[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ponieważ wiedział, że nie zniósłby smutnego wyrazu pięknych oczu Margret, gdyby oświadczył, iż musi wyjechać.
Do jasnej cholery! Czyżby naprawdę  wpadł"? Czy to, co czuje do Margret, jest miłością? Czy kocha tę dzielną
dziewczynę, która walczyła z trudnościami losu i życia, a jest taka pogodna, taka szczera i taka ładna! Wszystko to
było dla Haro coś dotychczas zupełnie nie znanego, coś nowego! Z zażenowaniem myślał o licznych wcześniejszych
przelotnych przygodach miłosnych, gdy nachodziły go wątpliwości, czy w ogóle jest zdolny do miłości. Czy kochał
Margret? Tak, kochął ją i nie wyobrażał sobie życia bez niej! Co też powie Marion, kiedy się przyznam, że teraz
więm, co to jest prawdziwa miłość?
Kiedy Margret powiedziała, że chce z nim porozmawiać, poczuł lęk. Powiedziała, żeby przyszedł do pokoju, tam
jeszcze nie był. A więc chodzi o coś ważnego. Musi się przygotować na różne ewentualności. A co zrobi Margret,
kiedy dowie się, że kłamał?
No cóż, najwyżej może mu wymówić pracę i wtedy opuści Schultenhof. Opuścić Schultenhof? Opuścić, Margret i
małą Lizi, którą tak chętnie brał na ręce? Dziewczynkę bardzo cieszyły jego pieszczoty! Zrezygnować ze wspólnych
posiłków, nie słysząc już nigdy więcej miłego głosu dziewczyny, którą pokochał? Takie myśli krążyły mu
56
po głowie, kiedy pielił grządkę. To mozolna praca, lecz pilnie się krzątał. Niech  pani" widzi, jaki z niego dobry
parobek. Zastanowi się, czy go zwolnić z pracy i samej pleć!
Po skończonej robocie zaniósł narzędzia do komórki. Musi pójść na rozmowę! Kiedy mył ręce, Barbi rzuciła mu na
ramię ręcznik i szepnęła:
 Słuchajcie, co wam powiem: jeżeli Margret będzie się pieklić, trzymajcie język za zębami. Zrozumieliście?
Dziewczyna ma dosyć zmartwień na głowie. Kiedyś była przyzwyczajona do lepszego życia, niż do tej harówki na
gospodarstwie!
Haro, nieco zdziwiony, odparł: 1
 Barbi, przecież ja nie wiem, o czym szefowa chce rozmawiać. Czy myślicie, że Wyrzuci mnie z pracy?
 No, tym razem na pewno jeszcze nie, ale ma wielki kłopot, 1  Czy sądzicie, że mógłbym w czymś pomóc?
Barbi wzruszyła ramionami, badawczo spojrzała na Haro i z wyrzutem w głosie powiedziała:
 Oszukaliście nas, dwie bezbronne kobiety!
 Co chcecie przez to powiedzieć? Staram się wykonywać moją pracę, może nie tak dobrze, jakbym chciał, ale
jednak uczciwie!
 Nie o to chodzi! Myślę, że nie mówicie prawdy o sobie! No, co? Może się mylę?
 A jeżeli tak jest, co mam począć?
 Wyznajcie Margret prawdę i powiedzcie, dlaczego to zrobiliście, a potem...
Haro zawahał się. Po chwili rzekł zdecydowanym głosem:
 Barbi! Powiedzcie mi prawdę: z gospodarstwem zle się dzieje, bo nie ma pieniędzy?
Stara kobieta poważnie skinęła głową.
 Przed jesienią, zanim sprzedamy maciorę i prosiaki, nie będzie grosza, to pewne. Margret boi się zimy. Musi z
dzieckiem stąd odejść. Do mnie przyjdzie na stałe mój brat, Jochen, żeby przez zimą mieć ciepły kąt i miskę strawy.
Pracować będzie za  Bóg zapłać!".
 To poważne zmartwienia! Barbi, czy szefowa przyjmie pomoc?
 Nief Odmówiła przyjęcia moich oszczędności!  Po krótkim namyśle dodała:  Zimą was przecież już tutaj nie
będzie!
56
 Oczywiście. Ale przemyślę to wszystko, co mi powiedzieliście, i zastanowię się, czy nie mógłbym pomóc.
Haro położył swbje spracowane nieco ręce (nie były to już wypielęgnowane dłonie pana doktora Horlachera) na
ramiona wiernej służącej i przyjaznie uśmiechnął się do niej:
 No dobrze, może coś wymyślę, kochana Barbi!
W myślach dodawał sobie odwagi idąc do pokoju:  Do walki, Haro Horlacher. Zastanów się, zanim się zdecydujesz,
ćo zrobić!"
W tym czasie Margret bardzo zdenerwowana układała dziecko do snu. Była w pokoju bawialnym, dużym,
urządzonym z surową prostotą, lecz ze smakiem. Nąd staromodną kanapą wisiały ładne portrety dziadków, obok
stały pasujące do reszty mebli wygodne fotele i okrągły stół. W rogu pokoju ustawiono bardzo starą komodę, a koło
okna , stylowy stolik do robótek ręcznych. Mimo skromnego umeblowania pokój był przytulny.
Na jednym z foteli siedziała Margret. Walczyła ze sobą. Nie wiedziała, co powiedzieć  parobkowi", poza jednym: że
nie ma pieniędzy na wypłatę dniówek. Zwiadomość, że jest uboga, gnębiła ją. Zwłaszcza wobec tego mężczyzny
wstydziła się swojej biedy! Gdyby był prawdziwym parobkiem, prymitywnym, rubasznym i zainteresowanym
włącznie wydaniem zarobionych pieniędzy na rozrywki, znalazłaby wyjście z sytuacji: dałaby mu ubrania po ojcu
lub szwagrze i jakoś odłożyłaby zapłatę. Wobec tego mężczyzny nie mogła postąpić w taki sposób. Zadała sobie
pytanie: dlaczego nie? Od dawna znała odpowiedz! Patrzył na nią w taki dziwny sposób, prosząc o uśmiech, o miłe
słowo, w jego oczach była tęsknota! I jemu miałaby zaoferować starą odzież po ojcu?
Zdenerwowanie Margret wzmagało się. Wreszcie usłyszała pukanie do drzwi. Poprosiła, żeby wszedł; i oto stał
przed nią. Wstała, podeszła do kanapy i usiadła. Ręką wskazała, żeby zajął miejsce w fotelu, na którym sama przed
chwilą siedziała. Haro wahając się podszedł i zapytał: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates