[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cholernie normalnie zachowywała się w sobotni wieczór w pubie. Za każdym razem, gdy
wyglądał ze swojej kuchni z takiego czy innego powodu, patrzyła na niego z tą
charakterystyczną miną, między drwiącym uśmieszkiem a szczerym uśmiechem.
Zaczął się zastanawiać, jak mógł dawniej lubić taki wyraz jej twarzy.
Brenna obsługiwała dystrybutory po jednej stronie długiego baru, podczas gdy Aidan
stanął z drugiej. Swobodnie rozmawiała z klientami i śmiała się z dowcipów starego Rileya,
który miał zwyczaj prosić każdą ładną dziewczynę, aby za niego wyszła. Kiedy muzycy grali
jedną z jej ulubionych melodii, nuciła refren.
Shawn stwierdził, że robiła dokładnie to samo, co podczas setek innych sobotnich
wieczorów, gdy w zatłoczonym pubie grano dobrą muzykę.
Przekonywał się usilnie, że powinien odczuwać ulgę, ponieważ oboje zachowywali się
wobec siebie tak jak dawniej.
A jednak irytowało go to ogromnie.
Tego wieczoru miała na sobie dżinsy i luzny sweter. Pewnie widział ją ubraną tak
samo przynajmniej dwadzieścia razy. Dlaczego więc nigdy przedtem nie myślał o drobnym,
szczupłym ciele, które krył ten strój? Wyobrażał sobie, że jest szybka, zwinna i silna. Jej małe
piersi przywodziły mu na myśl ledwo dojrzałe, jędrne brzoskwinie.
Zamyślony, poparzył palce gorącym olejem, kiedy wyjmował frytki. Zbeształ siebie
za to, że w myślach pozwolił swoim dłoniom prześliznąć się po tym ciele - i po tych
piersiach.
Przecież to był jej plan, przypomniał sobie. Przewrotna czarownica. Zasiała ziarno
niepokoju w jego mózgu, wzbudziła w nim pożądanie. Przecież był w końcu tylko
mężczyzną. Teraz torturowała go swoją bliskością.
Ale on też umiał grać, kiedy chciał.
Zamiast czekać, aż Darcy odbierze zamówienia, sam wyniósł je z kuchni tylko po to,
aby pokazać Brennie O'Toole, że wcale nie przejmuje się jej obecnością.
Ta przewrotna istota nawet nie spojrzała w jego stronę, gdy wszedł na salę i omijając
gości ruszył do stolików. Był pewien, że chciała go tym zdenerwować. Obsługując
dystrybutor rozmawiała z parą turystów, jakby byli jej najlepszymi przyjaciółmi i akurat ten
sobotni wieczór wybrali na spotkanie po latach.
Włosy związała z tyłu czarną wstążką. W półmroku panującym w pubie lśniły jak
ogień.
Bardzo chciał nie myśleć o tych włosach. I bardzo chciał ich dotknąć.
- Witaj, Shawn. - Mary Kate stanęła przy nim w chwili, gdy podawał rodzinie
Clooneyów zamówione frytki. Przysunęła się jak najbliżej. Miała nadzieję, że spodobają mu
się nowe perfumy, które postanowiła wypróbować tego wieczoru. - Tłoczno dzisiaj.
- Bo grają dobrą muzykę. Chyba stawił się u nas cały autobus turystów.
- I świetnie się bawią. - Starała się przekrzyczeć muzykę, próbując jednocześnie nadać
głosowi seksowny ton. Grupa zaczęła grać skoczną melodię Maloney Wants A Drink . -
Wolałabym mimo wszystko posłuchać, jak ty grasz.
Uśmiechnął się do niej i wsunął pustą tacę pod ramię.
- Tego możesz posłuchać za darmo zawsze, gdy tylko będziesz chciała. Za to ci z
Galway grają z niezłą ikrą. - Spojrzał na muzyków. Podobał mu się sposób, w jaki skrzypek
trzymał smyczek. - Przyszłaś tutaj z rodziną?
Zadowolenie Mary Kate oklapło jak przekłuty balon. Dlaczego on zawsze myśli o niej
jako o jednej z dziewcząt O'Toole'ów? Przecież teraz jest już dorosłą kobietą.
- Nie, jestem sama. - Przecież nie skłamałam, zapewniła się w myślach. Co prawda
przyszła z rodzicami i Alice Mae, ale nie siedziała z nimi.
- Wspaniale grają - mruknął Shawn zapominając o swojej rozmówczyni i z
przyjemnością wsłuchując się w muzykę. - Szybko, rytmicznie i wesoło. Nic dziwnego, że
zdobyli taką sławę. Tenor ma najsilniejszy głos, ale wie jak śpiewać, aby nie zagłuszyć
pozostałych.
Zastanawiał się, jak zagraliby jedną z jego ballad. Do rzeczywistości powrócił
dopiero, gdy Mary Kate dotknęła jego ramienia.
- Ty też mógłbyś być sławny. - Zauważył, że patrzy na niego rozmarzonymi oczami. -
Mógłbyś zostać gwiazdą.
Nie odpowiedział. Wolał nawet nie zastanawiać się nad taką możliwością, więc tylko
pocałował ją lekko w policzek.
- Jesteś słodką dziewczyną, Mary Kate. Przepraszam, ale muszę już wracać do kuchni.
Gdy tylko zamknął za sobą drzwi, otworzyły się ponownie i wpadła przez nie Brenna.
- Mówiłam, żebyś trzymał się z dala od mojej siostry.
- Co?
Przybrała pozę, która, jak Shawn dobrze wiedział, oznaczała, że Brenna jest gotowa
do walki.
- Czy to nie tydzień temu, w tym samym miejscu, ostrzegłam cię, jak się mają sprawy
z Mary Kate?
Tak, pamiętał to dobrze. Przyznał sam przed sobą, że potem się nad tym w ogóle nie
zastanawiał.
- Przecież ja tylko z nią rozmawiałem, Brenna, nic więcej. To równie nieszkodliwe jak
łaskotanie dziecka.
- Ona już nie jest dzieckiem, a ty ją pocałowałeś.
- Jezu! Tak samo pocałowałbym moją mamę.
- Niemcy są głodni - oznajmiła Darcy pogodnie, wnosząc do kuchni tacę załadowaną
pustymi naczyniami. - Chcą trzy porcje twojego gulaszu i dwie porcje ryby. Można by
pomyśleć, że nie jedli, odkąd wyjechali ze swojego kraju.
Postawiła tacę na blacie i zbadała ciężar w kieszeni fartuszka.
- Całe szczęście, że często dają napiwki i nie są skąpi. I tylko raz jeden z nich klepnął
mnie w tyłek.
Kiedy Darcy zajęła się naczyniami, Brenna wzięła głęboki oddech, aby trochę się
uspokoić.
- Darcy, mogłabyś załatwić to pózniej? Muszę zamienić z Shawnem słowo na
osobności.
Darcy obejrzała się unosząc brwi. Dopiero teraz wyczuła napięcie, które narastało
między jej bratem a przyjaciółką. Z tego, co wiedziała, oboje byli szczęśliwi dopiero, gdy się
posprzeczali. Tym razem jednak wydali jej się jacyś... inni.
- Czy coś się stało?
- Pannie O'Toole wydaje się, że mam jakieś zamiary wobec Mary Kate i postanowiła
mnie ostrzec. - Shawn szarpnięciem otworzył lodówkę i wyjął z niej rybę. Zauważył, że
Brenna się wzdrygnęła.
- Wcale nie - powiedziała bez swojej zwykłej złośliwości. Shawn spojrzał na nią
zdziwiony. - To ona ma zamiary wobec ciebie.
- Tak, nie ma wątpliwości, że się w nim zadurzyła - potwierdziła Darcy. - Ale on
oczywiście nic nie zauważył.
- Ja tylko z nią rozmawiałem. - Skulił się pod spojrzeniem dwóch par kobiecych oczu,
przyglądających mu się ze współczuciem i jednocześnie z potępieniem. Odwrócił się do nich
tyłem, aby zapalić gaz pod patelnią. - Następnym razem po prostują odepchnę i pójdę dalej.
Będziecie zadowolone?
Darcy westchnęła.
- Nie wierzę, że z ciebie taki twardziel, Shawn. - Uścisnęła ze współczuciem ramię
Brenny i zostawiła ich samych.
- Przepraszam, że tak na ciebie napadłam i nawrzeszczałam. - Brenna rzadko
przepraszała za cokolwiek, tym większe wrażenie wywarło to na Shawnie. - Dla Mary Kate
wszystko jest teraz takie nowe. Skończyła uniwersytet i zaczyna karierę. Patrzy na Maureen,
świeżo upieczoną mężatkę, i na Patsy, która tak się ekscytuje swoim ślubem na wiosnę, i...
Bezradnie rozłożyła ręce. Słowa przychodziły jej z największym trudem wtedy, gdy
najbardziej ich potrzebowała.
- Widzisz, jej się wydaje, że jest zupełnie dorosła i gotowa, aby rozpocząć nowe życie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates