[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mocno zaróżowiona skóra na plecach piekła coraz bardziej. Mercy z
westchnieniem owinęła się ręcznikiem, wyjęła specjalny krem do stosowania po
opalaniu i przysiadła na brzegu łóżka. Ledwo posmarowała ramiona, drzwi do
sypialni otworzyły się znienacka i ktoś wpadł do wnętrza.
Zaskoczona, upuściła tubkę z kremem na podłogę i pośpiesznie poprawiła
zsuwające się okrycie. Ze zdumieniem popatrzyła na wchodzącego.
Ależ... Jak to... wyjąkała, niezdolna do bardziej precyzyjnego oddania
swego oburzenia.
Wyraznie zdenerwowany Damon z determinacją zaczął rozwiązywać
krawat.
Będę się smażył w tym Piekle, ale trudno.
To brzmiało groznie. W dodatku to pośpieszne rozbieranie się... Co się
stało? Już wie, że przegrał ze Stringmanem i odjęło mu rozum? Niech zostawi tę
koszulę w spokoju, czemu ją z siebie zdziera? Kurczowo zacisnęła palce na
swoim ręczniku.
Nie! jęknęła błagalnie. Ja... Ja rozumiem, że pan jest zły i że ostatnio
żyje pan w ogromnym napięciu na wszelki wypadek cofnęła się nieco. Ja
też. W dodatku zdaję sobie sprawę z tego, że odczuwamy do siebie pociąg
fizyczny. Ale myślmy rozsądnie. Zwierzęca żądza nie rozwiąże naszych
problemów.
Znieruchomiał w połowie rozpinania paska od spodni i spojrzał na nią z
niebotycznym zdumieniem.
Co takiego?
To naprawdę niczego nie zmieni... dodała nerwowo.
Przez chwilę panowało pełne napięcia milczenie. Wreszcie Damon
zrozumiał.
Zwierzęca żądza? powtórzył. A z kim miałbym ją zaspokoić, moja
mała, niewinna panienko?
Mocniej przytrzymała ręcznik.
No, jak to... Wpadł pan do sypialni, zaczął się rozbierać i mówić o
pójściu do piekła. Sądziłam...
Miałem na myśli raczej pojechanie tam. Wyjął z szafy szorty w
kolorze khaki. Na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Proszę się nie
obawiać, pani cnota nie jest zagrożona. Tak długo, jak pani sama nie zmieni
zdania pod wpływem własnej zwierzęcej żądzy... A wściekły byłem dlatego, że
przez głupie kaprysy paru osób musiałem się oderwać od pracy. Zwiedzania im
się zachciało, szlag by to trafił!
Patrzyła na jego półnagą sylwetkę na poły z ulgą, na poły z
zakłopotaniem.
Ale co to ma wspólnego z piekłem?
Tak się nazywają dziwacznie uformowane skały niedaleko stąd. To
słynna atrakcja turystyczna na Kajmanach.
Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, by można było przyciągnąć
turystów taką nazwą.
Owszem, można. Wystarczy otworzyć specjalny budynek pocztowy z
okolicznościowymi stemplami, znaczkami i tak dalej. Każdy chcę wysłać do
znajomych kartkę z Piekła.
Teraz wreszcie rozumiem uśmiechnęła się. To urocze.
Urocze? Skrzywił się.
No pewnie. A pan nigdy nie miał ochoty jechać z jakąś bliską osobą w
tak ciekawe miejsce?
Posłał jej nieprzyjazne spojrzenie.
Nie pamiętam żadnej takiej osoby.
Dałaby głowę, że skłamał. Miała niejasne wrażenie, że kiedyś czuł się z
kimś związany, lecz chciał wymazać to z pamięci. Ciekawe, czemu.
Nieważne uciął. Dziś po południu, zgodnie z wolą większości,
jedziemy do Piekła. Niech się pani zanadto nie stroi, to zwykła wycieczka.
Tak jest, szefie przytaknęła i skierowała się do łazienki.
No, jeszcze tego brakowało! Ma pani zupełnie czerwone plecy!
Schyliła się po tubkę z kremem.
Och, to nic poważnego.
Podszedł do niej zdecydowanym krokiem.
Proszę mi to dać.
Gdy nie zareagowała, bezceremonialnie wyjął jej kosmetyk z ręki.
Niech pani podniesie włosy.
Ależ nie musi pan...
Wiem.
Uniosła więc wilgotne pasma i posłusznie odwróciła się plecami.
Starannie rozprowadził chłodny krem po rozpalonej skórze. Mercy z lubością
poddawała się delikatnemu dotykowi. Było jej tak dobrze...
Nie może się pani tak wystawiać na słońce. Od tej pory proszę wkładać
na kostium jakąś lekką bluzeczkę.
Dobrze zgodziła się potulnie. Przymknęła oczy i już bez oporów
rozkoszowała się chwilą.
Dłonie Damona zatrzymały się przy brzegu ręcznika.
Czy dalej też jest pani poparzona?
Och... Tam już sama sięgnę, dziękuję.
Z tego, co widzę, nie wygląda to najgorzej. Tym niemniej chciałbym
wieczorem posmarować panią jeszcze raz. Gdybym zapomniał, proszę mi
przypomnieć.
Skinęła głową, lecz pomyślała, że nie ma mowy o żadnym
przypominaniu. Jeszcze raz jej tak dotknie, a zle się to dla niej skończy. Nie jest
przecież z kamienia...
Wklepał ostrożnie jeszcze trochę kremu w podrażnioną skórę.
Chyba pani przeżyje, chociaż nigdy nic nie wiadomo zażartował.
Skoczę się przebrać i pójdę do domu. Niech pani też tam przyjdzie, gdy tylko
będzie gotowa.
Pojedziemy razem z Jo i pani dziadkiem moją excellentą. Dla reszty gości
zamówiłem limuzyny.
Przez chwilę myślała, że zaplanował to tak, by móc im oznajmić o
rozwiązaniu dręczącej zagadki z przeszłości. Zreflektowała się jednak. Przecież
Shamus nie mógł jeszcze poznać prawdy, miał na to zbyt mało czasu.
Wystarczy mi pięć minut uśmiechnęła się.
W takim razie poczekam na panią powiedział i dodał znienacka:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates