X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na rozmówczynię.
- Nie wiedziałaś, że Jeffrey był wcześniej żonaty?
Julia pokręciła głową. Czuła się tak, jakby dostała cios w splot
słoneczny.
Lorna westchnęła i wyciągnęła z torebki paczkę papierosów.
- Rany, nie miałam pojęcia, że o tym nie wiesz! - Zapaliła
papierosa i zaciągnęła się mocno. - Jeśli nie zabije mnie palenie, to
zginę przez mój długi jęzor. - Spojrzała na Julię. - Zakładam, że skoro
nie wiedziałaś o jego pierwszej żonie, nie masz też pojęcia o jego
synu?
- Synu?! - Słowa ugrzęzły Julii w gardle. Przez moment
opanowało ją wrażenie, że płynie przez ocean nierealności. - Jeffrey
miał syna?
Pomyślała o Bobbym. Czyżby miał brata biegającego gdzieś po
Kingsdon? Och, Jeffreyu, co to wszystko znaczy? Dlaczego mi nic nie
powiedziałeś? Czego jeszcze dowie się o człowieku, z którym
spędziła osiem lat życia?
- Gdzie... czy oni mieszkają w Kingsdon? - zdołała wreszcie
wykrztusić pytanie.
Lorna pokręciła głową.
- Jego żona, Mary Ann, umarła zaraz po narodzinach dziecka.
Wywiązały się jakieś komplikacje. Jeffrey nie miał nawet czasu na
opłakiwanie jej, bo musiał się opiekować noworodkiem. Trzej
Kingsdonowie dostali kompletnego bzika na punkcie dziecka. Mały
Christopher rządził całym domem. Szczególna więz wytworzyła się
między nim a Forestem.
- Więc co się stało? Gdzie jest Christopher? Poczuła dziwny
strach.
- On... nie żyje.
- Och, jakie to smutne. Co się stało? - zapytała Julia walcząc z
przeróżnymi emocjami.
Lorna spojrzała na Foresta, który chyba się im przyglądał.
Zacisnęła wargi.
- Słuchaj, powiedziałam ci już więcej, niż powinnam. Nerwowo
przesunęła dłonią po krótkich, jasnych włosach i westchnęła.
- Nie możesz teraz przerwać tej rozmowy - zaoponowała Julia.
W głowie jej wirowało od tych wszystkich wiadomości. - Co się stało
z Christopherem? Jak umarł?
Lorna znowu spojrzała w stronę Foresta. Julia podążyła za jej
wzrokiem. Jej oczy napotkały spojrzenie Foresta. Dostrzegła w nim
ukryty gniew oraz prześladujące go poczucie winy. Przez chwilę czas
się zatrzymał i miała wrażenie, że wpada w czarną otchłań jego oczu,
wpada w pustkę, w której nie ma życia, nie ma miłości. To było
przerażające. Odwróciła głowę i spojrzała na Lornę.
- Lorno, proszę cię. Powiedz mi, co się stało z Christopherem.
Musiała się dowiedzieć. Chwyciła dziennikarkę za rękę i ścisnęła
ją mocno. Dłoń była zimna, jakby bez życia. Julia zdała sobie sprawę,
że Lorna się boi.
- Powiedz - szepnęła ponaglająco.
Lorna pokręciła głową i delikatnie oswobodziła dłoń z uścisku
Julii.
- Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, co się stało z małym
Christopherem... zapytaj Foresta.
Julia spojrzała znowu w jego stronę. Mimo dzielącego ich
dystansu czuła jego napięcie, widziała mroczne spojrzenie. Nagle ona
również poczuła strach.
ROZDZIAA CZWARTY
Pokój wypełniała ciemność. Księżyc skrył się za czarnymi
chmurami, które o zmierzchu zasnuły całe niebo. Bobby leżał w łóżku
na wznak. Powinien już spać, ale w tej chwili był zupełnie
rozbudzony.
To był niesamowity dzień. Najwspanialszy, odkąd sięgał
pamięcią. Oglądał konkurs rąbania drewna, wziął udział w biegu na
trzy nogi w parze z Jimmym. Nie wygrali, ale bawili się tak dobrze, że
Bobby'ego brzuch bolał ze śmiechu.
Oczywiście brzuch mógł go boleć też z innego powodu - zjadł
trzy hot - dogi, kilka porcji soczystych żeberek, pochłonął też dwie
waty cukrowe i wielki talerz fasolki. Wypili razem z Jimmym
szklankę piwa, którą jego przyjaciel zwędził z jednego ze stołów.
Bobby cieszył się, że mama nie dowiedziała się o piwie. Dostałaby
szału, przez co brzuch bolałby go jeszcze bardziej. Zresztą i tak
niespecjalnie mu smakowało, chociaż Jimmy'emu powiedział, że jest
super.
Przewrócił się na bok. Spojrzał w stronę okna. Zerwał się silny
wiatr. O framugę okienną uderzały konary drzewa. Chłopiec otulił się
szczelniej kołdrą. Czuł się trochę nieswojo.
Tęsknił za tatą. Ojciec czasami bywał niemiły, krzyczał i
wrzeszczał, a potem płakał. Wtedy Bobby się bał. Ale bywały też
chwile, kiedy przytulał mocno swojego synka, tak mocno, że aż
brakowało tchu. Bobby to lubił. Tęsknota za tatą nigdy go nie
opuszczała. Czuł ją również teraz. Do oczu napływały mu łzy. Otarł je
energicznie. Nie chciał się zachowywać jak małe dziecko, ale po
chwili się poddał.
Szkoda, że wujek Forest nie jest milszy. Czasem spoglądał na
Bobby'ego i chłopiec czuł, że wujek chciałby się z nim zaprzyjaznić.
Ale zdarzało się, że spojrzenie wujka Foresta go przerażało. Zadrżał,
przypominając sobie moment, gdy wujek wyglądał na naprawdę
niedobrego.
Nagle owiało go tchnienie bardzo zimnego powietrza, tak
zimnego, że przenikało przez kołdrę, pod którą leżał. Usłyszał słaby,
chłopięcy chichot. Podekscytowany, wlepił wzrok w atramentową
ciemność szczelnie wypełniającą pokój.
- Cześć. Gdzie jesteś?
Znowu rozległ się cichy chichot. Początkowo dochodził z
miejsca, gdzie stał koń na biegunach, potem z przeciwnej strony.
Bobby uśmiechnął się. Wiedział, że jego przyjaciel lubi sztuczki.
Rozglądał się niecierpliwie dookoła. W końcu go zobaczył. Dostrzegł
bladą poświatę wokół małej postaci siedzącej na drewnianym koniu.
Stopniowo poświata słabła, a postać robiła się coraz wyrazniejsza.
Chłopiec był mniej więcej w wieku Bobby'ego, miał, podobnie jak on,
ciemne włosy. Był ubrany tak samo jak poprzednim razem, gdy
odwiedził Bobby'ego. Miał na sobie parę znoszonych dżinsów i
jaskrawoczerwoną bluzę.
- Byłem ciekaw, czy jeszcze kiedyś mnie odwiedzisz -
powiedział cicho Bobby.
- Jestem. - Chłopiec nie powiedział tego głośno, lecz jakby
odezwał się w głowie Bobby'ego. Słowa były równie wyrazne, jak
gdyby je wyraznie wypowiedział.
- Jak ty to robisz? - szepnął.
- O co ci chodzi?
- Mówisz mi w głowie?
Mały chłopiec uśmiechnął się. - Po prostu to robię -
odpowiedział. Potrafię robić różne rzeczy.
- Na przykład co?
Bobby przyciągnął nogi do klatki piersiowej i otoczył kolana
ramionami. Był zafascynowany swoim nowym kolegą.
- Mogę latać.
- Pokaż mi - poprosił Bobby.
Zachłysnął się z wrażenia i zaczął klaskać, gdy jego przyjaciel
uniósł się z konia na biegunach, poszybował przez pokój i zatrzymał
się dokładnie nad Bobbym, po czym usiadł obok niego na materacu.
Bobby wybuchnął śmiechem.
- Bobby?
Na dzwięk głosu Julii, przyjaciel Bobby'ego zniknął. Zapaliła
światło i spojrzała ze zmarszczonymi brwiami na syna.
- Powinieneś spać. Co ty wyprawiasz o tej porze?
- Rozmawiałem ze swoim nowym przyjacielem, ale zniknął,
kiedy tu weszłaś.
- Z nowym przyjacielem? - Julia weszła do pokoju. Zadrżała, gdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.