[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rakterem i formami Uwarzyskieini. On to zawiadywał czę-
ścią gospodarską społeczności petrowskiej i kierował wszyst-
63
kierai robotami, członkom jej powierzonemi; z powołania in-'
żynier, niedawno jeszcze naczelnik kolei żelaznej, znakomi
cie urządził petrowską gminę, jej zebrania ogólne dla wy
boru urzędników, wspólną kuchnię i podatki na rzecz uboż
szych. Więzniowie po kolei skrobali kartofle lub brukiew
w kuchni, czytali i uczyli siÄ™. Amatorowie pomagali kole
gom, którzy za liędzuem wynagrodzeniem, dzień cały żelaz
nym miotem rudÄ™ kuli. Czapski, przymuszajÄ…c siÄ™ do pracy
umysłowej, aby zagłuszyć moralne cierpienia, czytywał co
dziennie po 50 stronnic Historyi Cezara Cantu, albo też ich
20 tlómaczyl, a wieczorami, przed 20 dobranymi kolegami,
czytał głośno Pamiętniki Paska i Słowo dziejom polskich
Koronowicza, poczem w tern kółku zajmujące zawięzywały
się dysputy; poważnie też i uroczyście obchodzono w tur-
mie petrowskiej listopadową rocznicę. Mieszkańcy tego wię
zienia, należący po większej części do stanu rzemieślniczego
i mieszczańskiego, szczycili się czerwonością zapatrywań,
wyśpiewywali nieraz grozby na panów" i arystokratów1'
i na każdym kroku występowali z niwełatorskiemi preten-
syami, szydząc z t. zw. partyi białych." Pomimo jeduakże
różnicy zapatrywań, zaczęto zwolna przywykać do siebie,
i wreszcie wszyscy zżyli się z sobą; Czapski znalazł od
pierwszej chwili nieocenionego towarzysza, przyjaciela i sługę
w Kossakowskim, który najczulszem staraniem i troskliwo
ścią zaciągnięty niegdyś dlng wdzięczności inu spłacał. Od
znaczający się wielką zaradnością, młody ten człowiek wy
nalazł w mieście Petrowsku polską garkuebnię, skąd im od
tąd jeść przynoszono, a po niejakim czasie porozumiał się
z pewnym żydkiem, który nin obiecał przywieść z Wilna
dokładne o żonie i dzieciach Czapskiego wiadomości; przez^
niego więc dowiedzieli się, iż po urodzeniu synka p. Czapska
bardzo ciężko i długo chorowała, tak, iż nawet nie mógł jej
osobiście widzieć ów posłaniec; po miesiącu dopiero śmier
telnej obawy, otrzymał od niej mąż list, który go nieco uspo
koił. Korespondencya wygnańców ścisłej ulegała cenzurze
i nieraz padała ofiarą nieładu lub chciwości kontrolujących
ją urzędników. W taki to sposób przepadły przysłane Ed-
G4
wardowi przez matkę 100 rs., które ukradł oficer, zawiadu
jący kancelaryą w Siewakowej; upominał się o nie Czap
ski, lecz po trzecb miesiącach otrzymał z kancelaryi atamaua
gubernatora Zabajkalskiej OLlasti zakaz czynienia dalszych
poszukiwań.
Drugim miłym Czapskiemu przyjacielem w petrowskiej
turmie, był schorowany a cierpliwy X. Polkowski, który mie
wał co niedziela kazania dla wygnańców, zbierających się,
w braku Przenajświętszej Ofiary, na wspólne modlitw} , przez
X. Steckiego im czytane. W maju, wygnańcy zaczęli wycho
dzić do lasu, gdzie Marczewski zarysował drogę, a ubożsi
koledzy znajdowali zarobek w kopaniu jej; o o-ej zrana z ro
botnikami i konwojem wyruszali ochotnicy i cały dzień w le
gie przepędzali. Lecz przed końcem maja przyszedł rozkaz,
aby wszyscy więzniowie, do stanów uprzywilejowanych daw
niej należący, a więc księża, szlachta i uczeni, wyprawieni
zostali natychmiast do Czyty, a stamtÄ…d do Siewakowej.
Wyruszyli tedy zaraz i podróż tę odbywali parami i po trzech
z żołnierzami. Kossakowski jechał z Czapskim, a po drodze
dopędzali ich towarzysze, tak iż przed Czy tą już kilka wy
gnańczych bryk jechało razem.
Po sześciodniowej podróży, o 8-ej zrana stanęli przed do
mem jenerała Dytmara, atamana OLlasti Zabajkalskiej w Czy-
cie; ztamtąd musieli udać się do turmy, gdzie znalezli ścisk
ogromny, brudy niewypowiedziane i tak wielką ilość ro
bactwa, że pomimo częstej niepogody, nie wchodzili wcale
dniem ani nocą do izb ciemnych i plugawych. Urzędnik,
zwany strapczym ), pozwolił im podać w języku francus
kim prośbę do Dytmara o niezwłoczne wyprawienie ich da
lej, w miejsce, gdzieby zastali dostateczny więzienny porzą
dek, aby nocami pod dachem przynajmniej sypiać mogli. Na
zajutrz wysłano ich tedy do Siewakowskicj turmy, o 28 wiorst
od Czyty odległej. Pózno w nocy stanęli przed bramą, za
mykającą wysoki i na pół wiorsty długi płot; ale starosta
siewakowskiego więzienia udał się do komendanta i przyniósł
*) Rodzaj prokuratora.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rzÄ…dzÄ…, sÅ‚abych rzuca siÄ™ na pożarcie, ci poÅ›redni gdzieÅ› tam przemykajÄ… niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates