[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tego spodziewali, mieszkał całkiem sam. Wskazywało wszak na to nieporządne
ubranie, o którym wspominała Tiril.
Stukali do drzwi, ale nikt nie odpowiedział w końcu nie pozostawało im nic
innego, jak pójść do sąsiadów.
21
Niestety, człowieka, którego poszukiwali, nikt nie widział już od dawna. Są-
siedzi nic nie wiedzieli, nie chcieli mieszać się w jego sprawy. Lichwiarz był
bardzo ostrożny, wychodził z domu i wracał chyłkiem, z nikim nie utrzymywał
bliższych kontaktów. Czy zauważyli dwóch mężczyzn, odpowiadających opiso-
wi? Nie, i z tego, co sąsiedzi zdołali zaobserwować, rzadko go ktoś odwiedzał.
Niewiele więc się dowiedzieli.
Czy można przypuszczać, że on wyjechał do Christanii? spytał wójt.
%7łeby wyciągnąć jeszcze więcej pieniędzy ze sprawy Tiril? Nie mam po-
jęcia odparł Erling. Chyba tylko on sam wie, do jakiego stopnia jest w to
zamieszany.
Czuł w sobie ogromną pustkę. Nawet śladu po Tiril. Ani po Nerze.
Opieczętował dom dziewczyny, załatwił interesy konsula, zadbał też o to, by
służący otrzymali odprawę i nowe miejsca pracy. Nie miał jednak serca, by prze-
glądać pozostałe w domu rzeczy czy tym bardziej wystawiać je na sprzedaż. Nie
chciał tego robić, dopóki nie pozna losu Tiril.
Upływały miesiące. Boże Narodzenie. Nowy Rok. Erling wciąż nie mógł się
wyrwać, by pojechać do Christanii. Starał się, lecz oburzona rodzina żądała, by
zajmował się firmą. A najlepiej ożenił. Dlaczego, na przykład, nie z bogatą panną
Drake?
Ale nie, on nie chciał żadnej panny Drake, bez względu na jej urodę, wdzięk
i bogactwo.
Chciał Tiril! Tiril, której nigdzie nie było. Właściwie szkoda, że nie sporządził
spisu dobytku Dahlów, prędko by się wtedy zorientował, że gdzieś się zapodziała
nieduża łódz wiosłowa. Mogłoby mu to dać co nieco do myślenia.
Nie uczynił tego jednak. Czasami można przesadzić z delikatnością.
Ileż to razy żałował, że mimo wszystko nie ma z nim Móriego. Móri wszak ty-
le potrafił. Może byłby w stanie wyczuć, co przydarzyło się Tiril? Chociaż pewnie
jego znajomość czarów nie była aż tak dogłębna.
Pewnego dnia odwiedził go wójt i bez zbędnych wstępów powiedział, z czym
przychodzi.
Otrzymałem informację, że w okolicy cypla Nordneset morze wyrzuciło na
ląd zwłoki. Pójdzie pan ze mną?
Po plecach Erlinga przebiegł lodowaty dreszcz. Czuł, że cała krew odpływa
mu z twarzy.
Kto to taki?
Nic więcej nie wiem. Chodzmy!
Wójt najwidoczniej nie chciał być sam przy oględzinach. Pełni najgorszych
przeczuć natychmiast wyruszyli na Nordneset.
22
Tłum ludzi na brzegu wskazał im miejsce, gdzie znaleziono topielca. Na wi-
dok eleganckiego Erlinga i błyszczących guzików wójta gapie zaraz się rozstąpili.
Erling ledwie śmiał spojrzeć.
Nie wypada może mówić, ale na widok napuchniętego trupa obaj odetchnęli
z ulgą.
Ubrane w czerń obrzmiałe zwłoki zdecydowanie nie były ciałem Tiril.
To musi być on mruknął Erling. Człowiek, którego szukamy.
Z pewnością. Wójt podszedł o kilka kroków bliżej. Długo leżał w mo-
rzu.
Tak, tak, a w takich okolicznościach nie wygląda się apetycznie. Ale oto
utraciliśmy zródło informacji.
I tak, i nie. Teraz mam prawo przeszukać jego tak zwane archiwum. Czy
zechce pan towarzyszyć mi przy przeglądaniu tych papierów? Nie mogłem się do
tego zabrać, dopóki traktowano go jako zaginionego. Ale teraz?
Oczywiście! Być może uda nam się znalezć coś, co naprowadzi nas na ślad,
kim naprawdę była Tiril. To znaczy, kim jest! Ale, och! Proszę spojrzeć na szyję
tego człowieka!
Już to zauważyłem. Ma poderżnięte gardło. Nic dziwnego, że tak okropnie
wygląda. Gdy wrzucono go do wody, miał w sobie niewiele krwi. No cóż, zajmę
się najpierw tym, a potem może się spotkamy, powiedzmy za dwie godziny?
Erling przygnębiony odwrócił się od odrażającego widoku.
Zaczekam u siebie w biurze.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates