ni, zanim ty się z nią ożeniłeś. Nieprzyzwoitość, oto co tam było.
wu odbijało się w szybach okien i w wodzie fiordu, a wiatr od lą A Stornes nigdy nie było znane z nieprzyzwoitości. Nigdy, zanim
du suszył przemoczone snopki zboża i w bardzo krótkim czasie ty tutaj nie nastałaś, Mali.
dokonał cudu. Kiedy jednak wszystko znalazło się pod dachem,
- Ale wszystko się w końcu ułożyło, Beret - Havard próbo
był już pazdziernik. Naprawdę bardzo pózno.
wał ją udobruchać. - Wzięliśmy ślub i jesteśmy teraz tak przy
- Ziarno jest lepsze, niż myślałem - powiedział Havard któ zwoici, jak to tylko możliwe.
regoś wieczora, kiedy bardzo pózno wrócił do domu. - Musieliście się pobrać - odparła Beret krótko i przeniosła
Skończyły się długie, jasne wieczory. Teraz ciemność zakra teraz wzrok na niego.
dała się do obejścia już w porze obrządku.
Po chwili wybiegła z izby, trzaskając drzwiami.
Plewy sypały się z jego ubrania, kiedy się rozbierał, a potem - No, to mamy jedną osobę mniej do kawy - roześmiał się
przeczesał ręką włosy. Havard i ciężko usiadł na krześle. - W gruncie rzeczy to bardzo
- Nie będziemy chyba głodować tej zimy - dodał. dobrze, kiedy człowiek może posiedzieć spokojnie po długim
- Tutaj w Stornes nikt nigdy nie głodował - wtrąciła Beret, dniu. Jestem okropnie zmęczony.
potrząsając głową. -Ale skoro teraz gospodarstwem zajmujecie Mali spojrzała na niego. Tak, rzeczywiście musiał być i zmę
się wy dwoje, to wszystkiego można się spodziewać. czony, i sfrustrowany. Nigdy przedtem tak nie odpowiadał Be
- Głupstwa mówisz, Beret - powiedział Havard spokoj ret. To do niego niepodobne. Ale przecież nawet ktoś taki jak
nie. - Ty wprawdzie decydujesz o wielu sprawach, ale pogodą Havard może stracić cierpliwość.
kierować nie możesz, nawet ty.
- Masz rację, człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi - od
parła Beret nieprzyjemnym głosem i wpiła spojrzenie w Ma Kiedy pili kawę, zadzwonił telefon.
li. - Chodzi o to, żeby mieć szacunek do Pana Boga, to wtedy - To z Gjelstad - powiedziała Ingeborg. - Kristen chce z to
wszystko idzie dobrze. Ale jeśli ktoś nie przejmuje się ani Bo bą rozmawiać, Havardzie.
giem, ani moralnością, to...
Mali wiedziała, zanim on coś powiedział. Poznała to po spo
- Jeżeli przyszłaś tutaj po to, żeby wygłaszać kazania, to le sobie, w jaki wrócił do izby.
piej sobie idz - przerwał jej Havard stanowczo. - W tym domu - Twojej mamie znowu się pogorszyło? - spytała cicho.
nie ma nikogo, kto nie szanuje Pana Boga, dobrze o tym wiesz. - Tak, Kristen uważa, że teraz to już koniec. Powinienem
- Ale z moralnością to nie zawsze się tutaj liczą - burknęła był częściej tam bywać - dodał z grymasem na twarzy.
Beret. Najwyrazniej nie miała zamiaru wychodzić. - Człowiek - Jezdziłeś przecież kilka razy tej jesieni, Havardzie. Two
dostaje to, na co sobie zasłużył. ja mama wie lepiej niż inni, że niełatwo jest się wyrwać z domu.
196 197
I u nas przecież też nie wszystko zawsze jest w porządku - do
czy on kiedykolwiek był do kogoś przywiązany. Najbardziej ze
dała Mali cicho. - Ale teraz pojedziemy oboje. Tym razem ja bę
wszystkich braci przypominał ojca, najważniejszy dla siebie był
dę ci towarzyszyć.
on sam i liczyło się tylko to, czego on pragnął. No i dostał żo
- Myślisz, że to dla ciebie dobrze? - spytał, patrząc jej
nę, na jaką sobie zasłużył, pomyślała Mali cierpko, podążając za
w oczy. - Pracowałaś tak ciężko przez całe lato i jesień.
Havardem do izby. Helga nie należy do najsympatyczniejszych
- Ty też pracowałeś - odparła Mali spokojnie. - I teraz nic
i najbardziej szczodrych kobiet. Nasz Kristen chyba siÄ™ trochÄ™
mi już nie dolega. Chcę jeszcze zobaczyć Ruth. Twoja matka za
przeliczył. Taki był nią zajęty, że być może nie dostrzegał, jaka
wsze dla mnie wiele znaczyła.
jest naprawdę. Bo Mali nie mogła uwierzyć, że Helga jest bar
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rzÄ…dzÄ…, sÅ‚abych rzuca siÄ™ na pożarcie, ci poÅ›redni gdzieÅ› tam przemykajÄ… niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates