[ Pobierz całość w formacie PDF ]
go powodu. Kobieta ¯elaznego Drzewa chce wojny, wy chcecie ura-
towaæ Tulla, ja zaS jestem w rozterce. Nie wiem, komu pomóc.
Mo¿e móg³byS pomóc obu stronom powiedzia³a Fava.
Nie jestem pewien, czy chcê wam pomagaæ Phylomon spoj-
rza³ Favie w oczy i doda³ ³agodnym tonem: Czy ojciec mówi³ ci,
kim jest twój m¹¿?
Fava pokrêci³a g³ow¹.
Ojciec mówi³ mi, ¿e Tull pewnego dnia bêdzie potê¿ny, jeSli
siê wyzwoli.
S¹dzê twój ojciec te¿ tak uwa¿a ¿e Tull pewnego dnia
mo¿e siê staæ czymS wiêcej ni¿ wêdrowcem ducha. Mo¿e zostaæ
wojownikiem talentu.
Jak Thunatra, dawczyni snów albo Kwitcha, uzdrowiciel?
wpad³a mu w s³owo Darrissea.
Nie. Jak Terrazin Smokolub.
Och powiedzia³a Fava z namys³em. Niewiele o nim s³y-
sza³am.
Co wiesz o Wojnie Talentów? zapyta³ Phylomon.
Wiem, ¿e poprowadzi³eS Pwi na Bashevgo i ¿e z pomoc¹ Thu-
natry, Kwitchy oraz znikaczy obali³eS Panów Niewolników. Przez
nastêpne sto lat panowa³ pokój.
Phylomon uSmiechn¹³ siê ³agodnie, jakby przemawia³ do dziecka.
178
Trzysta szeSædziesi¹t lat temu poprowadzi³em bandê wojow-
ników do Bashevgo. W owych czasach mieszka³o tam ponad cztery-
stu Gwiezdnych ¯eglarzy. Nosili symbionty, takie jak mój. Sprawia-
³y one, ¿e byli m³odzi, silni i niezwyciê¿eni. Ich potomkowie z ga-
tunku ludzkiego posiedli umiejêtnoSæ w³adania broni¹ przywiezion¹
z gwiazd i za jej pomoc¹ zniewolili twoich przodków. Moi przyja-
ciele i ja byliSmy wyrzutkami, bo sprzeciwialiSmy siê praktykowa-
niu niewolnictwa, ale nie mieliSmy odpowiedniej broni do walki.
RozejrzeliSmy siê wiêc wSród twojego ludu, wybraliSmy najbardziej
utalentowanych psychików i poprowadziliSmy ich w bój. S³ysza³aS
o Thunatrze, która walczy³a w snach i o Kwitcha, wielkim uzdrowi-
cielu. Wiesz te¿ o moim bracie nosz¹cym znikacz, urz¹dzenie, które
pozwoli³o mu wejSæ do Bashevgo pozostaj¹c nie zauwa¿ony. Ale
wojownicy Bashevgo te¿ mieli znikacze, a ponadto purpurowych ry-
cerzy i liczebn¹ przewagê. Lecz my mieliSmy Terrazina, którego nie
mog³y powstrzymaæ wszystkie koszmary Bashevgo. By³ m³odym,
piêtnastoletnim ch³opcem i chcia³ uratowaæ siostrê porwan¹ przez
Panów Niewolników. By³ te¿ wielkim wojownikiem. Wezwa³ smoki
i kaza³ im zapolowaæ na Panów Niewolników. By³ potê¿nym wê-
drowcem ducha i miesza³ szyki nieprzyjacielowi w ka¿dej bitwie. Sam
jeden wybi³ Gwiezdnych ¯eglarzy co do nogi. Pozostali z nas od-
grywali drugorzêdne role w tej wielkiej rozgrywce. U szczytu potêgi
Terrazin nauczy³ siê czegoS wiêcej ni¿ tylko wêdrowanie duchem po
przysz³oSci innych ludzi. U¿ywa³ swej mocy do manipulowania ludx-
mi. Sprawi³, ¿e ostatni z Panów Niewolników sam siê zabi³. SpoSród
Gwiezdnych ¯eglarzy prze¿yliSmy tylko ja z bratem.
Dlaczego nigdy o nim nie s³yszeliSmy? zapyta³a Darrissea.
Bo zdegenerowa³ siê odpar³ Phylomon. Poluj¹c tak d³ugo
na Panów Niewolników, Terrazin czêsto siê z nimi komunikowa³
duchowo. Nie tylko poznawa³ ich mySli, ale te¿ przejmowa³ ich na-
turê. Nast¹pi³a... deformacja. Sta³ siê jakby sum¹ wszystkich Panów
Niewolników. Gdy zwyciê¿y³, nie by³o stu lat pokoju. To mit. W rze-
czywistoSci Terrazin zaw³adn¹³ Swiatem. By³em jego przyjacielem,
wiêc mnie nie zabi³, choæ podejrzewa³ mnie tak, jak podejrzewa³
wszystkich ludzi. Sta³ siê paranoiczny, a przez to Smiertelnie niebez-
pieczny. Jego sprzymierzeñcy musieli siê zwróciæ przeciwko niemu.
Zabi³ moj¹ ¿onê i dzieci... Nie mog³em go powstrzymaæ. By³em jego
przyjacielem, wiêc mia³em sposobnoSæ, by go zabiæ. Nikt wiêcej nie
wymówi³ jego imienia. Thunatra i Kwitcha resztê ¿ycia poSwiêcili
naprawianiu szkód, jakie wyrz¹dzi³ Tull.
179
Masz na mySli Terrazina powiedzia³a Fava.
A, tak. Chodzi³o mi o Terrazina poprawi³ siê Phylomon.
Boisz siê Tulla, prawda? zapyta³a Fava. Boisz siê, ¿e sta-
nie siê taki jak Smokolub?
Owszem, bojê siê go przyzna³ Phylomon. Chaa zacz¹³ ju¿
otwieraæ duchowe oczy Tulla. Czarownicy Rodu Klingi z pewnoSci¹
dostrzegli ju¿, kim jest. Oni nie wêdruj¹ po Scie¿kach przysz³oSci.
Przeciwnie, oni walcz¹ o w³adzê nad ludxmi tak, jak czyni³ to Terra-
zin. By³ ich pierwszym wielkim nauczycielem. Nadal jest ich sojusz-
nikiem w Krainie Kszta³tów.
Phylomon wydoby³ z juków dzbanek, nala³ piwa do kubka i po-
da³ go Favie.
Co masz na mySli mówi¹c, ¿e nadal jest ich sojusznikiem?
zapyta³a Darrissea.
Sto lat temu odpar³ Phylomon przy po³udniowej bramie
miasta Denai, tej, któr¹ nazywa siê Bram¹ Ucisku, czarownicy wznie-
Sli pomnik bogu Adjonai. Zw¹ tego boga Besti¹. Pos¹g ma twarz
Terrazina Smokoluba, choæ jestem jedynym cz³owiekiem, który by³-
by w stanie go rozpoznaæ.
Fava zakry³a twarz d³oñmi.
To ta sama bestia, która przyby³a do domu mego ojca? za-
pyta³a. Ta, o której ojciec powiedzia³, ¿e zaakceptowa³a Tulla?
Tak odpar³ Phylomon. Bestia rozpozna³a blixniacz¹ du-
szê na tym Swiecie.
Fava wsta³a, przesz³a siê ko³o ogniska.
Dlaczego jej o tym powiedzia³eS syknê³a Darrissea. Ona
kocha Tulla. Wystraszysz j¹ na Smieræ.
Phylomon spojrza³ Darrissei w oczy.
Ona musi o tym wiedzieæ. Mo¿e kochaæ Tulla, ale by³y inne
kobiety, które kocha³y Terrazina równie Slep¹ mi³oSci¹. Mog³em go
zabiæ tylko dlatego, ¿e mnie kocha³ i ufa³ mi. Byæ mo¿e, jeSli oka¿e
siê to konieczne, mi³oSæ i zaufanie Tulla do Favy u³atwi jej zabicie
go.
Nie masz racji co do Tulla powiedzia³a Fava ³ami¹cym siê
g³osem. On nie jest podobny do Terrazina. On... mój ojciec nie
szkoli³by go na wêdrowca ducha, gdyby s¹dzi³, ¿e Tull zdolny jest
do jakiejS pod³oSci. Kim jesteS, by go os¹dzaæ? Potêpi³eS Terrazina,
ale czy by³ bardziej bezlitosny od ciebie? Wszyscy w mieScie wi-
dzieli, jak ucina³eS g³owy handlarzom niewolników. JesteS fanaty-
kiem! Fava odbieg³a od ogniska, stanê³a w mroku miêdzy drzewa-
180
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rzÄ…dzÄ…, sÅ‚abych rzuca siÄ™ na pożarcie, ci poÅ›redni gdzieÅ› tam przemykajÄ… niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates