[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Caleb wyjął z kieszeni szortów kawałek węgla.
- Przyszedł czas, żebyście przysięgli lojalność wobec
Szlaku. Zobowiązujecie się wykorzystywać swoje
umiejętności dla dobra sierot, wolnych i zniewolonych?
Chłopcy skinęli głowami.
- Przysięgam - powiedzieli chórem.
Caleb zrobił krok naprzód i przeciągnął palec przez czoło i
grzbiet nosa Michaela. Potem tak samo naznaczył twarze
Charliego, Aarona i Kevina.
- Teraz jesteście myśliwymi. Jesteście mężczyznami! -
ogłosił Leif.
Podniósł wysoko ręce, pięści miał zaciśnięte, a muskuły
odznaczały mu się pod skórą. Wyglądał jak rzezby, które
widywałam w książkach o sztuce, te wykute z kamienia przez
Michała Anioła.
Jako pierwszy ruszył do przodu Silas. Podbiegł do Kevina
i przylgnął do jego boku w niezdarnym uścisku. Pozostali też
podbiegli, gwizdali i wiwatowali, klepali nowych myśliwych
po plecach. Michael posadził sobie Benny'ego na ramionach, a
Aaron dziękował Leifowi i Calebowi i ściskał im ręce.
Kiedy emocje opadły, nowi myśliwi zasiedli przy
pieńkach, na których stały talerze z mięsem dzika, miseczki
pełne kolorowych jagód i dzbanki wody. Stopniowo milkli, a
potem przemówił Caleb.
- Zanim zaczniemy jeść, musimy podziękować. Przede
wszystkim za to, że nowi myśliwi wyszli zwycięsko ze swojej
próby i będą od tej pory chronić naszych chłopców. Wiemy,
że każdy posiłek jest zjednoczeniem dusz, dziękujemy ziemi
za to, że dała nam te jagody, Michaelowi, który je zbierał, i
dzikowi, który oddał życie, żebyśmy mogli pożywić się jego
mięsem. Dziękujemy tym, którzy z taką troską przygotowali
dla nas ten posiłek. - Caleb uniósł dzban w powietrze i
popatrzył na mnie. - Jesteśmy też wdzięczni naszym dwóm
przyjaciółkom, które dołączyły do nas, a szczególnie nowej
nauczycielce, która wkłada wiele zaangażowania w każdą
lekcję.
Po chwili poczułam na ramieniu uszczypnięcie Arden i
wtedy zrozumiałam, że on ma na myśli mnie. Gardło mi się
ścisnęło. Zauważył. Może przystanął w drzwiach pokoju
Benny'ego i spojrzał na książki zgromadzone na biurku albo
zabawki posprzątane z podłogi, żeby zrobić miejsce dla
siedzących. Obserwował.
- Za Arden i Eve - dodał Leif, który złapał drugi dzbanek
z wodą i wzniósł w powietrze. Oczy miał skierowane w dół,
nie patrzył na nas. Pozostali chłopcy odwrócili się i wyrażali
wdzięczność skinieniem głowy albo uśmiechem i
przekazywali sobie dzbanek, z którego pociągali długie
powolne łyki. Potem uroczysty nastrój rozproszył się i rzucili
się na pieczonego dzika, jagody i dzikiego indyka.
Kiedy nowi myśliwi najedli się i uspokoili
rozgorączkowane emocje, Leif przemówił ponownie.
- Dziś jest pełnia - powiedział, wskazując na niebo.
Księżyc był ledwie widoczny, blady zarys rzucał się w oczy w
miejscu, gdzie róż nieba przechodził w purpurę. - Odkryliśmy,
że żołnierze zmienili kierunek. Porzucili południowe bazy. Co
oznacza, że dziś...
- Najazd! - krzyknął Michael i wyrzucił do góry ręce, aż
wypadło mu kilka kawałków mięsa dzika. - Wykradniemy ich
zapasy!
Niespodziewane Silas zaczął wiwatować.
- Cukierki, cukierki! - krzyczał.
- Tak. - Skinął głową Leif i prawie się uśmiechnął. Ciasny
koczek rozplótł mu się i po ramionach rozsypały się wilgotne
czarne pukle. - To dobry czas na najazd. Spotkamy się tu za
godzinę.
Chłopcy, zbierając resztki uczty, skierowali się w stronę
nory. Na nagiej skórze poczułam obejmujące mnie ramię.
- Mogę? - zapytał Caleb.
Skóra zamrowiła mnie w miejscu, gdzie stykała się z jego
ciałem. Szliśmy obok siebie, stawiałam kroki w jego rytmie.
Wyczuwał, co o nim myślę? Wiedział, że dostał się nawet do
moich Snów, w których także za nim tęskniłam?
- Tak. - Tylko na tyle było mnie stać. - Tak.
Rozdział 18
Widziałam, jak obściskujesz się z Calebem. - Kiedy
wróciłam, Arden była już z powrotem w norze i otulona w
kurtkę siedziała zwinięta na materacu. Przytknęła latarkę do
swojej twarzy, a potem skierowała ją na mnie.
Zignorowałam ją i włożyłam poszarpany sweter. Nocne
powietrze było przesiąknięte mrozem, a nie wiedziałam, jak
daleko będziemy iść.
- Dyrektorka nie byłaby zadowolona - dodała.
Odgrodziłam się dłonią od strumienia światła.
- Przestań - powiedziałam tylko.
- Nie każ mi przestawać - roześmiała się. Bawiła się
latarką. Snop światła objął teraz jej włosy uczesane na boba,
mleczne nogi i zatrzymał się na bladej twarzy. - Wystarczy, że
przez tydzień jestem chora, w tym czasie ty jesteś po uszy za...
- Nagle zakryła ręką usta. Myślałam, że będzie kaszleć, ale
była cicho.
- Arden, co się dzieje?
Wskazała brodą za mnie. W drzwiach stał Caleb, ubrany w
grubą brązową kurtkę i wełnianą czapkę, pod którą upchnął
włosy.
- A ty jesteś po uszy zanurzona w wodzie... - desperacko
dokończyła Arden, ale nawet ja nie byłam przekonana. Wstała
i niepewnie przepchnęła się obok Caleba. - Spotkamy się przy
ognisku - powiedziała i zniknęła w mrocznym tunelu.
Odwróciłam się od niego i włożyłam jeszcze jeden sweter.
- Możemy zrobić najazd razem z wami? - zapytałam i
starałam się opanować drżący z nerwów głos. - Arden czuje
się lepiej, zaklina się, że na tyle dobrze, żeby też iść.
Caleb złapał mnie za rękę. Potem spojrzał w dół, jak
gdyby porównywał moje smukłe palce ze swoimi.
- Nie o to chodzi. Kiedy Leif powiedział, że żołnierze
opuścili bazę - zaczął - miał na myśli to, że kierują się na
północ, w stronę drogi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates