[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Patrząc na morze, Laura miała ochotę pływać, biegać po
plaży, zająć się czymś, byleby tylko oddalić niespokojne myśli.
Czuła się lak, jakby ją osaczyły demony. Bała się nawet wyjść z
domu. Nagle przyszła jej do głowy zabawna myśl: jak Ben by
zareagował na widok morskich fal, opłukujących szwy na jej
głowie?
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Laura narzuciła
szlafrok i pobiegła otworzyć, w pół drogi zatrzymała się jednak.
Craig Palmer siedzi wprawdzie w więzieniu, ale pozostał jej
uraz. Ostrożnie uchyliła drzwi, bojąc się otworzyć je na oścież.
Okazało się, że był to Joe, ten sam, który tak zle ją przyjął w
Blackwood Ridge.
RS
57
- Doktor Durell kazał mi to przywiezć - powiedział,
wskazując głową na komputer, który taszczył przed sobą.
Odsunęła się, żeby go wpuścić. Joe zaniósł sprzęt do kuchni i
postawił na blacie.
- Czy może stać na razie tutaj? - zapytał. Laura twierdząco
skinęła głową.
- Mam też przybory do golenia i trochę ubrań doktora. Wrócił
do samochodu, a po chwili pojawił się z niewielką
walizką. Nie odchodził jednak, lecz stal w drzwiach i
spoglądał na Laurę z zakłopotaniem.
- Czy... czy dobrze się pani czuje? - zapytał.
- Tak.
Nie miała ochoty na rozmowę z tym człowiekiem, bo podczas
pierwszego spotkania potraktował ją z góry. Zapewne on też
doskonale o tym pamiętał, bo przestępował z nogi na nogę i był
wyraznie zdenerwowany.
- Jestem pani winien przeprosiny - powiedział wreszcie
skruszony. - Ale takie miałem polecenie...
Doceniła jego dobrą wolę i uśmiechnęła się.
- Wiem. Doktor Durell jest chyba surowym szefem.
- To nie to - odparł z wahaniem. - Problem polega na tym, że
on chorobliwie unika ludzi. Po prostu nie wolno mi było nikogo
wpuszczać. To było moje główne zadanie. - Joe wzruszył
ramionami. - Ale nie powinienem tak zle traktować
miejscowego lekarza.
- Niech się pan już tym nie przejmuje - zapewniła, a widząc,
że Joe jest nadal niespokojny, dodała: - Czy mogę w czymś
pomóc?
- Nie. - Rozejrzał się wokół z nieśmiałym uśmiechem. -
Chciałem tylko życzyć pani powodzenia. Dokonała pani cudu.
- Co pan ma na myśli?
- W ciągu ostatnich lat często powtarzałem Benowi, że
zachowuje się jak głupiec... - Zawahał się, ale widząc
zachęcający uśmiech Laury, kontynuował: - Kiedy zacząłem u
RS
58
niego pracować, rzeczywiście wyglądał okropnie. To
zrozumiałe, że nie było mu łatwo. A po wypadku stało się
jeszcze coś - nie wiem, co -i zaczął kompletnie unikać ludzi.
Przecież zagoiła się rana na twarzy, i noga też, więc nie miał się
już czego wstydzić, ale dalej bał się ludzi... Pani to zmieniła.
Laura patrzyła na niego, zaskoczona długim wywodem.
- Lubi go pan, prawda? - spytała.
- Tak. Kiedy go poznałem, byłem bez pracy. Przedtem
wynajmowałem się jako drwal, ale po zawale serca nie mogłem
znalezć żadnego zajęcia. Dopiero Ben mnie przyjął. Dał
ogłoszenie, że poszukuje kogoś do pomocy... Namówił mnie,
żebym skończył korespondencyjny kurs księgowości. W trakcie
nauki zaproponował mi większe wynagrodzenie, bo mam na
utrzymaniu żonę i córkę. To lekka praca. Wykonuję różne
codzienne czynności, ale przede wszystkim miałem go chronić
przed światem.
- Jeśli zacznie go pan namawiać do porzucenia samotni, może
pan stracić pracę - powiedziała, a on szeroko się uśmiechnął.
- Przyznaję, martwiło mnie to, ale teraz sytuacja się zmieniła.
Craig Palmer znalazł sobie inny etat.
Laura roześmiała się. Nie ma sytuacji bez wyjścia, pomyślała
i zdecydowanie poprawiło jej to nastrój.
- %7łyczę panu powodzenia - powiedziała.
- Za wcześnie na takie plany, przecież Ben jeszcze mnie nie
wyrzucił. - Pokazał zęby w szerokim uśmiechu. - To zabawne
czekać, aż człowieka wywalą z pracy, no nie?
Laura w zamyśleniu skinęła głową. Po chwili zadała pytanie,
które nurtowało ją odkąd poznała Bena.
- Od jak dawna doktor Durell ma te blizny? Słyszałam o
wypadku.
- On niechętnie o tym rozmawia. Wiem tylko tyle, ile sześć lat
temu wyczytałem w gazetach. Durellowie już wtedy mieli tu
dom letniskowy na wzgórzu i przyjeżdżali bardzo często.
Uważaliśmy ich niemal za mieszkańców Calua Bay.
RS
59
- Co napisano o wypadku?
- Ich samochód zderzył się czołowo z cysterną wiozącą
benzynę. Stało się to na szosie z Calua Bay do Canberry.
Kierowca ciężarówki był pod działaniem narkotyków i ściął
zakręt, więc Ben w żaden sposób nie mógł uniknąć kolizji. On
wyszedł z tego cało, ale jestem pewien, że nie pozbył się
wyrzutów sumienia.
- %7łona zginęła na miejscu?
- Tak. Jechali w trójkę: ona, Ben i jej córka z pierwszego
małżeństwa. Dziewczynka miała wtedy siedem czy osiem lat.
Trochę się poraniła, ale najgorzej było z tymi z przodu.
Laura nachmurzyła się. Dlaczego Ben nie wspomniał o
dziecku?
- Co się dzieje z pasierbicą doktora Durella? - spytała.
- Nie mam pojęcia. Ben nigdy o niej nie mówi. - Wzruszył
ramionami. - No, coś lam wiem. Na początku każdego semestru
wysyłam czek do drogiej szkoły dla dziewcząt.
- To znaczy, że wykreślił ją ze swego życia tak samo, jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates