[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i trzeci. Po prostu musiała go zobaczyć. Czuła się tak, jakby od ich
ostatniego spotkania minął rok. Zawsze, gdy nie było go przy niej, czas
dłużył się w nieskończoność.
- Ale powiedziałeś - wyszeptała, ledwie mówiąc z powodu emocji,
które nią wstrząsały. - A to ma znaczenie dla wypadku. Czy nie uważasz,
że powinieneś zeznać to w sądzie, zamiast pozwolić mojemu ojcu dzwigać
brzemię całej winy?
Słysząc to Zachary potrząsnął Luisą i pochylił się nad nią.
- A więc po to tu przychodziłaś? - zaczął oskarżycielsko. - By
wyciągnąć ze mnie coś, co potem będzie można wykorzystać w sądzie?
Kto by pomyślał! Zawsze zachowujesz się tak nieskazitelnie... Idealna
pielęgniarka, słodka i łagodna niczym Madonna ze średniowiecznego
obrazu, o oczach jak szafiry i perłowej skórze...
Była tak zaskoczona tym, co mówił, że odważyła się podnieść
wzrok, a on w tym momencie przesunął dłonie na jej ramiona i
przyciągnął ją bliżej do siebie.
- Powinienem być bardziej ostrożny - wyrzucał sobie, wciąż patrząc
gniewnie na Luisę i pochylając się jeszcze bardziej. - Powinienem
pamiętać, że bez względu na to jak wyglądasz, jesteś kobietą, a kobiety są
przebiegłe i dwulicowe. Zawsze zdradzają...
-To nieprawda! - wybuchnęła zrozpaczona. - Wcale taka nie jestem!
Więc nie mów o mnie takich rzeczy, bo sam nie wierzysz w to, co mówisz.
Nie powinieneś... Zachary...
131
RS
Urwała, bo wydawało się jej, że prześwietla ją wzrokiem, patrząc na
nią zbyt intensywnie, zbyt badawczo, by zdolna była to znieść. Znowu
spuściła powieki. Ale nagle poczuła się jak zahipnotyzowana. Zachary bez
reszty wypełnił jej myśli. Bezgłośnie powtarzała to imię i odważnie
spojrzała mu w oczy, jakby nareszcie uwolniła się od dotychczasowego
lęku. On również nie odrywał wzroku od jej twarzy, wolno przesuwając
spojrzenie z jej wpatrzonych w niego oczu na drżące usta. Nie miała
pojęcia,o czym on myśli, ale teraz, prawdę powiedziawszy, wcale jej to nie
obchodziło. Aż do bólu pragnęła tylko jednego - żeby ją pocałował. W
końcu nie wytrzymała napięcia.
- Tylko mi tu nie płacz! - krzyknął Zachary.
- Dlaczego kobiety zawsze płaczą, gdy nie mają już nic na swoją
obronę? To z pewnością jeden z tych łatwych wybiegów, z których
korzystają, by postawić na swoim - powiedział jakby do siebie.
Równocześnie dotknął opuszkami palców jej mokrych rzęs i popatrzył na
ślad łez na swojej dłoni. - Nie da się ukryć - prawdziwe - dopowiedział z
niedowierzaniem.
- Nienawidzę cię! - wybuchnęła Luisa, zanosząc się łkaniem. I
rzeczywiście w tej chwili nienawidziła go niemal tak samo, jak go
kochała.
- Nie płacz już. Wygrałaś - powiedział Zachary z rezygnacją. -
Zeznam w sądzie, że nie byłem w pełni skoncentrowany, kiedy twój ojciec
wyjeżdżał zza zakrętu. To na otarcie łez, bo dłużej nie zniosę tych
spazmów.
- Zrobisz to? Naprawdę? Och! Dziękuję... - Luisa uśmiechała się do
mego promiennie poprzez strumień łez, których nie potrafiła powstrzymać.
132
RS
- A czy dostanę coś za to? - spytał zalotnie i przysunął usta do jej
warg.
Zamknęła oczy, gdy zaczął ją całować. Od chwili kiedy tu przyszła,
nie marzyła przecież o niczym innym. Zachary zsunął z jej ramion
czerwoną kurtkę. Objął Luisę mocno, a ona zarzuciła mu ręce na szyję i
zaczęła gładzić go po włosach. Oddychał nierówno, a ruchy jego dłoni
stawały się coraz bardziej niecierpliwe. Przesuwał je po niej tak, jakby
studiował kształt jej ciała chcąc zapamiętać, dowiedzieć się o nim
wszystkiego tylko przy pomocy dotyku.
Nagle przestał ją całować i pieścić mistrzowskimi ruchami dłoni.
Oparł brodę na jej ramieniu, a ona poczuła na szyi jego gorący oddech.
- Sam już nie wiem, co myśleć - powiedział przytłumionym głosem.
- Na pozór jesteś taka zimna, ale pod tą powłoką kryje się wulkan... Jesteś
jak góra lodowa, której tylko wierzchołek widoczny jest na powierzchni
wody, a która może zmiażdżyć każdego, kto nie będzie dość czujny.
-Jak możesz mi coś takiego zarzucać? Przecież mnie nie znasz... -
wybuchnęła dotknięta jego uwagą. Uniósł głowę i popatrzył na nią
zniecierpliwiony.
- Czy ty naprawdę uważasz, że ja tego nie dostrzegam? Oczywiście
nie wiem, dlaczego to wszystko robisz, ale ja też nie wiem, co się ze mną
dzieje, kiedy jestem z tobą! - krzyknął. - Dlaczego, na przykład, tak w
kółko cię całuję?
- Chcesz mi powiedzieć, że rzucam ci się w ramiona? - spytała Luisa,
zaczerwieniona po uszy.
Czyżby zaczął się domyślać jej uczuć? Na myśl o tym chciała
natychmiast zapaść się pod ziemię.
133
RS
- Oczywiście, że nie, bo tak nie jest. Masz na to zbyt dużą klasę.
Zresztą gdybyś należała do tego typu kobiet, z pewnością bym cię wykpił.
Takie kobiety omijam z daleka. To ja zawsze występuję z inicjatywą.
- Wiec po co mnie pytasz, jak to się dzieje, że w kółko mnie
całujesz? Jeśli to ty robisz pierwszy krok, znasz odpowiedz! - wyrzuciła z
siebie, z trudem łapiąc oddech.
Oczywiście bardzo żałowała, że nie wie, dlaczego on to robi.
- Ja tylko głośno myślę - wyznał, stojąc już daleko od niej, z rękoma
w kieszeniach i z pochyloną głową.
- Od ciebie też nie żądam odpowiedzi. Bez wątpienia wywierasz na
mnie dziwny wpływ. Od dawna łamię sobie nad tym głowę, ale wciąż bez
rezultatu. Być może podczas wypadku z moim mózgiem stało się coś
niedobrego, czego nie widać na rentgenogramie.
- Z twoim mózgiem jest wszystko w porządku - zapewniła go
natychmiast Luisa. - Widziałam nie tylko zdjęcie rentgenowskie, ale i
wyniki innych badań. Nie było żadnych uszkodzeń.
- Staram się nie pamiętać, że jesteś pielęgniarką - oznajmił z kwaśną
miną. - Ale wcale to nie pomaga. Może zbyt wiele czasu spędzam sam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates