[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Znów cię pragnę - szepnął Chance. Leciutkimi ugryzieniami
wywoływał w niej coraz silniejsze dreszcze.
- Ja też - przyznała Jennifer, gdy wyprostował się i spojrzał jej w
oczy. - Co się ze mną dzieje? Co się z nami dzieje?
- Kto by się tym przejmował. - Przesunął ręką w dół, sięgając do jej
ud.
- Och, nie - odparła. - W każdym razie nie teraz.
- Moja kochana - szepnął, wziął ją na ręce i posadził na blacie.
Drewno było zimne, ale Jennifer to nie przeszkadzało. Wiedziała
tylko, że natychmiast musi się z nim kochać. Musi go poczuć w sobie.
Musi doświadczyć tych oszalałych dreszczy.
- Teraz, Chance - szepnęła, chwytając go za głowę i przyciągając do
swoich ust. - Teraz złącz się ze mną.
Coś niewyraznie mruknął i pocałował ją tak, że poczuła, jakby płynął
Anula & Polgara
ous
l
anda
sc
przez nią prąd.
Rozsunęła uda, wzięła go w siebie i oplotła nogami. Kołysał się nad
nią, a ona wyginała się do przodu, odpowiadając na każdy jego ruch.
Nigdy jeszcze nie doświadczyła podobnych rozkoszy. Nawet nie
wiedziała, czym może być pożądanie, póki on jej tego nie nauczył.
Zanim go poznała, nigdy nie chodziła nago po kuchni. A teraz nawet
nie mogła sobie wyobrazić, że znów mogłaby nosić ubranie, bo przecież
oddalałoby ją ono od Chance'a.
Gdy przylgnął do niej i złączyli się, trzymała go z całych sił i płynęła
na fali rozkoszy, którą Chance potrafił wzbudzić.
- Uch - mruknął Chance nagle i ten cudowny nastrój nagle się
rozwiał.
- Takie okrzyki to moja specjalność - szepnęła, opierając czoło na
jego brodzie.
Chance uniósł jej podbródek czubkami palców, aż popatrzyła na
niego.
- Gdzie jesteśmy? - spytał łagodnie. Odchrząknęła, zamrugała
powiekami i rozejrzała się.
- W kuchni?
- Tak. A gdzie są prezerwatywy? Przez chwilę wracała do
przytomności.
- Uch.
- Właśnie. - Chance wyplątał się z jej objęć i odstąpił krok do tyłu.
Doskonale, Barnett, skarcił się w duchu. Teraz, gdy już jest za pózno, by
zaczynać zachowywać dystans.
Jennifer zeskoczyła z blatu i poszła zamknąć lodówkę.
- No - zaczęła tonem, który, biorąc pod uwagę całą tę sytuację,
wskazywał na jej spokój - teraz już nic nie można z tym zrobić, prawda?
- Chyba tak... - Pomyślał, że żadna kobieta, którą kiedykolwiek znał,
nie zachowałaby się równie powściągliwie.
- Czego się po mnie spodziewasz? %7łe się rzucę do jeziora? - Jennifer
wzruszyła ramionami. - Poza tym nie masz się czym przejmować. Pół
roku temu zaczęłam brać pigułkę na uregulowanie cyklu, więc jestem
zabezpieczona. - Spojrzała na niego pytająco. - A ty, mam nadzieję,
jesteś zdrowy.
Anula & Polgara
ous
l
anda
sc
- Jestem - odparł szybko, chcąc ją uspokoić przynajmniej w tym
względzie.
Skinęła głową.
- Czyli nic złego się nie stało.
- Ale... - zająknął się. Przecież chyba nie wywinie się z tego tak
łatwo. - To była moja wina. Straciłem głowę. Powinienem być
ostrożniejszy.
- Byliśmy ostrożni - powiedziała z krzywym uśmiechem. - No,
prawie cały czas.
- Nie powiedziałem: my. To ja powinienem uważać.
To ja straciłem kontrolę nad sytuacją. Po raz pierwszy przydarzyło mi
się coś takiego.
Jennifer ostro wciągnęła powietrze, wypuściła je i chwyciła Chance'a
za rękę.
- Wiesz, kapitanie, to chyba najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek
mi powiedziano - rzuciła z przekąsem.
- Większość kobiet by teraz na mnie wrzeszczała.
- Ja nie jestem większością kobiet. - Wzruszyła nagimi ramionami.
- To prawda.
- I miałam tak miłą noc, że nie chcę teraz tego psuć.
Odwróciła się i podeszła do blatu. Pogrzebała w puszce z
ciasteczkami, wyciągnęła czekoladowego chipsa i zjadła go. Potem
powiedziała:
- Ponieważ jestem bezpieczna, bo ty jesteś zdrowy, po co martwić
się tym, co już się stało?
- Jesteś zadziwiająca - powiedział po prostu.
- Dziękuję. - Zajęła się jedzeniem następnego ciasteczka. - I
rzeczywiście, w tej chwili czuję się jakbym naprawdę była zadziwiająca.
Patrzył przez chwilę, jak zlizuje okruszki z ust, i znów ogarnęło go
pożądanie. Tymczasem Jennifer podeszła do lodówki i wyjęła z niej
mleko.
- Jesteś głodny? - spytała, jeszcze raz zanurzając się we wnętrzu
lodówki. - Chcesz kanapkę?
- Jasne - mruknął, ze wzrokiem wbitym w jej gołe pośladki. Nie
jedzenia potrzebował teraz najbardziej. Umysł wypełniały mu
Anula & Polgara
ous
l
anda
sc
chaotyczne myśli i obrazy.
Ledwo uniknął konsekwencji swego uniesienia i dobrze o tym
wiedział. Ojcostwo mu nie zagrażało, więc powinien być zadowolony.
Ale nie był. A przynajmniej nie całkowicie. W innej sytuacji, z inną
kobietą, odtańczyłby taniec radości. Ale to stało się z Jen. Zasmucił się,
że nie poczęli dziecka.
Anula & Polgara
ous
l
anda
sc
ROZDZIAA JEDENASTY
Następny tydzień minął błyskawicznie. Jennifer błogosławiła los za
wyrozumiałą chlebodawczynię. Gdyby pracowała gdzie indziej, nie
mogłaby spędzać całych dni w szpitalu.
Oczywiście, mówiła sobie, wchodząc do poczekalni z dwoma
parującymi kubkami kawy, że nie tylko Emmie była winna wdzięczność.
Jej spojrzenie pobiegło do Chance'a, siedzącego na kanapce w
poczekalni. Z uśmiechem pomyślała, że nikt nie wyglądałby tu bardziej
nie na miejscu niż on. Długie, skrzyżowane w kostkach nogi wyciągnął
przed siebie, i z mocnymi ramionami założonymi na piersi, w
zamyśleniu wpatrywał się w szybę przed sobą. Wydawał się... taki potęż-
ny, wysoki, nierzeczywisty, by siedzieć tu nieruchomo od tylu dni.
Pomyślała o niebezpieczeństwie.
W żołądku poczuła jakiś wir, gdy zdała sobie sprawę, że dotyczy to
Chance'a. Jest dla niej zagrożeniem. W jakiś sposób podczas ostatnich
kilku dni udało mu się ją oczarować. Ale prawda była taka, że Chance to
tylko przelotna znajomość. Już niedługo wyjedzie, uda się w jakiś
odległy zakątek świata i wystawi się na Bóg wie jakie
niebezpieczeństwo.
Zacisnęła palce na kubkach tak mocno, że zbielały. O czym ona w
ogóle do tej pory myślała? I do czego dopuściła?
Jak zdoła przeżyć jego wyjazd?
Chance spojrzał na nią tak, jakby wyczuwał zawieruchę myśli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates