Edward Czapski (1819 1888)_ze wspomnień sybirskiego zesłanca_1893 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rakterem i formami Uwarzyskieini. On to zawiadywał czę-
ścią gospodarską społeczności petrowskiej i kierował wszyst-
63
kierai robotami, członkom jej powierzonemi; z powołania in-'
żynier, niedawno jeszcze naczelnik kolei żelaznej, znakomi
cie urzÄ…dziÅ‚ petrowskÄ… gminÄ™, jej zebrania ogólne dla wy­
boru urzÄ™dników, wspólnÄ… kuchniÄ™ i podatki na rzecz uboż­
szych. Więzniowie po kolei skrobali kartofle lub brukiew
w kuchni, czytali i uczyli siÄ™. Amatorowie pomagali kole­
gom, którzy za liÄ™dzuem wynagrodzeniem, dzieÅ„ caÅ‚y żelaz­
nym miotem rudÄ™ kuli. Czapski, przymuszajÄ…c siÄ™ do pracy
umysÅ‚owej, aby zagÅ‚uszyć moralne cierpienia, czytywaÅ‚ co­
dziennie po 50 stronnic Historyi Cezara Cantu, albo też ich
20 tlómaczyl, a wieczorami, przed 20 dobranymi kolegami,
czytał głośno Pamiętniki Paska i Słowo dziejom polskich
Koronowicza, poczem w tern kółku zajmujące zawięzywały
się dysputy; poważnie też i uroczyście obchodzono w tur-
mie petrowskiej listopadowÄ… rocznicÄ™. MieszkaÅ„cy tego wiÄ™­
zienia, należący po większej części do stanu rzemieślniczego
i mieszczańskiego, szczycili się czerwonością zapatrywań,
wyśpiewywali nieraz grozby na  panów" i  arystokratów1'
i na każdym kroku występowali z niwełatorskiemi preten-
syami, szydząc z t. zw.  partyi białych." Pomimo jeduakże
różnicy zapatrywań, zaczęto zwolna przywykać do siebie,
i wreszcie wszyscy zżyli się z sobą; Czapski znalazł od
pierwszej chwili nieocenionego towarzysza, przyjaciela i sługę
w Kossakowskim, który najczulszem staraniem i troskliwo­
Å›ciÄ… zaciÄ…gniÄ™ty niegdyÅ› dlng wdziÄ™cznoÅ›ci inu spÅ‚acaÅ‚. Od­
znaczajÄ…cy siÄ™ wielkÄ… zaradnoÅ›ciÄ…, mÅ‚ody ten czÅ‚owiek wy­
nalazÅ‚ w mieÅ›cie Petrowsku polskÄ… garkuebniÄ™, skÄ…d im od­
tąd jeść przynoszono, a po niejakim czasie porozumiał się
z pewnym żydkiem, który nin obiecał przywieść z Wilna
dokładne o żonie i dzieciach Czapskiego wiadomości; przez^
niego więc dowiedzieli się, iż po urodzeniu synka p. Czapska
bardzo ciężko i długo chorowała, tak, iż nawet nie mógł jej
osobiÅ›cie widzieć ów posÅ‚aniec; po miesiÄ…cu dopiero Å›mier­
telnej obawy, otrzymaÅ‚ od niej mąż list, który go nieco uspo­
koił. Korespondencya wygnańców ścisłej ulegała cenzurze
i nieraz padała ofiarą nieładu lub chciwości kontrolujących
ją urzędników. W taki to sposób przepadły przysłane Ed-
G4
wardowi przez matkÄ™ 100 rs., które ukradÅ‚ oficer, zawiadu­
jÄ…cy kancelaryÄ… w Siewakowej; upominaÅ‚ siÄ™ o nie Czap­
ski, lecz po trzecb miesiącach otrzymał z kancelaryi atamaua
gubernatora Zabajkalskiej OLlasti zakaz czynienia dalszych
poszukiwań.
Drugim miłym Czapskiemu przyjacielem w petrowskiej
turmie, byÅ‚ schorowany a cierpliwy X. Polkowski, który mie­
wał co niedziela kazania dla wygnańców, zbierających się,
w braku Przenajświętszej Ofiary, na wspólne modlitw} , przez
X. Steckiego im czytane. W maju, wygnaÅ„cy zaczÄ™li wycho­
dzić do lasu, gdzie Marczewski zarysował drogę, a ubożsi
koledzy znajdowali zarobek w kopaniu jej; o o-ej zrana z ro­
botnikami i konwojem wyruszali ochotnicy i caÅ‚y dzieÅ„ w le­
gie przepędzali. Lecz przed końcem maja przyszedł rozkaz,
aby wszyscy wiÄ™zniowie, do stanów uprzywilejowanych daw­
niej należący, a więc księża, szlachta i uczeni, wyprawieni
zostali natychmiast do Czyty, a stamtÄ…d do Siewakowej.
Wyruszyli tedy zaraz i podróż tę odbywali parami i po trzech
z żołnierzami. Kossakowski jechał z Czapskim, a po drodze
dopÄ™dzali ich towarzysze, tak iż przed Czy tÄ… już kilka wy­
gnańczych bryk jechało razem.
Po szeÅ›ciodniowej podróży, o 8-ej zrana stanÄ™li przed do­
mem jenerała Dytmara, atamana OLlasti Zabajkalskiej w Czy-
cie; ztamtąd musieli udać się do turmy, gdzie znalezli ścisk
ogromny, brudy niewypowiedziane i tak wielkÄ… ilość ro­
bactwa, że pomimo częstej niepogody, nie wchodzili wcale
dniem ani nocą do izb ciemnych i plugawych. Urzędnik,
zwany  strapczym  ), pozwoliÅ‚ im podać w jÄ™zyku francus­
kim proÅ›bÄ™ do Dytmara o niezwÅ‚oczne wyprawienie ich da­
lej, w miejsce, gdzieby zastali dostateczny wiÄ™zienny porzÄ…­
dek, aby nocami pod dachem przynajmniej sypiać mogli. Na­
zajutrz wysłano ich tedy do Siewakowskicj turmy, o 28 wiorst
od Czyty odlegÅ‚ej. Pózno w nocy stanÄ™li przed bramÄ…, za­
mykającą wysoki i na pół wiorsty długi płot; ale starosta
siewakowskiego więzienia udał się do komendanta i przyniósł
*) Rodzaj prokuratora. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rzÄ…dzÄ…, sÅ‚abych rzuca siÄ™ na pożarcie, ci poÅ›redni gdzieÅ› tam przemykajÄ… niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates