[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Co ty robisz, Delacroix?
- Mówiłem ci, Moreau. Wyraznie powiedziałem, że najpierw chcę obraz, a dopiero pózniej będziesz
mógł zobaczyć Bellę. - Philippe pokręcił ze smutkiem głową i w szarym świetle zmierzchu Olivier
dostrzegł w jego oczach błysk szaleńca. -Może ci się wydaje, że ujdzie ci na sucho niewypeł-nianie
moich poleceń, ale grubo się mylisz.
- Nie mam obrazu - powiedział zwięzle Olivier.
- On wie, że go masz. Powiedziałam mu. Tak bardzo cię przepraszam... nie wiedziałam... nie są-
dziłam...
KOLEKCJONER SZTUKI
289
- Widzisz? - W głosie Delacroix słychać było triumfalną nutkę. - Nie ma sensu kłamać, Moreau. Masz
to, czego ja chcę, a ja... - machnął strzelbą w kierunku Belli - mam to, czego chcesz ty. To bardzo
prosta transakcja. Ty dasz mi obraz, a ja dam ci twoją dziewczynę.
Myśli Oliviera pędziły jak szalone. Zmrużył oczy, oceniając dzielącą ich odległość. Stał zbyt daleko,
by złapać za strzelbę i każdy nagły ruch mógł być niewskazany; Philippe Delacroix słynął z celności
swych strzałów. Ale musiał znalezć jakiś sposób, na odwrócenie jego uwagi na wystarczająco długo,
by zapewnić Belli bezpieczeństwo.
Nonszalancko wzruszył ramionami.
- No dobrze. Przyznaję, że go mam. Ale nie zamierzam go oddać.
Bella poczuła, jak przerażenie wsącza się do każdej komórki jej ciała, niczym trucizna. Zimna
wyniosłość, widoczna na twarzy Oliviera, przyprawiała ją o dreszcze.
Ledwie zwróciła uwagę na to, że lufa strzelby dotyka jej żeber.
- Radzę ci się nad tym dobrze zastanowić, Moreau - powiedział Philippe głosem, na dzwięk którego
Belli zrobiło się zimno.
- Nie muszę - odparł chłodno Olivier. - Przez wiele lat szukałem tego obrazu i nie mam zamiaru się go
pozbyć. Dla nikogo.
- A więc wykorzystałeś ją, tak jak twój ojciec
290
INDIA GREY
wykorzystał moją siostrę - syknął jadowicie Philippe.
Czas zatrzymał się w miejscu. W pozbawionym światła pomieszczeniu zapadła grobowa cisza. Bella
czuła, jakby znajdowała się pod wodą. Wszystko zdawało się zwalniać, gdy czekała na odpowiedz
Oliviera. Na jego zaprzeczenie.
- Tak. Wykorzystałem ją, by odegrać się na was - oświadczył bezceremonialnie, robiąc krok w ich
kierunku. - Pragnąłem jedynie dostać to, co było zakazane memu ojcu. To była zemsta.
Bella usłyszała własny jęk bólu, ale nagle dotarło do niej, że strzelba już jej nie dotyka. A potem
wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Zobaczyła błysk metalu, poczuła nagły, nieobliczalny ruch
Philippe'a, usłyszała jego wściekłe warknięcie, gdy skierował strzelbę w stronę Oliviera.
I czuła, jakby wyrywano jej serce, gdy widziała w zwolnionym tempie, jak Olivier rzuca się w jego
stronę, pragnąć wytrącić mu broń. Na jego twarzy nie widać było żadnych emocji.
Rozległ się hałas. A potem Olivier upadł, a na jego koszuli zaczęła się rozlewać szkarłatna plama. Tuż
nad jego sercem.
ROZDZIAA PITNASTY
Wszystko wydawało się nierzeczywiste. Jak we śnie. Albo na filmie.
Nim ucichło echo wystrzału, Bella opadła na kolana przy Olivierze i przyłożyła palce do jego szyi,
gorączkowo szukając pulsu, gdy tymczasem szkarłatna plama na białej koszuli stawała się coraz
większa.
Zamknęła oczy i odetchnęła z ulgą, kiedy wyczuła szybkie pulsowanie żyły na szyi.
Otworzyła je ponownie i uniosła głowę. Philippe stał w bezruchu, a jego twarz była poszarzała i
zszokowana. Jednak w głowie Belli nie było teraz dla niego miejsca.
Myślała o Olivierze.
Olivier, Olivier, Olivier... Miał twarz bladą jak kreda. Jego ciepłą krew miała na dłoniach. Olivier...
który jej nie kochał. Który ją wykorzystał.
Pochyliła się nad nim, zdrętwiałymi palcami szukając jego komórki w wewnętrznej części marynarki.
Po raz drugi w ciągu ostatnich dni Bella wezwała
292
INDIA GREY
karetkę. Miała tylko nadzieję, że przyjedzie szybciej niż poprzednia.
Philippe zniknął, nie była nawet pewna kiedy, i teraz jedynym słyszalnym w tym dużym pomiesz-
czeniu dzwiękiem był chrapliwy oddech Oliviera. Musiała coś zrobić, ale czuła się zupełnie bezsilna.
Nie kochał jej. Wykorzystał ją. Tego właśnie przez cały czas się obawiała i to próbowała wypierać ze
swych myśli. Od samego początku musiał wiedzieć, kim ona jest. I nienawidzić jej za to...
- Bella...
Patrzył na nią, a jego twarz wykrzywiał ból i gorączkowa determinacja.
- To, co m-m-mówiłem... - Urwał, zamknął oczy i spazmatycznie przełknął ślinę. Miał wrażenie,
jakby jego gardło otaczał drut kolczasty.
Instynktownie dotknęła ręką jego policzka.
- śś... - mruknęła automatycznie, kręcąc głową. - Nic nie mów...
W końcu dostrzegła neonowe niebieskie światło zbliżającej się karetki.
Olivier wracał i odpływał do miejsca, gdzie wszystko było ciemne. Czuł twardą podłogę pod plecami,
zimno sączące się do jego kości, dłoń Belli, ciepłą i delikatną niczym skrzydła anioła, dotykającą jego
policzka.
Musiał coś powiedzieć. Musiał mieć pewność, że Bella wie, iż to, co powiedział do Delacroix, nie
KOLEKCJONER SZTUKI
293
było prawdą. Ale miał problem z oddychaniem, wielki problem, i wiedział, że musi leżeć w bezruchu
i mądrze wykorzystywać tlen, jeśli miał dotrwać do przyjazdu karetki pogotowia.
Musiał dotrwać, ponieważ tak wiele pragnął jeszcze zrobić. I powiedzieć.
Kocham cię.
Z trudem otworzył oczy. Po ciemnych ścianach tańczyło niebieskie światło i rozlegały się jakieś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates