Howard_Linda_Barrie_zielonooka_03 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wysunęła się z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi. A w
korytarzu czekał już Zane. Jego ręka zdecydowanym ruchem objęła
jej talię. Została wyprowadzona z domu, podprowadzona do
samochodu i usadowiona w środku. Potem Zane zatrzasnął drzwi,
mocno, tak jakoś bezapelacyjnie, usadowił się za kierownicą i
wyruszyli w drogÄ™ na lotnisko.
Jezdnia była zatłoczona. Zane skutecznie manewrował wśród
samochodów. Wykonawszy kolejny zakręt, spojrzał przelotnie na
Barrie i przerwał milczenie:
- W samolocie będzie kupa ludzi. Dlatego teraz mi powiedz, o co
tu w ogóle chodzi.
Oczy miał osłonięte ciemnymi okularami, ale nawet przez te
ciemne szkła Barrie czuła, że jego wzrok jest teraz chłodny. No cóż,
ten mężczyzna chyba nie potrafi o nic prosić. On umie tylko
wydawać rozkazy. Nie będzie jej z nim łatwo, oj, nie będzie. Barrie
westchnęła ciężko, ale już po chwili postanowiła, że jednak powinna
mu jak najszybciej opowiedzieć wszystko, i to bardzo szczerze,
chociażby ze względu na bezpieczeństwo dziecka, którego jest
ojcem.
- Chciałabym, żebyś wiedział, że jednym z powodów, dla
których zdecydowałam się wyjść za ciebie, jest fakt, że bardzo
potrzebuję ochrony. A ty jesteś z SEAL-u. I gdyby zdarzyło się coś
złego, będziesz wiedział, co robić.
- Złego?- powtórzył Zane głosem pozbawionym emocji.
No cóż, dla człowieka wykonującego taką pracę rzeczy złe są
chlebem powszednim.
- Myślę, że porywacze spróbują jeszcze raz. A teraz martwię się
nie tylko o siebie... - Jej ręka bezwiednie przesunęła się po
brzuchu, tak jak to robią kobiety w ciąży. Jakby chciała się
102
upewnić, że jej upragniony potomek tam jest i że jest zupełnie
bezpieczny.
Zane przez chwilę milczał, popatrując w boczne lusterko.
- Zgłosiłaś w FBI?- Albo na policji?
- Nie.
- Dlaczego nie?
- Bo myślę... myślę, że mój ojciec jest w coś wplątany - wyznała,
dławiąc się swoimi słowami.
Zane znów spojrzał w lusterko.
- A niby w co twój ojciec miałby być wplątany?
- Wiem, że porwano mnie nie dla okupu. I z tego wynika bardzo
prosty wniosek. Chcieli uzyskać od ojca jakąś informację. Nic
innego nie przychodzi mi do głowy.
Zane zręcznie przemykał między samochodami i milczał, a Barrie
pomyślała, że pewnie teraz ten jego chłodny logiczny umysł
rozpatruje różne możliwości.
- Może i masz rację. Może twój ojciec jest w coś wplątany, może
też sam już się zgłosił do FBI. W każdym razie ciebie trzeba jak
najszybciej przewiezć w bezpieczne miejsce... - Nagle urwał i rzucił:
- Trzymaj siÄ™!
Gwałtownie skręcił w prawo. Samochód z piskiem opon przemknął
tuż przed maską innych samochodów i wjechał w jakąś boczną
ulicÄ™.
Barrie rzuciło w bok, pasy wpiły się w jej ciało.
- Co... co się dzieje?-! - krzyknęła, próbując się wyprostować.
- Chyba mamy towarzystwo.
Serce Barrie podskoczyło do gardła. Przerażona, wbiła wzrok w
samochody, robiÄ…c gorÄ…czkowy przeglÄ…d.
- Dwóch facetów między trzydziestką a czterdziestką. Typy
kaukaskie. Mają ciemne okulary - poinformował Zane bezbarwnym
głosem, jakby obserwował chmurki na niebie.
Przypomniała sobie jego wręcz żelazne nerwy w Ben Ghazi. Im
bardziej niebezpiecznie, tym bardziej był opanowany.
A więc Zane jest pewien, że ktoś ich ściga. Barrie czuła, że jej
żołądek dziwnie się obsuwa, a jej robi się potwornie niedobrze. Bo
103
co innego podejrzewać, że grozi niebezpieczeństwo, a co innego
odczuwać to na własnej skórze.
Dopiero teraz to, co powiedział, dotarło do niej dokładniej.
- Kaukaskie typy?  powtórzyła. - Ale... - urwała i po chwili
szepnęła: - No tak.
%7ładne  ale", to wszystko ma swój sens. Podświadomie oczekiwała
zagrożenia jedynie ze strony Libijczyków, a przecież powinna
pamiętać, że ten węzeł gordyjski może splątywać zarówno
Libijczyków, jak i ludzi Macka Prewetta. A Prewett to człowiek,
który ma bardzo wielkie możliwości i szerokie kontakty. Jego
wpÅ‚ywy siÄ™gajÄ… daleko, pewnie też na Kaukaz. Dlaczego nie£
Powinna więc oczekiwać zagrożenia także ze strony  kaukaskich
typów", a właściwie ze strony każdego, nie tylko mieszkańców
Bliskiego Wschodu. Nie może więc nikomu wierzyć, ani białym, ani
czarnym, ani typom orientalnym. Nikomu, tylko Zane'owi
Mackenziemu.
- Musimy zmienić wóz, i to jak najszybciej - powiedział Zane. -
ZadzwoniÄ™, do kogo trzeba.
- Ale oni i tak mnie wytropią - powiedziała Barrie, bo nagle
uzmysłowiła sobie, że jej bilet jest przecież wystawiony na jej
nazwisko. A jeśli prześladowcami kieruje Mack Prewett, to on nie
będzie miał problemu ze zdobyciem informacji, czy panna Lovejoy
kupowała ostatnio bilet na samolot. Bo chociaż CIA operuje tylko
poza Stanami, to Prewett z pewnością ma znaczne wpływy na
terenie kraj u i odpowiednie osoby gwarantują mu dostęp do
informacji z reguły niedostępnych dla zwykłych śmiertelników.
- Możliwe, Barrie, ale to trochę potrwa. Na razie zgubiliśmy ich,
ale wiedzą już, że wyjeżdżasz i prawdopodobnie niedługo będą
wiedzieli, z kim jedziesz. Bo jeśli dojrzeli numery tego samochodu,
to żaden problem sprawdzić, na czyje nazwisko został
wypożyczony. Jednak nie sądzę, żeby byli tacy szybcy i na razie nie
trzeba się o to martwić ani nie ma sensu zmieniać naszych planów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rzÄ…dzÄ…, sÅ‚abych rzuca siÄ™ na pożarcie, ci poÅ›redni gdzieÅ› tam przemykajÄ… niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates