[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Clement, były profesor katedry omasa Hardy ego w Cambridge, przedtem nim uniwersytet
przekształcono w Szkołę Inżynierii Atomowej. A oto doktor Simmons z Uniwersytetu
Kalifornijskiego w Los Angeles, specjalista od Ortegi y Gasseta. Profesor West miał niezłe
osiągnięcia na polu etyki  obecnie całkowicie zapomnianej dyscypliny  na Uniwersytecie
Columbia. Ksiądz Padover przed jakimiś trzydziestu laty wygłaszał trochę odczytów i ze
względu na zapatrywania stracił swe stadko między jedną niedzielą a drugą. Od pewnego czasu
włóczy się razem z nami. Jeśli chodzi o mnie, to napisałem książkę pod tytułem  Palce i
rękawiczka  właściwy stosunek między jednostką a społeczeństwem i oto gdzie jestem!
Witam pana, Montag!
 Ja nie należę do was  powoli odezwał się Montag.  Zawsze byłem idiotą.
 Jesteśmy do tego przyzwyczajeni. My wszyscy popełniliśmy słuszne omyłki, inaczej nie
znalezlibyśmy się tutaj. Kiedy byliśmy poszczególnymi jednostkami, pozostawała nam tylko
wściekłość. Uderzyłem strażaka, który przed laty przyszedł spalić moją bibliotekę. Od tego
czasu jestem zbiegiem. Chce się pan do nas przyłączyć, Montag?
 Tak.
 A co pan ma do ofiarowania?
 Nic. Myślałem, że mam część księgi Eklezjasty i może trochę Objawienia, ale nawet tego
teraz nie mam.
 Eklezjasta byłby doskonały. Gdzie była ta książka?
 Tu  Montag dotknął swego czoła;
 Ach  Granger uśmiechnął się i skinął głową.
 Coś niedobrze? Czy to niewłaściwe?  powiedział Montag.
 Lepiej niż właściwe  doskonałe!  Granger zwrócił się do Księdza.  Czy mamy księgę
Eklezjasty?
 Jedną. Niejaki Harris w Youngstown.
 Montag.  Granger mocno potrząsnął ramieniem Montaga.  Niech pan chodzi ostrożnie.
Niech pan dba o swe zdrowie. Gdyby coś miało się stać Harrisowi, pan jest księgą Eklezjasty.
Widzi pan, jak ważny się pan stał w ostatniej minucie!
 Ale zapomniałem!
 Nie, nic nigdy nie ginie. Mamy sposoby, by trochę potrząsnąć pana pamięcią.
 Ale próbowałem sobie przypomnieć!
 Nie trzeba. Przyjdzie samo, kiedy będziemy potrzebowali. Wszyscy mamy fotograficzną
pamięć, ale spędziliśmy życie ucząc się, jak zablokować rzeczy, które istotnie w niej tkwią. Tu
obecny Simmons pracował nad tym zagadnieniem przez dwadzieścia lat i teraz opracowaliśmy
metodę, dzięki której możemy przypomnieć wszystko, cokolwiek kiedyś czytaliśmy. Czy
chciałby pan któregoś dnia przeczytać na przykład
 Rzeczpospolitą Platona?
 Oczywiście!
 Jestem  Rzeczpospolitą Platona. Chce pan przeczytać Marka Aureliusza? Pan
Simmons jest Markiem.
 Cześć!  odezwał się Simmons.
 Cześć  powiedział Montag.
 Chciałbym panu przedstawić Jonathana Swifta, autora tej złośliwej książki politycznej pt.
 Podróże Guliwera ! A ten tu kolega to Karol Darwin, ten to Schopenhauer, a tamten jest
Einsteinem, a ten tu obok mnie to pan Albert Schweitzer, naprawdę bardzo miły filozof. My
jesteśmy wszystkimi, Montag. Arystofanesem i Mahatmą Gandhim, i Buddą, Konfucjuszem,
omasem Love Peacockiem, omasem Jeffersonem i Lincolnem do wyboru. Jesteśmy również
Mateuszem, Markiem, Aukaszem i Janem.
Wszyscy śmieli się cicho.
 To niemożliwe  powiedział Montag.
 To fakt  odpowiedział uśmiechając się Granger.  My również palimy książki. Czytamy
książki i palimy je, bojąc się, by ich nie znaleziono. Mikrofilmy nie opłacają się: zawsze
podróżujemy i nie chcemy zakopywać filmów i potem wracać w tamto miejsce. Zawsze istnieje
możliwość wykrycia. Lepiej trzymać to wszystko w naszych starych głowach, gdzie nikt nie
może tego widzieć ani podejrzewać. Jesteśmy mieszanką historii, literatury i prawa
międzynarodowego, wszystko tu mamy: Byrona, Toma Paine, Machiavellego i Chrystusa. Pora
jest pózna. Wojna się rozpoczęła. My jesteśmy tutaj, miasto tam, całe zakutane w swój płaszcz
o tysiącu barw. Co myślisz, Montag?
 Myślę, że byłem ślepy próbując na swój sposób podchodzić do rzeczy, podrzucając książki
w domach strażaków i wszczynając alarmy.
 Robił pan to, co mógł. W skali krajowej to mogłoby dać bardzo ładne wyniki. Ale sądzimy,
że nasz sposób jest prostszy i lepszy. Chcemy tylko zachowywać wiedzę, która, jak się zdaje,
będzie nam potrzebna, nietkniętą i bezpieczną. Na razie nie chcemy nikogo podniecać ani
gniewać. Albowiem, jeśli my zostaniemy zniszczeni, nasza wiedza umrze, być może na zawsze.
Jesteśmy przykładnymi obywatelami na swój sposób: wędrujemy po starych traktach,
wylegujemy się nocą na pagórkach, a ludzie z miast pozostawiają nas w spokoju. Od czasu do
czasu zdarza się, że nas zatrzymają i rewidują, lecz nie znajdą przy nas nic, co by nas
oskarżało. Organizacja nasza jest giętka, bardzo luzna i fragmentaryczna. Niektórzy
przeprowadzili sobie operacje plastyczne twarzy i palców. Oczekuje nas straszliwa robota: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates