[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wcale nie! - oburzyła się. Potrząsnął z uśmiechem głową.
- Jeśli mnie zechcesz, obiecuję, że będę najlepszym mężem i ojcem na świe-
cie... Soph?
Kochała go. Do szaleństwa. Nie posiadała się ze szczęścia, że chce spędzić z
nią życie, a jednocześnie była przerażona.
Czekał. Powinna jakoś zareagować. Powinna powiedzieć  tak", chciała po-
wiedzieć  tak". Więc dlaczego nie może wydobyć głosu?
- Kocham cię. - Zgarnął ją w ramiona.
I nagle zrozumiała, czego się boi.
- Zostawiłam cię, bo nie mogłeś dać mi tego, czego pragnęłam - szepnęła. - A
teraz... Mówisz, że kochasz, że pragniesz być ze mną... Chcę ci wierzyć, ale...
S
R
Wyczuwając jej strach, pogładził ją po głowie.
- Nie jestem taki jak twoi rodzice. Nie porzucę cię. Wolałbym umrzeć, niż
sprawić ci ból.
Popatrzyła mu w oczy. I uwierzyła w jego szczerość.
- Kocham cię, Grey. I pragnę tego co ty. Być z tobą do grobowej deski.
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystkie jej lęki znikły. I oczy-
wiście domyśliła się, dlaczego siostry nie odbierały telefonu.
Ochłonąwszy po pocałunku, zerknęła na zamknięty kosz. Obejmując ją, Grey
przysunął go bliżej.
- W środku nie ma jedzenia.
- A co jest?
Lekko speszony wyciągnął grube tomiszcze.
- Hm.  Fantazje kulinarne"?
- Uwielbiam twoją kuchnię. Kupiłem tę księgę, żebyśmy razem fantazjowali,
razem gotowali, razem jedli i się kochali.
Azy napłynęły jej do oczu. Po chwili Grey sięgnął do kosza po drugą książkę,
tym razem o hodowli królików.
- Pomyślałem sobie, że Alfie też chętnie miałby rodzinę. Ta książka przy-
najmniej nam powie, czego możemy się spodziewać.
Następnie wyjął z kosza zestaw świeczek.
- %7łeby ich zapach towarzyszył nam podczas kolacji, podczas kąpieli i kiedy
będziemy się kochać...
Na końcu wyjął małą elegancką wizytówkę, na której widniała nazwa i adres
należącego do Luchina sklepu jubilerskiego.
- Razem wybierzemy obrączki, dobrze? - Odłożywszy wizytówkę, ujął dłoń
Soph. - Chcę, żeby w ich blasku odbijało się twoje piękno.
Azy zawisły jej na rzęsach, po czym spłynęły strużką po twarzy. Osuszył je
pocałunkami.
S
R
- Powiedz, że za mnie wyjdziesz - zawarczał groznie. - Proszę, powiedz  tak".
Ukróć moje cierpienie!
- Och tak. Tak. Tak!
Pochwycił ją w ramiona, pociągnął na koc i wciąż wydając grozne pomruki,
obsypał tysiącem pocałunków.
S
R [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates