[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kiedy pierwszy raz znalazła się w tym skromnym, schludnym pokoiku. Była wtedy bardzo
szczęśliwa, ale też pełna niepokoju o to, co czeka ją w nowym życiu, na które się zdecydowała.
Niepotrzebnie się martwiła, bo zadziwiająco szybko i łatwo przystosowała się do nowych
warunków. Aż nie mogła uwierzyć, że jeszcze rok temu siedziała ze swoimi uczennicami nad
francuskimi słówkami, a wieczorami w swoim ciasnym pokoju poprawiała ich zeszyty. Miała
wrażenie, że było to strasznie dawno. Tyle się zmieniło, a jej życie stało się ciekawsze i wolne
od trosk. Wolne? Niestety, pojawiła się nowa troska, i to poważniejsza od wszystkich dotych-
czasowych. Stan psychiczny męża, jedynej osoby, którą kochała, która była dla niej wszystkim,
napawał ją niepokojem. Gdyby mogła jakoś mu pomóc! Z niecierpliwością czekała na decyzję
wydawcy tak wiele od niej zależało! Codziennie skrupulatnie przeglądała pocztę, choć do-
brze wiedziała, że co najmniej do połowy marca musi poczekać. To dopiero za kilka tygodni, a
oczekiwanie ciążyło jej coraz bardziej.
Starsza pani wróciła, a za nią weszła pani Findeisen z tacą i zastawą do podwieczorku.
R
L
T
Gospodyni była bardzo uczynną kobietą i wzorową służącą, a ponieważ Claus za opiekę
nad Reginą przed ich ślubem zapłacił jej dosyć hojnie, bogatą panią Ruthart" do dziś darzyła
wielkim szacunkiem.
Raz po raz rzucała ukradkowe spojrzenia na Reginę. Najwyrazniej podobała jej się pięk-
na stalowo niebieska suknia, bogato haftowana.
Dlaczegóż to pani mi tak się przygląda, droga pani Findeisen? zaśmiała się Regina.
To wy, pani, w tak paradnej sukni chodzicie w powszedni dzień?
Regina z trudem powstrzymała śmiech i skinęła tylko głową.
O jejku! Tyle pieniędzy... same koronki musiały kosztować więcej niż suknia.
Wszystko kupujecie u Gersona?
No nie wszystko.
Tak myślałach, bo tam jest okroopnie drogo. Ale piknie wyglądacie, pani. Cały Berlin
może się schować; aż wom zazdroszczę!
Lepiej niech pani pospieszy się z tym podwieczorkiem, bo kawa wystygnie burk-
nęła pani Hartenstein, niezadowolona z poufałego tonu swojej gospodyni.
Idę już, idę! Chciałach ino obejrzeć tę śliczną suknię. Każdy dzień się takiej nie widzi,
pra? Nie gniewajcie się, pani Ruthart, ale jak byłach sprzątaczką u takiej jednej hrabiny, naj-
prawdziwszej, mówię wom, to ta bardzo była rada, jak jej powiedziałach: Ale dziś piknie wy-
glądacie, pani hrabino, w tej nowej sukni". I nie burczała na mnie zła! dodała i z obrażoną
miną wyszła z pokoju.
Niech pani się nie gniewa, drogie dziecko. Pani Findeisen już taka jest i musi wtrącać
się do nie swoich spraw. To wina Fritza, bo droczy się z nią i żartuje, a jej się wydaje, że może
sobie na wszystko pozwalać.
Regina roześmiała się.
Muszę stanąć w obronie pani syna, droga doktorowo. Pani Findeisen jest bardzo bez-
pośrednia w swoim zachowaniu, a przy tym niezwykle sympatyczna. Sto razy wolałabym ją,
niż naszych napuszonych i sztywnych lokai. Stoją pokornie ze spuszczonymi oczami, a co na-
prawdę o nas myślą, to lepiej nie wiedzieć. Pani Findeisen przynajmniej jest szczera.
Ta jej szczerość potrafi czasami być bardzo męcząca nie wszyscy są tak wyrozu-
miali jak pani... Ale zmieńmy temat. Jak czuje się pan Claus?
Ostatnio bardzo dobrze. Jest wesoły, w dobrym nastroju. Fritz mówił pani, że martwi-
liśmy się o niego?
R
L
T
Fritz opowiada mi o wszystkich swoich zmartwieniach, a ostatnio rzeczywiście nie-
pokoił się o zdrowie Clausa. Cieszę się, że znów czuje się dobrze. Prawdę mówiąc, pani i Fritz
chyba niepotrzebnie się o niego martwicie. Trzeba mu dać trochę czasu. Jest w nim sporo zapa-
łu do pracy, choć może sam nie zdaje sobie z tego sprawy. Musi tylko znalezć odpowiednie po-
le działania, a zobaczy pani, że mówię prawdę.
Regina z wdzięczności za te słowa pocałowała panią Hartenstein w rękę. Jest pani ta-
ka dobra i zawsze potrafi powiedzieć coś, co człowiekowi dodaje otuchy. Bardzo pani dziękuję.
Jest to mój wielki kłopot i kiedy słyszę, że pani zdaniem, można się nim nie przejmować, robi
mi się razniej. Nie tracę oczywiście nadziei i wciąż czekam, że coś się zmieni.
Na pewno się zmieni, moje dziecko. Znam Clausa od dzieciństwa. Zawsze rozpierała
go energia i był na swój sposób przedsiębiorczy, ale ojciec karcił go za to, zamiast pochwalać.
Z pewnością był przekonany, że robi to dla dobra syna. Ale ta energia nie wygasła, ona jeszcze
wybuchnie, a wtedy o Clausie Rutharcie usłyszymy jeszcze wiele dobrego.
VIII
Widownia w operze była wypełniona do ostatniego miejsca, przybyli nawet członkowie
dworu. Charlotty Marlow w roli Carmen nie można było nie zobaczyć. Regina usiadła obok
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates