[ Pobierz całość w formacie PDF ]

względu na to, czy będzie chciała słuchać, czy nie.
On zaś sprawiał wrażenie człowieka, który myśli, że może zminimalizować ogrom swego
grzechu, jeśli ograniczy się do czysto naukowego opisu.
Czy to jest ten sam człowiek, którego poślubiła?
 Gdy miałem już te zygoty w laboratorium  powiedział  wybrałem niekodującą sekwencję
DNA na chromosomie szóstym i za pomocą techniki mikroiniekcji, używając retrowirusowego
wektora, wprowadziłem w ten rejon DNA wszystkich zygot syntetyczny gen NGF.
Gen ten znajdował się pod kontrolą kilku promotorów, w tym jednego bakteryjnego, który
umożliwiał indukcję transkrypcji genu NGF za pomocą antybiotyku z grupy cefalosporyn,
zwanego cefaloklorem.
 Na chwilę przerwał, lecz nie spojrzał na żonę.
 Dlatego właśnie nalegałem, żeby Mary Millman brała cefaloklor od drugiego do ósmego
tygodnia ciąży.
To właśnie on uaktywniał wprowadzony gen, w wyniku czego powstał czynnik wzrostu
komórek nerwowych.
 W końcu jednak podniósł głowę.
 Bóg mi świadkiem, że gdy się do tego zabierałem, wyglądało to na dobry pomysł.
Potem jednak zrozumiałem, że popełniłem błąd.
Byłem przerażony do czasu urodzin Victora Juniora.
Marshę nagle ogarnęła wściekłość.
Skoczyła na równe nogi i zaczęła walić Victora pięściami.
Nie próbował się bronić, stał i czekał, aż wreszcie ręce jej opadły i stała przed nim, cicho
płacząc.
Chciał ją objąć, ale nie pozwoliła się dotknąć.
Wyszła do głównego laboratorium i usiadła.
Victor poszedł za nią, lecz nie chciała nawet na niego spojrzeć.
 Przepraszam  odezwał się.
 Uwierz mi, że nigdy bym tego nie zrobił, gdybym nie był pewien, że się uda.
Nie było ani jednego problemu z żadnym zwierzęciem.
A poza tym tak strasznie nęciła mnie myśl posiadania superinteligentnego dziecka...
Nie dokończył.
 Nie potrafię uwierzyć, że mogłeś zrobić coś tak strasznego  załkała.
 Uczeni przeprowadzają doświadczenia na sobie samych już od dawna  powiedział,
wiedząc, że wcale go to nie tłumaczy.
 Na sobie!  zawołała.
 Ale nie na niewinnych dzieciach.
Szlochała, nie panując nad sobą.
Mimo głębokiego poruszenia poczuła znowu strach.
Postanowiła się opanować.
Victor dokonał rzeczy przerażającej.
Ale co się stało, to się nie odstanie.
Nic na to nie może poradzić.
Teraz trzeba stawić czoło rzeczywistości.
Myślami pobiegła do Victora Juniora, dziecka, które bardzo kochała.
* * *
 Dobrze  powiedziała, z trudem przełykając łzy.
 Teraz już wiem wszystko.
Ale nie powiedziałeś mi, dlaczego chcesz go poddać następnym badaniom.
Czego się boisz?
Sądzisz, że znowu nastąpił spadek poziomu inteligencji?
Gdy zadawała mu to pytanie, przypomniała sobie wydarzenie sprzed sześciu i pół roku.
Wtedy mieszkali jeszcze w małym wiejskim domu, a David oraz Janice żyli i byli zdrowi.
Był to szczęśliwy okres w ich życiu, kiedy to wszyscy byli pełni podziwu dla niewiarygodnej
inteligencji Victora Juniora.
W wieku trzech lat potrafił już czytać książki na każdy temat i niemal wszystko
zapamiętywał.
Jego iloraz inteligencji oceniała wówczas na mniej więcej dwieście pięćdziesiąt punktów.
Aż pewnego dnia wszystko się zmieniło.
Poszła do Chimery, żeby odebrać Victora Juniora ze świetlicy, gdzie zawożono go po
porannych zajęciach w przedszkolu Crockera.
Gdy ujrzała twarz dyrektorki, wiedziała, że coś się stało.
Pauline Spaulding była wspaniałą czterdziestodwuletnią kobietą, dawną nauczycielką
w szkołach podstawowych oraz instruktorką aerobiku, która odnalazła swe powołanie
w prowadzeniu całodziennej świetlicy.
Kochała swą pracę i kochała dzieci, które za jej bezgraniczne oddanie odpłacały
uwielbieniem.
Tego dnia jednak wyglądała na zdenerwowaną.
 Coś niedobrego stało się z Victorem Juniorem  powiedziała, od razu przystępując do
rzeczy.
 Zachorował?
Gdzie jest?
 Tutaj  odrzekła Pauline.
 Nie zachorował.
Ze zdrowiem wszystko w porządku.
To coś innego.
 Co?!  wykrzyknęła Marsha.
 Zaczęło się zaraz po obiedzie  powiedziała Pauline.
 Gdy dzieci idą leżakować, Victor Junior zazwyczaj biegnie do pracowni i gra w szachy
z komputerem.
Robi to już od jakiegoś czasu.
 Wiem o tym  rzekła Marsha.
Zgodziła się, żeby Victor Junior nie leżakował, gdy jej wyjaśnił, że nie musi odpoczywać
i nie cierpi marnować czasu.
 W pracowni nikogo wtedy nie było  mówiła Pauline.
 Nagle usłyszeliśmy jakiś huk.
Gdy wbiegłam do sali, Victor Junior walił krzesłem w komputer.
 Niemożliwe!  wykrzyknęła Marsha.
Napady wściekłości nie należały do repertuaru zachowań Victora Juniora.
 Czy on to jakoś wytłumaczył?
 On płakał, pani doktor.
 Victor Junior?
Płakał?  spytała ze zdumieniem Marsha.
Victor Junior jeszcze nigdy nie płakał.
 Płakał jak normalne trzyipółletnie dziecko  rzekła Pauline.
 Co pani chce przez to powiedzieć?
 Victor Junior najwyrazniej walił w komputer dlatego, że nagle przestał wiedzieć, jak się
nim posługiwać.
 To nonsens  stwierdziła Marsha. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates