[ Pobierz całość w formacie PDF ]
myślą o facecie, który jest dla mnie za stary, a do tego jest wampirem. Oba fakty
wprawiły
mnie w zdenerwowanie (tak być powinno). Przyznaję, że Loren jest wspaniały, ale
przecież ma dwadzieścia kilka lat. To prawdziwy dorosły, który zna wszystkie tajemnice
wampirów, wie o pragnieniu krwi i o pragnieniu w ogóle. Niestety, czyniło go to tym
bardziej pożądanym, zwłaszcza po moim krótkim, ale jakże smakowitym doświadczeniu
ze
spijaniem krwi Heatha i podpieszczaniem się z nim.
Postukałam piórem w pustą kartkę notesu. Owszem, w ostatnim miesiącu
całowałam się też trochę z Erikiem i to mi się podobało. Nie posunęliśmy się za daleko.
Po
pierwsze: mimo że ostatnie doświadczenia tego nie potwierdzają, na ogól nie zachowuję
się wyzywajaco. Po drugie: nie mogłam zapomnieć, jak przypadkiem byłam swiadkiem
sceny, w której Afrodyta, jego zdecydowanie była sympatia, klęczała przed nim, usiłując
zrobić mu loda, więc dla kontrastu nie chciałam, by sobie pomyślał, że jestem taką samą
latawicą jak ona (usiłowałam nie przypominać sobie sceny z Heathem, jak masowałam
mu
rosnącą pod rozporkiem wypukłość). Tak więc, w jakiś sposób byłam związana z
Erikiem,
który według powszechnej opinii był moim oficjalnym chłopakiem, mimo ze nie
zrobiliśmy
niczego, co by świadczyło o naszym bliższym związku.
Zaczęłam myśleć o Lorenie. To on obudził we mnie kobietę, kiedy w świetle
księzyca odsłoniłam się przed nim, przy nim nie byłam już speszoną, niedoświadczoną
dziewczyną, jaką czułam się przy Eriku. Kiedy zobaczyłam pożądanie w oczach Lorena,
poczułam że jestem piękna, silna i bardzo seksowna. Muszę też przyznać, ze takie
samopoczucie bardzo mi się podobało.
Jak do diabła pasował do tego wszystkiego Heath? On wzbudzał we mnie całkiem
odmienne uczucia niż Loren i Erik. Ja z Heathem mieliśmy swoją historię. Znaliśmy się
od
dziecka, chodziliśmy ze sobą z przerwami od dobtych paru lat. Zawsze ciągnęło mnie do
Heatha, parę razy migdaliliśmy się nie na żarty, ale nigdy mnie tak nie podniecił jak
wtedy,
gdy się skaleczył, bym mogła się napić jego krwi.
Wzdrygnęłam się i bezwiednie oblizałam wargi. Już samo to wspomnienie
podnieciło mnie i przeraziło jednocześnie. Zdecydowanie chciałąm się z nim jeszcze
spotkać. Ale czy dlatego, że nadal mi na nim zależało, czy dlatego, że kierował mną zew
krwi?
Nie miałam pojęcia.
Owszem, od lat czułam sympatię do Heatha. Czasami robił wrazenie opóznionego
w rozwoju, ale nawet wtedy był milutki. Zawsze dobrze mnie traktował, lubiłam się z
nim
spotykać, prznajmniej dopóki nie zaczął pić i palić. Wtedy jego uzależnienia stały się
równoznacznie z głupotą. Przestalam mu ufać. Tymczasem powiedział, że skończył z
tym;
czy znaczyło to, że stał się na powrót tym samym chłopakiem, którego tak bardzo kiedyś
lubiłam? A skoro tak, to co mam do diaska zrobić z 1) Erikiem, 2) Lorenem, 3) z faktem
że
picie krwi Heatha było sprzeniewieżeniem się zasadom Domu Nocy, oraz 4) z
niezłomnym
zamiarem ponownego picia jego krwi?
Westchnęłam cięzko, co zabrzmiało jak szloch. Zdecydowanie powinnam
porozmawiać z kimś na ten temat.
Z neferet? W zadnym razie. Nie miałam zamiaru powiedzieć dorosłej wampirzycy o
Lorenie. Wiedziałam, że powinnam się przyznać, że napiłam się (znów) krwi Heatha,
czym
przypuszczalnie wzmocniłam nasz związek krwi i wzajemne uzależnienie. Jednakże nie
byłam gotowa na tekie wyznania, jeszcze nie. Może to egoizm z mojej strony, że nie
chciałam napytać sobie biedy, zanim nie wzmocnię swojej pozycji liderki Cór
Ciemności,
ale tak było.
Ze Stevie Rae? Była moją najlepszą przyjaciółką i rzeczywiście miałam ochotę
opowiedzieć jej o wszystkim, ale to by znaczyło, że powinnam jej też powiedzieć i
próbowaniu krwi Heatha. I to dwa razy. I że chciałam jeszcze. Przecież to by ją ode mnie
odstraszyło. Sama byłam tym wystraszona. Nie mogłam pozwolić na to, by moja
najlepsza
przyjaciółka patrzyła na mnie jak na potwora. Poza tym nie sądzę, by mnie całkowicie
zrozumiała, nie do końca.
Babci też nie mogłam powiedzieć, na pewno by jej się nie podobało to, że Loren ma
dwadziescia parę lat. I jakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić jak jej opowiadam o swojej
rządzy krwi.
Jak na złość jedyną osobą, która zdawała się nie bać krwi i rozumieć co znaczy
pożądanie, była Afrodyta. W pewnym stopniu nawet chciałam z nią porozmawiać na ten
temat, zwłaszcza kiedy się przekonałam, że jej wizja okazała się prawdziwa. Coś mi
mówiło, że można by o niej powiedzieć znacznie więcej niż tylko wredna małpa .
Neferet
się na nią wkurzyła, to pewne. Ale też splantowała ją mówiąc, i to lodowatym, pełnym
nienawiści tonem, że Nyks cofnęła swoje łaski, więc odtąd wizje Afrodyty są
niewiarygodne. Nie tylko ja się o tym dowiedziałam, ale praktycznie cała szkoła.
Tymczasem miałam dowód, że jest inaczej. Cała ta sprawa zaczynała mnie mocno
niepokoić, zastanawiałam się, na ile mogę ufać Neferet.
Zmusiłam się by zająć myśli poszukiwaniem potrzebnych mi materiałów w centrum
informacji. Otworzyłam starą księgą, z której wysunęła się kartka. Podniosłam ją,
wierząc,
że jakiś poprzedni czytelnik zostawił tu swoje notatki. Spojrzałam na nią i...zmartwiałam.
Na wierzchu złożonej kartki widniało starannie wykaligrafowane moje imię. Natychmiast
rozpoznałam to pismo.
Dla Zoey,
Ponętna kapłanko,
Noc nie skryje twoich szkarłatnych marzeń.
Pójdz za głosem pożądania.
Przeszył mnie dreszcz. Co to wszystko znaczy? Jakim cudem osoba, która powinna
przebywać teraz na Wschodnim Wybrzeżu, przewidziała, ze zajrzę do tej książki?
Ręce mi sę trzęsły, tak, że chcąc przeczytać ten wiersz jeszcze raz musiałam
odłożyć kartke na stół. Mniejsza o piorunujące wrażenie, ale jakie to niesamowicie
romantyczne, że poeta, zdobywca Lauru Poetyckiego Wampirów, pisał dla mnie wiersze.
Z drugiej strony zaniepokoiło mnie, ze haiku znalazło się w tym miejscu. Noc nie skryje
twoich szkarłatnych marzeń. Czy ja już całkiem oszalałam czy też Loren wie, że
poznalam
smak krwi? Nagle ten wiersz wydał mi się złowieszczy ... niebezpieczny, jakby zawierał
ostrzeżenie, które właściwie ostrzeżeniem nie było. Zaczęłam myśleć o autorze. Bo może
Loren nie jest autorem tego wiersza? Może to haiku napisała Afrodyta? Podsłuchałam jej
rozmowę z rodzicami. Musiała mnie wykopsać ze stanowiska przewodniczącej Cór
Ciemności. Czy ten wiersz był częścią jej planu? ( O rany, zabrzmiało to jak cytat z
jakiejś
humorystycznej książki).
No dobrze. Afrodyta widziała mnie z Lorenem, ale skąd miałaby się dowiedziec o
wierszu? Poza tym skąd by wiedziała, ze wróce do centrum informacji i zajrzę akurat do
tej
starej książki? To by raczej wyglądało na działanie jakiegoś dorosłego wampira, ale nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates