[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Szczurek , kiedy już złapał oddech. - A ta whisky - wyciągnął spod siedzenia butelkę
z bursztynową zawartością - to ostatnia flaszeczka ze skrzynki pułkownika...
Opowieść  Szczurka spełniła swoje zadanie i pozwoliła mi zapomnieć o lęku
wysokości.
Wyjrzałem przez okienko i zobaczyłem, że jesteśmy już na obrzeżach miasta i
lądujemy w samym środku kompleksu wojskowego. Koła helikoptera uderzyły o
ziemię i maszyna przysiadła ciężko na lądowisku.  Szczurek otworzył drzwi i
wyciągniętą ręką zachęcał mnie do opuszczenia helikoptera. Podniosłem się z miejsca i
pochylony w drzwiach maszyny popatrzyłem przed siebie.
28
Od strony niskich budynków szła w moją stronę jakaś postać w szarym berecie.
- Witamy w firmie, doktorze Mierzejko - powiedział  Szczurek . - Zdaje się, że
komitet powitalny stawił się o czasie.
29
ROZDZIAA TRZECI
NA KOLE * POZCIG * ZAODZIEJSKI KODEKS HONOROWY * HOBBY BYAEGO
ZAODZIEJA DZIEA SZTUKI * U JERZEGO BATURY * SZAFA W GARA%7łU *
TAJEMNICZY PORTRET * PUDEAKO PO BUTACH * STUDENCKI CZYN
SPOAECZNY * KOBIETA Z OBRAZU
Jechałem wehikułem na Koło, przeklinając  Cesarza . Przez to, że nie mogłem się
zbliżać do Pałacu, musiałem nadrobić sporo drogi. W końcu jednak dotarłem na targ.
Na parkingu zobaczyłem czarne BMW Batury. Zaparkowałem wehikuł obok.
Wszedłem na targowisko i zacząłem wypytywać znajomych handlarzy, czy nie wiedzą,
gdzie mogę znalezć Jerzego.
- Jurek? - odezwał się Grzegorz Jontek, który handlował międzywojennymi
banknotami. - Zaraz, zaraz, niech pomyślę. Kochany panie Stanisławie - zwrócił się do
sąsiada, który układał na swoim straganie srebrne lichtarze - nie wie pan, gdzie dzisiaj
można znalezć Jurka Baturę?
- U Grubego Władka - burknął pan Stanisław, a ja podziękowałem za informacje i
skierowałem się do antykwariatu, który znajdował się w północnej części targowiska.
Pięćdziesiąt metrów przed stoiskiem zauważyłem Baturę. Jurek rozmawiał o czymś
zawzięcie z przysadzistym właścicielem. Pierwszy zobaczył mnie Gruby Władek.
Wyciągnął wskazujący palec w kierunku, skąd nadchodziłem. Jurek podążył za nim
wzrokiem i dostrzegł mnie. Pomachałem do niego przyjaznie, ale Batura nie miał
widać chęci na spotkanie ze mną, bo zaczął uciekać w głąb targu. Chciałem pobiec za
nim, ale na wysokości antykwariatu, Gruby Władek zastąpił mi drogę:
- Może pan kupi - wskazywał oczami na trzymaną w ręku książkę - pierwsze
wydanie  Chłopów , rarytas!
- Niechże mnie pan przepuści! - próbowałem się przecisnąć obok niego, ale
sprzedawca nie dawał za wygraną i tarasował drogę, nie przestając mówić:
- Może pan do mnie wstąpi? Mam doskonałe mapy Warszawy z międzywojnia,
niedrogo...
Machnąłem ręką i biegiem zawróciłem na parking, z którego już odjeżdżało BMW
Jerzego. Wskoczyłem do wehikułu i ruszyłem za Baturą przez miasto. Zanim
opuściliśmy stolicę Aleją Krakowską, jechaliśmy powoli. Za Raszynem jednak Jerzy
przyspieszył. Z opon wozu poszedł dym, coś strzeliło w silniku i BMW momentalnie
wyskoczyło do przodu, zostawiając mnie daleko z tyłu.
Nacisnąłem zamontowany niedawno w wehikule czerwony przycisk, który niezbyt
szybkie, miejskie auto, jakim był na co dzień wehikuł, zamieniał w pogromcę szos.
Nawet nie musiałem patrzeć na prędkościomierz. Wystarczyło, że wsłuchałem się w
pracę silnika, wchodzącego na coraz wyższe obroty, i rzuciłem okiem na drzewa po
bokach drogi, które w coraz szybszym tempie przesuwały się za oknami.
Po kilkunastu sekundach szaleńczej jazdy zobaczyłem BMW Batury. Znikało
właśnie za wysokim pagórkiem. Przycisnąłem pedał gazu i wehikuł wyskoczył z
pagórka jak z procy. Tylko niskie zawieszenie i grube koła utrzymały pojazd na drodze.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy przejechawszy wzgórze, ujrzałem czarne BMW na
poboczu drogi.
30
Jerzy Batura stał oparty o samochód i ćmił papierosa. Nadepnąłem hamulec. Klocki
zapiszczały, a tyłem samochodu zarzuciło najpierw w lewo, a potem w prawo.
Pociągnąłem za dzwignię ręcznego hamulca i wyhamowałem. Powoli podjechałem do
BMW, zaparkowałem przy nim i wysiadłem.
- Zacząłeś palić? - zagadnąłem Baturę.
- Nie... - Jurek wyglądał na zmęczonego i rozdrażnionego.
Wyrzucił niedopałek i przydeptał go nogą. Sięgnął do kieszeni skórzanej kurtki i
wyciągnął paczkę papierosów. Wyszarpnął jednego zębami i przypalił zapalniczką
przypominającą pistolet. Zaciągnął się mocno, ale organizm, nieprzyzwyczajony do
nikotynowego dymu, zareagował kaszlem. - Widzisz, nawet zapalić sobie nie mogę...
Zdziwił mnie nastrój Jerzego. Znałem go raczej jako człowieka zdecydowanego i nie
tracącego dobrego humoru nawet w najgorszych sytuacjach.
- Co cię ugryzło, że przede mną uciekałeś? Zuzanna cię rzuciła czy co? -
powiedziałem z pretensją.
- Nie, Zuzanna jest w Anglii, na szczęście! Przepraszam, to przez tę sprawę skoku na
Muzeum Narodowe.  Psy mi spokoju nie dają. Obstawili mój dom i nie mogę się do
niego dostać. Myślałem, że nasłali cię na mnie. Musiałem sprawdzić, czy nie masz
ogona. No, ale widzę, że nie masz. Czemu chciałeś się ze mną widzieć?
Opowiedziałem mu o tym, co zaszło od momentu włamania do Muzeum
Narodowego. Jurek kiwał głową i czasami krzywił się, ale kiedy powiedziałem o
porwaniu pana Tomasza, wyglądało na to, że naprawdę się zmartwił.
- I co - powiedział z wyrzutem - szukałeś mnie, bo podejrzewasz, że mam z tym coś
wspólnego?
- To znaczy... - nie chciałem się przyznać do swoich prawdziwych myśli, widząc
szczerze zafrasowaną twarz Jurka - czy wiesz, że ukradli  Bitwę pod Grunwaldem ? -
próbowałem zmienić temat.
- Dobra, dobra... - Jurek był tak zrezygnowany, że nie miał siły się złościć. -
Wszyscy i tak uważają mnie za szuję, a ja przecież się zmieniam - wyciągnął przed
siebie otwarte dłonie, chcąc mnie przekonać o prawdziwości swoich słów - trochę mnie
jeszcze ciągnie do moich dawnych zajęć, ale pod wpływem Zuzanny zmieniam się ze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates