Boge Anne Lise Grzech pierworodny 07 Zdrada 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

myślała. I żaden z nich nic nikomu nie powiedział, tego była
przeznaczone na ubój zwierzęta zostaną oddzielone, natomiast
pewna.
195
194
pozostaÅ‚e sztuki wprowadzi siÄ™ do obory, gole i przerażone po - W takim razie ja uważam, że chyba myÅ›lisz o sobie, Be­
dÅ‚ugim lecie spÄ™dzonym na wolnoÅ›ci. Krowy też bardzo nie lu­ ret -wtrÄ…ciÅ‚a Mali cierpko. - Czy też może jest coÅ› szczególne­
bią ciemnej obory, żadna nie chce do niej wchodzić po pełnych go, co ci leży na wątrobie? Coś, co chciałabyś powiedzieć?
słońca dniach spędzonych w górach. - O nie, ja mówię jak najmniej - odparła teściowa, wciąż
wpijajÄ…c wzrok w synowÄ…. - Ale swoje myÅ›lÄ™. I nie jestem jesz­
cze taka stara, żeby nie pamiÄ™tać, co siÄ™ wyprawiaÅ‚o w sypial­
Po kilku dniach na szczęście pogoda siÄ™ zmieniÅ‚a. SÅ‚oÅ„ce zno­ ni, zanim ty siÄ™ z niÄ… ożeniÅ‚eÅ›. Nieprzyzwoitość, oto co tam byÅ‚o.
wu odbijaÅ‚o siÄ™ w szybach okien i w wodzie fiordu, a wiatr od lÄ…­ A Stornes nigdy nie byÅ‚o znane z nieprzyzwoitoÅ›ci. Nigdy, zanim
du suszył przemoczone snopki zboża i w bardzo krótkim czasie ty tutaj nie nastałaś, Mali.
dokonał cudu. Kiedy jednak wszystko znalazło się pod dachem,
- Ale wszystko siÄ™ w koÅ„cu uÅ‚ożyÅ‚o, Beret - Havard próbo­
był już pazdziernik. Naprawdę bardzo pózno.
waÅ‚ jÄ… udobruchać. - WziÄ™liÅ›my Å›lub i jesteÅ›my teraz tak przy­
- Ziarno jest lepsze, niż myÅ›laÅ‚em - powiedziaÅ‚ Havard któ­ zwoici, jak to tylko możliwe.
regoś wieczora, kiedy bardzo pózno wrócił do domu. - Musieliście się pobrać - odparła Beret krótko i przeniosła
SkoÅ„czyÅ‚y siÄ™ dÅ‚ugie, jasne wieczory. Teraz ciemność zakra­ teraz wzrok na niego.
dała się do obejścia już w porze obrządku.
Po chwili wybiegła z izby, trzaskając drzwiami.
Plewy sypały się z jego ubrania, kiedy się rozbierał, a potem - No, to mamy jedną osobę mniej do kawy - roześmiał się
przeczesał ręką włosy. Havard i ciężko usiadł na krześle. - W gruncie rzeczy to bardzo
- Nie będziemy chyba głodować tej zimy - dodał. dobrze, kiedy człowiek może posiedzieć spokojnie po długim
- Tutaj w Stornes nikt nigdy nie głodował - wtrąciła Beret, dniu. Jestem okropnie zmęczony.
potrzÄ…sajÄ…c gÅ‚owÄ…. -Ale skoro teraz gospodarstwem zajmujecie Mali spojrzaÅ‚a na niego. Tak, rzeczywiÅ›cie musiaÅ‚ być i zmÄ™­
siÄ™ wy dwoje, to wszystkiego można siÄ™ spodziewać. czony, i sfrustrowany. Nigdy przedtem tak nie odpowiadaÅ‚ Be­
- GÅ‚upstwa mówisz, Beret - powiedziaÅ‚ Havard spokoj­ ret. To do niego niepodobne. Ale przecież nawet ktoÅ› taki jak
nie. - Ty wprawdzie decydujesz o wielu sprawach, ale pogodą Havard może stracić cierpliwość.
kierować nie możesz, nawet ty.
- Masz racjÄ™, czÅ‚owiek strzela, a Pan Bóg kule nosi - od­
parÅ‚a Beret nieprzyjemnym gÅ‚osem i wpiÅ‚a spojrzenie w Ma­ Kiedy pili kawÄ™, zadzwoniÅ‚ telefon.
li. - Chodzi o to, żeby mieć szacunek do Pana Boga, to wtedy - To z Gjelstad - powiedziaÅ‚a Ingeborg. - Kristen chce z to­
wszystko idzie dobrze. Ale jeÅ›li ktoÅ› nie przejmuje siÄ™ ani Bo­ bÄ… rozmawiać, Havardzie.
giem, ani moralnością, to...
Mali wiedziaÅ‚a, zanim on coÅ› powiedziaÅ‚. PoznaÅ‚a to po spo­
- Jeżeli przyszÅ‚aÅ› tutaj po to, żeby wygÅ‚aszać kazania, to le­ sobie, w jaki wróciÅ‚ do izby.
piej sobie idz - przerwał jej Havard stanowczo. - W tym domu - Twojej mamie znowu się pogorszyło? - spytała cicho.
nie ma nikogo, kto nie szanuje Pana Boga, dobrze o tym wiesz. - Tak, Kristen uważa, że teraz to już koniec. Powinienem
- Ale z moralnością to nie zawsze się tutaj liczą - burknęła był częściej tam bywać - dodał z grymasem na twarzy.
Beret. Najwyrazniej nie miaÅ‚a zamiaru wychodzić. - CzÅ‚owiek - JezdziÅ‚eÅ› przecież kilka razy tej jesieni, Havardzie. Two­
dostaje to, na co sobie zasłużył. ja mama wie lepiej niż inni, że niełatwo jest się wyrwać z domu.
196 197
I u nas przecież też nie wszystko zawsze jest w porzÄ…dku - do­
czy on kiedykolwiek był do kogoś przywiązany. Najbardziej ze
daÅ‚a Mali cicho. - Ale teraz pojedziemy oboje. Tym razem ja bÄ™­
wszystkich braci przypominał ojca, najważniejszy dla siebie był
dę ci towarzyszyć.
on sam i liczyÅ‚o siÄ™ tylko to, czego on pragnÄ…Å‚. No i dostaÅ‚ żo­
- Myślisz, że to dla ciebie dobrze? - spytał, patrząc jej
nę, na jaką sobie zasłużył, pomyślała Mali cierpko, podążając za
w oczy. - Pracowałaś tak ciężko przez całe lato i jesień.
Havardem do izby. Helga nie należy do najsympatyczniejszych
- Ty też pracowałeś - odparła Mali spokojnie. - I teraz nic
i najbardziej szczodrych kobiet. Nasz Kristen chyba siÄ™ trochÄ™
mi już nie dolega. ChcÄ™ jeszcze zobaczyć Ruth. Twoja matka za­
przeliczył. Taki był nią zajęty, że być może nie dostrzegał, jaka
wsze dla mnie wiele znaczyła.
jest naprawdÄ™. Bo Mali nie mogÅ‚a uwierzyć, że Helga jest bar­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rzÄ…dzÄ…, sÅ‚abych rzuca siÄ™ na pożarcie, ci poÅ›redni gdzieÅ› tam przemykajÄ… niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates