[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się w łokieć długie i ostre paznokcie Lissy.
- Claire - Lissa wystąpiła kilka kroków przed Scotta - nie wściekaj
się na niego. On po prostu chciał ci wyjaśnić kilka spraw i uznał, że
najłatwiej będzie mu to zrobić na tym przyjęciu. Jak wiesz, jest trochę
porywczy.
Claire z trudem ukryła rozbawienie.
- Szczerze mówiąc, nie miałam o tym zielonego pojęcia. Lissa
przywitała się z Alekiem, a potem wyciągnęła rękę do
Mirandy.
- My siÄ™ chyba jeszcze nie znamy. Jestem Lissa Barnard, zajmujÄ™ siÄ™
w Tribune" rubrykÄ… towarzyskÄ….
Miranda podała rękę Lissie, ale nie odwzajemniła uścisku, po czym
zwróciła się do Claire:
- Co, do diabła, przywlokłaś tu całą redakcję?
163
R S
- Nie... - zaczęła mówić Claire, lecz nagle zamilkła. Z oddali
dobiegły ją czyjeś podniesione głosy i była niemal pewna, że należą do
Hanka i Micka. Jej podejrzenie przerodziło się w pewność, gdy obaj
wyłonili się zza drzew. Towarzyszyła im Allie oraz jakaś nieznajoma
kobieta w średnim wieku.
- Całe szczęście, że ekipa filmowa zrobiła sobie przerwę - zauważyła
Miranda. - To dopiero byłaby dla nich gratka.
Podszedł do nich zadyszany i czerwony jak burak ochroniarz.
- Twierdzą, że w gazecie wydarzyła się katastrofa i muszą
natychmiast porozmawiać z niejakimi Claire i Alekiem.
- Czy ty też użyłaś tej wymówki, by tu się dostać? - spytał Alec
LissÄ™.
- My weszliśmy tu w bardziej staroświecki sposób. Wymownie
wskazała na rozdartą bluzkę.
- Panno Craig, ja naprawdę nie wiem, co mam z nimi zrobić -
powiedział zdenerwowany ochroniarz.
Miranda westchnęła ciężko.
- Niech zostanÄ….
- Ale oni nie mają zaproszeń! - nie ustępował ochroniarz. Miranda
przyłożyła dłoń do czoła.
- Mimo to niech zostaną. Chris, kochanie, czy byłbyś tak miły i
pozbierał z Larrym cały alkohol, jaki jest w domu, i przyniósł go tutaj?
- Czy to była kwestia z tej sztuki, którą tak lubiłaś? - zapytała Claire.
Wiedziała, że Miranda natychmiast zrozumie, o co chodzi. Miranda
uśmiechnęła się.
- Mam dzisiaj naprawdę parszywy dzień - zacytowała następny
fragment swojej roli. Nachyliła się do Claire i szepnęła:
164
R S
- Jeszcze mnie popamiętasz.
- Wybij to sobie z głowy - odszepnęła Claire.
Poczuła, że Alec ujmuje jej dłoń. W zapadłej nagle ciszy rozległ się
tubalny ryk Micka:
- Lisso, nie myśl, że nie mam zamiaru cię zapytać, co zrobiłaś z moją
Å‚odziÄ…!
- Chyba lepiej pójdziemy poszukać czegoś do jedzenia - powiedziała
szybko Lissa i popychając przed sobą Scotta, zgrabnie wślizgnęła się w
tłumek gości.
Claire przedstawiła sobie nawzajem nowo przybyłych oraz gości
panny Craig.
- A co takiego stało się w redakcji? - zapytała Miranda. Mick
zaczerwienił się.
- Jakoś tak, przez przypadek, straciliśmy wszystkie artykuły.
- Claire i Alec spojrzeli na niego jak na zjawę, a on szybko dodał: -
Wszystko w porządku. Alec napisał artykuły Lissy, a Allie podrzuciła nam
dyskietkę z materiałami Claire.
- W takim razie po co to całe zamieszanie? - Claire była najwyrazniej
zakłopotana.
- No bo Scott i Lissa ukradli moją łódz - odparł Mick takim tonem,
jakby oznajmiał najbardziej oczywistą prawdę.
- Niczego nie rozumiem, ale wyjaśnimy to wszystko pózniej -
powiedział Alec i nachylił się, by pocałować Claire.
Claire zauważyła, że Miranda wciąż stoi obok nich, milcząca i
samotna. Miała właśnie ją zagadnąć i pocieszyć, lecz przeszkodziło jej w
tym pojawienie się Hanka. Ze zdumieniem usłyszała, jak mówi do
Mirandy:
165
R S
- Uwielbiam paniÄ… jako aktorkÄ™.
- Naprawdę? - W głosie Mirandy zabrzmiała niepewność.
- Bardzo ceniÄ™ pani rolÄ™ w filmie Niedzielny spacer". To cudowne,
że potrafiła pani do tak małej roli wnieść tyle głębi.
- Mówi pan szczerze? - spytała Miranda z nadzieją.
- Oczywiście. Proszę mi coś powiedzieć, zawsze mnie to bardzo
intrygowało. W filmie Tajemnicze pokolenie", w którym główną rolę grał
Rand Walsh, ważnym motywem są telefony od byłej dziewczyny. Czy to
był pani głos?
Claire uderzyła się ręką w czoło.
- Jak mogłam cię nie rozpoznać? Wiedziałam, że skądś znam ten
głos.
Miranda była najwyrazniej poruszona odkryciem Hanka.
- Jest pan pierwszą osobą, która mnie o to pyta.
- Od kiedy stałeś się kinomanem? - zapytał Alec Hanka. Jednak ten
nie zwrócił na to uwagi i mówił dalej do Mirandy:
- Myślę, że ma pani szczególny dar kreowania postaci, które niezbyt
dobrze radzą sobie w życiu.
Otaczający ich tłumek zamilkł i teraz wszyscy przysłuchiwali się
rozmowie Hanka i Mirandy.
- Chciałabym, żeby kiedyś ktoś napisał dla mnie taki scenariusz.
Pragnęłabym wreszcie zagrać kobietę z krwi i kości, taką zwyczajną
amerykańską dziewczynę. Znudziło mnie granie w głupawych komediach -
westchnęła Miranda.
- Mam taki scenariusz, napisałem go specjalnie dla pani.
166
R S
Podczas gdy wszyscy, którzy znali Hanka, zamarli w pełnej
zdumienia ciszy, Miranda położyła ręce na biodrach i zaczęła go wyraznie
kokietować.
- Nawet pan nie wie, ilu facetów już mi to mówiło. - Uśmiechnęła się
zalotnie.
Hank wyjÄ…Å‚ z kieszeni dyskietkÄ™.
- A ilu z nich podarowało pani dobry scenariusz? Alec, czy możemy
skorzystać z twojego komputera?
- Oczywiście.
Gdy Hank z Mirandą zaczęli iść w stronę domu, Mick obrzucił
uważnym spojrzeniem Claire i Aleka.
- Muszę przyznać, że świetnie udajecie narzeczonych. Miranda
zatrzymała się gwałtownie i odwróciła w ich stronę.
- Co pan powiedział?
Alec machnął lekceważąco ręką.
- Nie zwracaj na niego uwagi. Jest równie wiarygodny, jak Biały
Królik w roli herolda sądowego.
Claire spojrzała czule na Aleka.
- Kochanie, bezbłędnie powołałeś się na Alicję w krainie czarów".
Teraz wierzę, że naprawdę mnie kochasz.
Gdy Mick i jego żona dyskretnie się wycofali, Claire pociągnęła
Aleka w ciemny zakÄ…tek ogrodu.
- Nareszcie sami - westchnęła z ulgą.
- Już nigdy nie będziemy sami - odparł Alec. - Mamy przecież siebie.
Z oddali dobiegł ich głos Lissy.
- Mick, czy wspominałam ci kiedyś o mojej młodszej siostrze?
Marzy o tym, by pracować w rubryce towarzyskiej.
167
R S
Alec nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
- Claire, zapomniałem ci coś powiedzieć. Terapeutka Mirandy
poinformowała mnie, że zostanę ojcem czworga dzieci i dziadkiem jeszcze
większej liczby wnucząt. Chyba będziemy im mieli o czym opowiadać.
Rozejrzeli się po rozświetlonym lampionami ogrodzie. Allie
zatopiona była w ożywionej rozmowie z Rogerem. Renee, Christine i
Larry raczyli się butelką whisky. Mick spacerował w czułych objęciach ze
swoją byłą żoną, a Scott całował po rękach Lissę.
- Szkoda, że nie mamy kamery. To dopiero byłby film! - szepnęła
Claire.
EPILOG
Claire Morgan, dziennikarka «Weekly Tribune», znana naszym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rzÄ…dzÄ…, sÅ‚abych rzuca siÄ™ na pożarcie, ci poÅ›redni gdzieÅ› tam przemykajÄ… niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates