Hill_Livingston_Grace_ _BliĹźej_serca_03_ _Szkarłatne_róşe 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przekonująco starała się zapewnić, że sobie poradzi, ale
odetchnęła z ulgÄ…, że jednak nie bÄ™dzie musiaÅ‚a robić wszyst­
kiego sama. Spokojniejsza, zainteresowała się teraz bliżej
ubraniem i mężem Marion, a nade wszystko samochodem
stojącym na podwórzu.
- SkÄ…d go masz? - spytaÅ‚a, jak tylko znalazÅ‚y siÄ™ w kuch­
ni. Jeszcze raz zlustrowała ubiór szwagierki, dostrzegając
pierścień z brylantem, którego wcześniej nie zauważyła.
Marion uśmiechnęła się i podniosła rękę.
- Masz na myśli pierścionek? - spytała. - Prawda, że jest
piękny? Nigdy nie myślałam, że będę miała nawet najmniejszy
brylancik, a co dopiero mówić o takim olbrzymie. Nie mogłam
uwierzyć, że Jeff mi go dał.
- Nie, nie mówiłam o pierścionku - Jennie odezwała się
z zawiÅ›ciÄ…. - Nie zauważyÅ‚am go, chociaż widać go na kilo­
metr. Jest prawdziwy?
Marion poczuÅ‚a siÄ™ lekko dotkniÄ™ta i zabraÅ‚a rÄ™kÄ™, ale uprzej­
mie odpowiedziała. Zimne i nieuprzejme zachowanie Jennie
psuÅ‚o jej radość z przyjazdu. Może niedÅ‚ugo spyta, czy praw­
dziwa jest miłość Lymana. Na pewno by tak zrobiła, gdyby
przyszło jej to do głowy. Marion wzdrygnęła się.
- Skoro jest prawdziwy, musiał kosztować masę pieniędzy.
WedÅ‚ug mnie, pieniÄ…dze powinno siÄ™ odkÅ‚adać na czarnÄ… go­
dzinę, zamiast paradować w drogich rzeczach. Ja nigdy nie
potrzebowałam żadnych diamentów. Chociaż, to może dobrze,
że ci go kupił. Będziesz mogła go sprzedać, gdy znajdziesz się
w potrzebie.
- Jennie! - Marion nie kryła swojego oburzenia.
- Tak tylko sobie myślę. Nigdy nie wiadomo, jak się ułoży
w małżeństwie. Jesteś jego pewna? Gdzie się spotkaliście?
Marion opanowała się już, ale ciągle lekko trząsł się jej głos.
^- Pan Radnor poznał nas na kolacji kościelnej.
- Rozumiem, dlaczego za niego wyszłaś - odezwała się
Jennie sarkastycznie. - Zawsze lubiłaś wszystko co ładne, a on
z pewnością nie jest nieatrakcyjny. Dobrze wyglądasz w tych
nowych ciuszkach. Mam nadzieję, że starczyło wam na nie
pieniędzy.
- Wszystko jest zapłacone - powiedziała Marion cicho.
162
- Hm... - zastanowiła się Jennie. - Musiały kosztować f o r -
tunę. Ale pytałam o samochód. Skąd go macie? W y p o ż y c z y -
liÅ›cie w miasteczku? Nie wiedziaÅ‚am, że jest tam wypożyczal­
nia.
Marion uśmiechnęła się.
- Ależ nie. To nasz samochód - odpowiedziała. - P r z y j e c h a -
liśmy nim z Nowego Jorku. To była cudowna podróż. N a -
prawdÄ™ bardzo...
- Wasz sachochód! - przerwała Jennie. - Co ty powiesz,
Marion Warren! Nie żartujesz?
- Oczywiście, że nie - Marion roześmiała się, widząc wyraz
twarzy bratowej. - Dobrze, Jennie, zabierzmy siÄ™ za ten obiad.
PrzywiozÅ‚am dzieciom trochÄ™ zabawek. C z y Nannie ciÄ…gle ba­
wi siÄ™ lalkami?
- Naprawdę go kupiliście? - Jennie nie przestawała myśleć
o samochodzie. - Mówią, że ludzie często nie m a j ą z czego
zapłacić za takie drogie wozy. Zastawiają swoje domy albo
wpadają w długi. Nigdy nie wiadomo...
- Nie musisz się o nic martwić. Jeff zapłacił za niego i ma
dużo pieniędzy. Gdzie masz ten fartuszek? Do czego mam
obrać ziemniaki? Tutaj?
- Marion Warren, to ty wyszłaś za bogacza? Odpowiedz
natychmiast.
- Wygląda na to, że tak - zaczerwieniła się. - Nie do końca
rozumiem, jak to się stało, ale to prawda.
- W takim razie możesz wyjść z kuchni. Nie chcę, żeby m o j a
bogata szwagierka obierała ziemniaki w mojej kuchni. Poradzę
sobie.
-Jennie, co ty mówisz?! Nie jestem kimś innym tylko dlatego,
że m ó j mąż ma trochę pieniędzy. Jestem taka sama jak rok temu!
- Oczywiście, że nie jesteś taka sama! - odrzekła Jennie,
zabrała jej nóż i sama zaczęła obierać ziemniaki. - Spójrz na
swoje buty, na swojÄ… sukniÄ™! WyglÄ…dasz, jakbyÅ› przed chwilÄ…
wyszła od krawca. Jeśli rzeczywiście masz pieniądze, żeby za
to wszystko zapłacić, masz prawo nic nie robić. Zresztą, nie
będziesz chyba w tej sukni obierała ziemniaków w kuchni?
Czy to futro to prawdziwe norki? Ach! Dziwię się, że nie
wstydziłaś się przyprowadzić tu męża.
163
Na nic się zdały protesty Marion. Jennie nie chciała się
zgodzić na jej pomoc. Sama szybko przygotowała dobry obiad.
Otworzyła swoje najlepsze weki i pikle i poświęciła ostatni
placek z owocami, który trzymaÅ‚a na wieczorek kółka krawiec­
kiego mający się odbyć za parę dni. Nie była w końcu taka zła,
zwłaszcza gdy ktoś zrobił na niej duże wrażenie.
Robiła wszystko z miną męczennicy i traktowała Marion tak
oficjalnie, że było to jeszcze gorsze niż jej poprzednia
nieuprzejmość. Kiedy Marion zaproponowała, że chociaż na-
kryje stół, Jennie kazała to zrobić Nannie i westchnęła głęboko:
- Robiłam to już przez tyle lat i będę to robić do końca życia,
więc jeden raz więcej czy mniej naprawdę nie robi różnicy. Ja
to przecież nie ty.
Przez cały czas mówiła takim tonem, iż Marion zaczęła
żałować, że w ogóle przyjechała, i poszła do salonu. Był
urządzony bardzo ładnie, ze stylowym kominkiem na środku.
Nannie, która skoÅ„czyÅ‚a już nakrywać stół, usiadÅ‚a jej na kola­
nach i poprosiła, żeby opowiedziała, gdzie była przez cały rok.
Lyman ku zadowoleniu Toma rozmawiał z nim o polityce.
Tom, który zawsze się nią interesował, znalazł wreszcie kogoś,
kto mógłby opowiedzieć mu o najnowszych wydarzeniach, od
których był odcięty, żyjąc na wsi.
Obiad z początku nie przebiegał w najlepszej atmosferze.
Jennie siedziała sztywno i prawie się nie odzywała, a Marion
czuła się niepewnie i nie wiedziała, jak się zachować. Jeff
jednak potrafiÅ‚ siÄ™ znalezć w każdej sytuacji i rozprawiaÅ‚ swo­
bodnie z Tomem o farmie, podziwiaÅ‚ jej utrzymanie, dopyty­
wał się o żniwa, zabawiał dzieci śmiesznymi historyjkami
i chwalił Jennie za smaczny obiad. Marion patrzyła na niego
z dumą i miłością. Jennie z kolei obserwowała ją i nawet przed
sobą nie potrafiła ukryć podziwu. Marion stała się prawdziwą
damą! Czy to kosztowne stroje sprawiły, że nagle zauważyła
między nimi taką różnicę, czy różniły się od zawsze? Jennie nie
przestawała o tym myśleć.
Po obiedzie wszyscy zebrali się w salonie i Lyman przyniósł
z samochodu prezenty. Tom i Jennie myśleli, że przeznaczone
były tylko dla dzieci, ale i tak niecierpliwie czekali, aż zostaną
odpakowane. Jennie rozluzniła sie trochę, lecz iei zachowanie
było nadal dalekie od serdeczności. Usiadła w fotelu i patrzyła,
jak Nannie nieporadnie próbuje otworzyć paczuszkę. Gdy jej
się to wreszcie udało, aż krzyknęła z zachwytu, widząc piękną,
dużą lalkę. Jennie także zrobiło się miło, że jej córeczka dostała
taki kosztowny prezent i że tak siÄ™ jej spodobaÅ‚. Tom zachowy­
wał się prawie tak jak jego synkowie i ochoczo pomagał im
rozpakowywać pudełka Ucieszył się jak mały chłopiec, gdy
wyjęli i zaczęli od razu rozkładać kolejkę elektryczną, którą
kupił im wujek.
Wśród tego zamieszania Marion przyniosła pudełka z suknią
i kapeluszem oraz inne pakunki przeznaczone dla Jennie
i położyła je na sofie. Zawołała bratową, która myśląc, że to
kolejne prezenty dla dzieci, udobruchała się już całkowicie.
Gdy zobaczyÅ‚a szykownÄ… sukienkÄ™ i zrozumiaÅ‚a, że jest prze­
znaczona dla niej, jej twarz przedstawiaÅ‚a sumÄ™ przeciwstaw­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rzÄ…dzÄ…, sÅ‚abych rzuca siÄ™ na pożarcie, ci poÅ›redni gdzieÅ› tam przemykajÄ… niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates