[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zgodziliśmy się, że zadamy przeciwnikowi cios w samo serce. Jednak po dyskusji
postanowiliśmy rozbudować plan. Jest zbyt genialny, by nie skorzystać z okazji. W ten sposób
uzyskamy przewagę pozwalającą na szybkie i zwycięskie zakończenie wojny.
- To znaczy?
- Stwierdziliśmy, że te zgrupowania floty, które miały pozostać w rezerwie, powinny być
rzucone do walki. Tym razem nikt nie zagrozi naszym skrzydłom, jedyny problem zatem tkwi w
jak najszybszym postępie. Jeśli nawet jakaś flotylla czy jednostka wplącze się w potyczkę, reszta
sił ominie zapalny rejon. I dalej będzie się posuwać ku głównemu celowi.
- Naszym zasadniczym celem - przypomniała lady Atago - jest opanowanie Durera i
uczynienie z tej okolicy bazy wypadowej do ostatniego ataku.
- To przyjdzie nam bez trudu. Miast marnować czas na przegrupowania, Rada postanowiła
przeskoczyć Durera. Wspomniane uderzenie nastąpi już teraz.
Znaczy, na chama, pomyślała Atago.
- Przypuśćmy - rzekła spoglądając na projekcję - że siły imperium wy rwą się jednak z pułapki
pod Al-Sufi. I ruszą na odsiecz Centralnemu Zwiatu...
- Do tego nie dojdzie - sapnął niecierpliwie Fehrle. - Jesteśmy pewni, że dadzą się zwieść.
Twój plan zadziała. Nim się zorientują, wojna dobiegnie końca. Poza tym... - umilkł na chwilę. -
Jest jeszcze jedno.
- Słucham.
- Lady Atago, koszty walki z imperium przekroczyły najbardziej pesymistyczne prognozy.
Nie mamy już dość AM2, by pozwolić sobie na jakiekolwiek dalsze odwlekanie rozstrzygnięcia.
Lady Atago mogłaby w kilku zdaniach zburzyć cały ten, oparty na pobożnych życzeniach,
plan. Zbyt wiele zależało w nim od zwykłego łutu szczęścia, a wojna to nie gra w kości.
Była jednak Tahnijczykiem, więc nie powiedziała ani słowa.
- Wprowadziliśmy jeszcze dwie pomniejsze modyfikacje - oznajmił Fehrle. - Tymi siłami,
które zajmą się dywersją pod Al-Sufi, powinien dowodzić kogoś naprawdę dobry. Dopiero teraz o
tym pomyśleliśmy. Niech to będzie nasz najlepszy strateg, samym swym imieniem budzący strach
w szeregach imperialnych. Lady Atago mimowolnie poszukała broni u pasa. Powstrzymała się
resztką sił.
- Czuję się zaszczycona - wydusiła, chociaż jej głos brzmiał całkiem spokojnie. - Jeśli jednak
mam dowodzić tamtą flotą, to kto zajmie się moimi dwunastoma zgrupowaniami oraz siłami, które
Rada postanowiła mi jeszcze przydzielić?
- Wszyscy poświęcamy się dla ojczyzny - powiedział lord Fehrle. - My wykonamy to zadanie
- dodał używając pluralis majestatis.
Lady Atago skłoniła się sztywno i odeszła do swojej kwatery. Tam eksplodowała. Gdyby
usłyszał ją jakiś doker (wozacy nie istnieli już na świecie), spłonąłby rumieńcem niczym panienka.
Uspokoiła się dopiero po dłuższej chwili. Wtedy sięgnęła po broń.
Spotkał ją dyshonor.
Ale nie, pomyślała po minucie. Nie była winna tej niesprawiedliwości. Takie rzeczy się
zdarzają. Wyniosła się ponad innych tak jak cała rasa Tahnijczyków. Do ostatecznego zwycięstwa
brakowało już niewiele. Niech tam, posłucha rozkazów. Obejmie dowództwo nad tą flotą.
Zaprezentuje popis swoich możliwości. I stanie w pełni gotowa do kolejnych bitew.
Wiedziała, że jej plan zadziała. Nawet z tymi idiotycznymi poprawkami lorda Fehrle. Nie
wątpiła również, że gdy po opanowaniu Durera flota ruszy dalej, Fehrle na własnej skórze odczuje,
jak trudno jest wydawać rozkazy. Skończy się firmowanie cudzego projektu własnym nazwiskiem,
zacznie się prawdziwe dowodzenie.
Nie ma cudów, ten dureń nie poradzi sobie bez jej pomocy.
Postanowiła też, że gdy wojna się skończy, Fehrle drogo zapłaci za swoje posunięcie.
Rozdział dwudziesty szósty
Jeszcze trzydzieści centymetrów. Sten prawie wyczuwał obecny po drugiej stronie chłód nocy.
Coś go tam ciągnęło. Wystarczy kilka ruchów, aby przerwać murawę, i będzie na wolności. Długie
lata niewoli dobiegną końca. Pozostanie jedynie przetrwać na planecie wroga.
Odwrócił się i zakaszlał. Kwaśny dym z kaganka wyciskał łzy z oczu. Otarł powieki rękawem
i spojrzał na stojącą obok grupę gotowych do ucieczki więzniów.
Zbieranina stanowiłaby łagodne określenie. Cristata i jego trójka założyli bladozielone oraz
brunatne stroje okolicznych wieśniaków. Ibn Bakr włożył całe serce w przygotowanie dwóch
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates