Sandemo Margit Tajemnica czarnych rycerzy 01 Znak 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wdzięczność i czułość dla niej. Gdyby tylko mogła liczyć
częła siÄ™ buntować. W zawsze życzliwy ton dziewczy­
na odrobinÄ™ pomocy! Matka z poczÄ…tku szukaÅ‚a wszel­
ny wkradł się sarkazm.
kich możliwych wymówek, byle tylko nie zajmować się
Matka powinna go usłyszeć.
mężem, potem uznała wkład pracy Vesli za oczywisty.
Dziewczynie przykro byÅ‚o wracać do domu po mÄ™­
Młoda kasjerka odesłała ich do innej pracownicy
czącym dniu w szkole, gdzie jej głowa przez cały czas
banku, która z kolei musiała spytać jeszcze wyższego
musiała działać na najwyższych obrotach, i zastawać
rangÄ… urzÄ™dnika. W koÅ„cu pozwolono im wejść do je­
w domu ojca, którym przez caÅ‚y dzieÅ„ nikt siÄ™ nie za­
go eleganckiego biura. Mortena na wózku udało się
jÄ…Å‚. Matka nie chciaÅ‚a go nawet karmić.  On tak strasz­
przeciągnąć przez wysokie progi i urzędnik spytał,
nie brudzi, to takie obrzydliwe". Jedyną czynnością,
czym może im służyć.
przy jakiej Vesla żądaÅ‚a pomocy, byÅ‚a zmiana poÅ›cie­
To tylko słowa, pomyślała Unni. On nigdy nie czuje, że
li. Ojciec był za ciężki, żeby mogła go przenosić sama.
służy komuś. To my służymy jemu. Na takiego wygląda.
W tajemnicy zwróciła się o pomoc na przychodne,
Zdecydowali się, że to Morten będzie wyjaśniał,
na godzinę dziennie, lecz któregoś dnia usłyszała, jak
wszak to byÅ‚a jego sprawa. Bankier dostaÅ‚ już kluczy­
matka przez telefon mówi:  Nie, nie, wszystko jest
ki i teraz obracał je w palcach. Przed nim leżały jakieś
w porzÄ…dku, nie musimy obciążać gminy, potrafiÄ™ sa­
dokumenty, do których stale zaglądał.
ma się zająć moim biednym mężem".
W końcu oświadczył:
Tym samym i ta możliwość pewnego odciążenia
- Te klucze należą do skrzynki, którÄ… już opróżni­
przepadła.
liśmy i zmieniliśmy w niej zamki. Nikt bowiem nie
z
Mimo wszystko zajmowanie się ojcem nie było ze
głosił się jako jej właściciel.
strony Vesli żadną ofiarą. Chętnie to robiła, choć *a
- Opróżniliście ją? - Mortenowi twarz się wydłuży-
a
opieka wyczerpywała niemal wszystkie jej siły. Gorzej
- ~ Wyrzuciliście wszystko?
było z tamtymi dwojgiem, rodzicami matki.
Mężczyzna podniósł rękę w geście uspokojenia.
To była groza jej dzieciństwa.
"Jak już mówiłem, nie odnalezliśmy właściciela,
Nie powinno bowiem być tak, aby dziecko, pranie
lerdzisz, że twoja matka nazywała się Sigrid Ander-
106
107
"mÄ…
sen, natomiast ta skrytka została wynajęta przez panią
Antonio. - Przed dwudziestu laty wartość korony by­
o nazwisku Sigrid Hansen.
ła znacznie wyższa niż dzisiaj.
- Ależ to panieÅ„skie nazwisko mojej matki! - zdu­
- Wiem o tym. Matka zapewne wpÅ‚acaÅ‚a tu dwucyfro­
miał się Morten. - Czyżby miała ją od tak dawna?
we kwoty. Nie przypuszczam, żeby moi rodzice byli ja­
- WedÅ‚ug naszych rejestrów wnosiÅ‚a opÅ‚atÄ™ zaled­
koś szczególnie zamożni. Ojciec zresztą wydał wszystko
wie przez pięć lat, ale to było już dawno.
na swoją włoską kochankę, która została moją macochą.
- Moja matka zmarła, kiedy miałem trzy lata. A co
- Ale ona była dobrą macochą?
z zawartością skrytki?
- O, tak, oczywiście, była w porządku.
- Znajdziemy jÄ….
- Czego nie mogÄ™ powiedzieć o swoim ojczymie - po­
ZadzwoniÅ‚ do podwÅ‚adnego urzÄ™dnika, któremu wy­
wiedział Antonio, a w jego oczach zapalił się mroczny,
dał polecenie. W oczekiwaniu na niego Morten musiał
peÅ‚en nienawiÅ›ci blask. - To byÅ‚ prawdziwy diabeÅ‚ w ludz­
odpowiadać na pytania i podpisać kilka dokumentów.
kiej skórze. Na szczęście udało nam się od niego uciec.
Po dłuższej chwili urzędnik wrócił i przyniósł dwa
- Miałeś więc ojczyma? Nie wspominałeś o tym.
grube pliki papierów, zapakowanych w oddzielne ko­
- Nie lubiÄ™ o nim mówić - przyznaÅ‚ Antonio, nieznacz­
perty. Jedna z nich byÅ‚a podarta i pociemniaÅ‚a ze sta­
nie drżąc - Mój ojciec zmarł, kiedy byłem bardzo mały,
roÅ›ci. ZnajdowaÅ‚a siÄ™ tam też książeczka oszczÄ™dno­
bo przecież dzieci dwudziestopięciolatków nigdy nie są
ściowa.
zbyt duże, i matka prawie natychmiast powtórnie wyszła
To było wszystko, lecz jak się okazało, więcej niż dość
za mąż. Właściwie wręcz podejrzanie szybko, można by
Gdy znalezli siÄ™ z powrotem na ulicy i pchali wó­
się zastanawiać, czy oni dobrze się nie znali jeszcze przed
zek w stronÄ™ samochodu, Antonio z rozbrajajÄ…cym
Å›mierciÄ… mego ojca. Ale z moim ojczymem Leonem nie da­
uśmiechem powiedział:
ło się mieszkać pod jednym dachem. On nienawidził Jor-
- Ponieważ ja jako jedyny z nas trojga pracuję, to
diego i prawdopodobnie zabiłby mego brata, gdyby matce
wam, leniwcom, pozostawiÄ™ przejrzenie tych doku­
w koÅ„cu nie udaÅ‚o siÄ™ od niego wyrwać. PamiÄ™tam go tyl­
mentów. Sam muszę wracać do szpitala.
ko jako wysokiego mężczyznę w rozpiętej koszuli, jakby
Oboje zaprotestowali. Przecież on musi we wszyst­
po to, by wszyscy zobaczyli, jaki z niego macho. Jordi
kim uczestniczyć, inaczej nic z tego nie wyjdzie!
twierdził, że cuchnęło od niego capem. Leon zawsze chciał
Te słowa wyraznie go ucieszyły.
o wszysdtim decydować, wrzeszczał i bił, i nie mógł znieść
Zdaniem Unni Morten jako pierwszy powinien przej­
tego, że Jordi stara się ochronić zarówno matkę, jak i mnie.
rzeć papiery, on jednak natychmiast się temu sprzeciwił-
- Czy Jordi pisał dziennik? - spytała nagle Unni.
- Mogę zaczekać na was - oznajmił. - W tę sprawę
- Nigdy o tym nie słyszałem - odpowiedział Antonio. -
jesteśmy zaangażowani wszyscy troje. Ale czy mogę
No, ale teraz naprawdę muszę wracać do pracy. Obejrzyj
zajrzeć do tej książeczki oszczędnościowej? l
? książeczkę, Mortenie, sam jestem ciekaw, co w niej jest.
- Oczywiście - odpowiedzieli.
- OczywiÅ›cie, caÅ‚kiem o tym zapomniaÅ‚em. Moja krót­
- Tylko nie spodziewaj siÄ™ zbyt wiele - uprzedziÅ‚ g°
koterminowa pamięć chyba już zaczyna się pogarszać.
108
109
Pomyślcie tylko, jak mogłem zapomnieć o pieniądzach?
Suma, jaką matka Mortena pozostawiła mu w spadku,
nie była może imponująca, lecz, jak zauważył Antonio
przez ponad dwadzieścia lat powinna się powiększyć
o całkiem niezłe odsetki. A bank nie ośmieli się chyba Jednocześnie
uznać za przedawnionÄ… książeczki oszczÄ™dnoÅ›ciowej, któ­
ra przez cały ten czas spoczywała w ich własnej skrytce.
Stali na ulicy tuż w pobliżu, ale nikt ich nie widział.
-Ale co to takiego? - zdziwił się Antonio, gdy już
SpieszÄ…cy dokÄ…dÅ› ludzie przechodzili przez nich na
mieli wsiadać do samochodu. - JakaÅ› kartka za wycie­
wskroś, lecz żadna ze stron tego nie zauważała.
raczką? Przecież zaparkowałem prawidłowo. Ale to
Pozbawieni słów widzieli jedynie trójkę stojącą
wcale nie mandat, tylko jakaÅ› mapa!
przy samochodzie. Myśli przecinały powietrze.
Rzeczywiście, była to mapa miasta. Ulica, którą
 A więc jeszcze raz dali sobie radę".
mieli jechać, została przekreślona dwiema grubymi
 Owszem, z pomocÄ… najsilniejszego".
czerwonymi kreskami.
 Te ataki stają się coraz częstsze. Nasi wrogowie
Wszyscy popatrzyli w tę stronę. Ulica prowadziła
mają wielu lokajów".
w dół stromego zbocza, prosto na nabrzeże i do wody.
 Może wcale nie tak wielu, lecz wielkie jest ich zło.
- Hamulce! - powiedzieli Antonio i Morten zgod­
Potrafili znalezć odpowiednich ludzi do wykonania
nym chórem.
swoich nikczemnych, brudnych poleceń". [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rzÄ…dzÄ…, sÅ‚abych rzuca siÄ™ na pożarcie, ci poÅ›redni gdzieÅ› tam przemykajÄ… niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates