Charlene Sands Ryzykowna obietnica 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

końcu Rena poczuła, że jeśli jeszcze coś zje, to pęknie.
Tony z rozbawieniem popatrzył na jej pustą miskę.
- Chyba nic nie jest w stanie wyleczyć cię z miłości do lodów truskawkowych z
gorącą polewą czekoladową - dodał ze śmiechem.
- I z orzechami - dodała Rena.
- I z bitą śmietaną! Pamiętasz naszą bitwę?
- No pewnie! - Roześmiała się wesoło.
Któregoś razu, gdy byli sami w rezydencji Carlinów, jedzenie lodów truskawko-
wych zakończyli wojną na bitą śmietanę w sprayu.
- Wycisnąłeś na mnie całą zawartość... Nawet włosy miałam białe.
- Tak... I bardzo słodkie - dodał Tony w zamyśleniu.
Zlizał masę z jej twarzy, potem rozebrał ją i całował każdy słodki fragment jej cia-
ła, a w końcu kochali się pod prysznicem. To wtedy doszli do wniosku, że lody truskaw-
kowe z bitą śmietaną nie mają sobie równych wśród deserów.
- Wiesz, że od tamtego dnia, ilekroć jem bitą śmietanę, myślę o tobie? - Popatrzył
jej głęboko w oczy.
Rena zaczerwieniła się i pochyliła głowę, by ukryć zmieszanie.
- To było tak dawno - powiedziała niepewnie. - Po co do tego wracać? - Nie doda-
ła, że w niej bita śmietana wywołuje podobne skojarzenia.
- Może jednak warto. - W dalszym ciągu nie odrywał od niej wzroku. - Aączyło nas
coÅ› wyjÄ…tkowego.
- Aączyło, jak słusznie zauważyłeś - odparła chłodno.
Tony pochylił się i pocałował ją, uznając dyskusję za zakończoną.
- Wstawaj, pora iść. - Podniósł się, wziął Renę za rękę, po czym wrócili do hotelu
po bagaże.
Rena była pewna, że pojadą prosto do Napy, a tymczasem Tony zaparkował przed
centrum handlowym.
R
L
T
- Po co tu przyjechaliśmy?
- Po rzeczy dla dziecka.
- SÅ‚ucham?
- Obiecałem ci dzień pełen atrakcji, a dla przyszłej mamy wybieranie dziecięcych
ubranek i mebelków musi być sporą frajdą.
- Ojej, Tony... - Rena aż zaczerwieniła się z radości.
Od dawna już robiła listę rzeczy, które powinna kupić w ramach przygotowań do
pojawienia się dziecka, ale im ta lista stawała się dłuższa, tym wyrazniej widziała, że na
większość pozycji po prostu nie będzie jej stać.
- Ostrzegam, że na wiele ci się nie przydam. W tej kwestii jestem kompletnym
ignorantem - oznajmił Tony, pomagając Renie wysiąść z samochodu.
- Ja pewnie wcale nie mniejszym - zaśmiała się. - Co prawda z Davidem dużo roz-
mawialiśmy o dzieciach, ale... - Urwała nagle, przestraszona własnymi słowami.
Z Davidem, powtórzyła w myślach i poczuła, że nogi się pod nią uginają. Jak mo-
gła wybrać wózek, łóżeczko, kołyskę dla dziecka bez Davida? Miał w tym uczestniczyć,
planowała, że będą dzielić wszystkie momenty związane z życiem ich syna lub córki, a
tymczasem nawet nie zdążyła mu powiedzieć, że jest w ciąży... I David nigdy nie pozna
swojego dziecka, a przecież byłby tak wspaniałym ojcem! Nie będzie uczestniczyć w je-
go rozwoju, nigdy go nie przytuli ani nie pomoże zmierzyć się z problemami. Nigdy.
Musiała oprzeć się o maskę samochodu.
- Nie mogę, Tony... Nie jestem jeszcze gotowa. - Spojrzała na niego przepraszają-
co.
Po twarzy Tony'ego przebiegł skurcz.
- Rozumiem. Odłożymy to na inny dzień - powiedział, siląc się na spokój.
- Tony, uwierz mi, naprawdÄ™ doceniam twojÄ…...
- Nie ma o czym mówić - przerwał jej nieco zbyt ostro. - W końcu to nie ja jestem
ojcem, prawda?
Szybko wsiadł do samochodu i zapalił silnik. Rena zagryzła wargi, aby powstrzy-
mać napływające jej do oczu łzy, i również zajęła swoje miejsce. Od czasu do czasu zer-
kała na kamienną twarz Tony'ego.
R
L
T
Westchnęła. Co za ironia losu!
Oto obok niej siedzi człowiek, który kiedyś w marzeniach stawał się jej mężem. Na
przyszłość powinna bardziej uważać, o czym marzy.
ResztÄ™ drogi do Napy odbyli w milczeniu.
R
L
T
ROZDZIAA SZÓSTY
Co dalej? - myślał Tony.
Z jednej strony rozumiał, że Rena ciągle przeżywa śmierć męża, ale z drugiej stro-
ny, skoro zobowiązał się nią opiekować, musi nie tylko zabezpieczyć jej przyszłość, ale
też ją na tę przyszłość otworzyć. Jeśli pozwoli jej dyktować warunki ich małżeństwa,
nigdy nie uwolni jej od patrzenia wstecz.
Postanowił od razu wcielić ten wniosek w życie, więc zamiast zatrzymać się przed
domem Reny, skręcił w drogę prowadzącą do swej posiadłości.
- Dlaczego mnie nie wysadziłeś? - zapytała Rena, gdy minęli Purpurowe Pola.
- Bo jedziemy do mnie.
Rzuciła mu niepewne spojrzenie.
- Po co?
- Wezmę jakieś ubrania, żebym miał w co się przebrać, kiedy wrócimy do Purpu-
rowych Pól.
Rena zbladła.
- O ile mnie pamięć nie myli, umawialiśmy się na małżeństwo w tajemnicy. Nie
możemy razem mieszkać. - Głos jej drżał. Była wściekła.
Tony nie odpowiedział. Zatrzymał samochód na poboczu drogi, odczekał chwilę,
by się uspokoić, po czym wyjaśnił:
- Nie ogłosimy wszem i wobec, że się pobraliśmy, ale ponieważ nie mogę praco-
wać w twojej winnicy i...
- I mnie kontrolować? - weszła mu w słowo.
Zignorował tę zaczepkę.
- Kto nas zobaczy? Trudno uznać Purpurowe Pola za zatłoczone miejsce.
- Wielkie dzięki za przypomnienie.
- Słuchaj. Chcę tylko powiedzieć, że nie zatrudniasz dużej grupy pracowników,
którzy mogliby plotkować na nasz temat, a dodatkowo winnica położona jest na uboczu,
z dala od głównej drogi.
- Nie brałam pod uwagę tego, że zamieszkasz ze mną - wyszeptała.
R
L
T
Tony delikatnie uniósł jej brodę i zmusił, by na niego spojrzała. Jej oczy wydały
mu się jeszcze piękniejsze niż zwykle.
- Nikt się o nas nie dowie, przynajmniej na razie. Ale zrobię wszystko, żebyśmy
kiedyś mogli żyć jak normalne małżeństwo. Jeśli wolisz, żebyśmy zamieszkali u mnie,
to...
- Nie! - zawołała. - Mowy nie ma. Nie zostawię Purpurowych Pól.
Nie zdziwił go ten stanowczy sprzeciw. Rena nienawidziła jego ojca, a więc i do-
mu, w którym Santo spędził życie. Dopóki Tony nie podjął decyzji o wyjezdzie z Napy,
Santo respektował prośby syna i oszczędzał własność Fairfieldów, ale gdy Purpurowe
Pola straciły swojego rzecznika, stary Carlino bez skrupułów zastosował wobec nich taką
samÄ… taktykÄ™ biznesowÄ…, jak wobec innych winnic regionu, obliczonÄ… na wyelimi-
nowanie wszelkiej konkurencji. Rodzicom Reny z wielkim trudem udało się ocalić mają-
tek.
Wtedy Rena obiecała sobie, że jej noga nigdy już nie postanie w domu Carlina. To
nazwisko kojarzy jej się tylko i wyłącznie zle, pomyślał Tony z goryczą.
- W takim razie przeprowadzam się do ciebie - oświadczył.
Rena wzięła głęboki oddech i z wyrazną niechęcią skinęła głową.
Kiedy dojechali do posiadłości Carlinów, oznajmiła, że poczeka na Tony'ego w
samochodzie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rzÄ…dzÄ…, sÅ‚abych rzuca siÄ™ na pożarcie, ci poÅ›redni gdzieÅ› tam przemykajÄ… niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates