[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powinienem ci był powiedzieć prawdę, zmuszając cię nawet, byś mnie
wysłuchała.
- Dlaczego tego nie zrobiłeś?
- Bo byłem na ciebie wściekły, powiedziałaś mi, że byłem tylko
atrakcyjnym pacjentem. Skwitowałaś wszystko, co się między nami
wydarzyło, stwierdzeniem, że masaż czasem tak działa, że takie
rzeczy się zdarzają. Anet opuściła głowę i milczała.
- Chciałem, żebyśmy ochłonęli trochę. Miałem zamiar
powiedzieć ci o książce następnego dnia, ale sprawy wymknęły mi się
spod kontroli. Przyjechała Jan, a ty z powrotem ukryłaś się w swojej
skorupie ochronnej. Stałaś się inna niż ta moja, namiętna Anet, którą
udało mi się obudzić. Wiedziałem, że ukryłaś się przede mną.
135
RS
- Znasz mnie aż tak dobrze?
- Znacznie lepiej, niż ci się wydaje - uśmiechnął się. - Traktujesz
mężczyzn jak przyjaciół i najpewniej się czujesz, gdy i oni też tak cię
traktują. Ale gdy komuś uda się przekroczyć twoje bariery ochronne,
tak jak mnie udało się tamtej nocy, wtedy wpadasz w panikę.
Zrzucasz to na masaż, czy cokolwiek innego, nie akceptujesz własnej
natury.
- Tak jak ty, uznałam wówczas, że nie powinniśmy posuwać się
dalej - starała się go okłamać.
- Posłuchaj mnie, Anet - Lucas zwrócił się do niej w inny,
spokojny sposób. - Zanim podejmiesz jakąkolwiek decyzję, musisz
najpierw dowiedzieć się o książce, którą piszę. Jest nie tylko o
porwaniu Victorii. Jest o lekkoatletach odnoszących wielkie sukcesy,
o ich rywalach, o aferach z dopingiem. Chcę wiedzieć, dlaczego ty nie
brałaś sterydów, a Victoria tak. Miałem zamiar powiedzieć ci o tym
wszystkim, zanim rozpocznę z tobą na ten temat rozmowę.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi prawdy na samym początku?
- Byłem tobą zafascynowany od dawna, to już wiesz.
- Popatrzył na nią uważnie. - Nie wiedziałem jednak, jaka jesteś
naprawdę. Musiałem najpierw sprawdzić, czy mogę ci zaufać, czy
wszystko to, co sobie na twój temat myślałem, nie jest jedynie
produktem mojej wyobrazni - przyznał się.
Anet z całych sił pragnęła, żeby to, co on mówił, było prawdą.
Jedną rzecz jednak musiała wiedzieć, nawet jeśli miałoby to rozwiać
jej marzenia. Jeśli tego się dowie, pozna prawdę. Podniosła głowę,
136
RS
chwyciła głęboki oddech, zadanie tego pytania wymagało od niej
niemałej odwagi.
- Czy rozmowa ze mną była ci niezbędna do napisania tej
książki? Spytała i z zapartym tchem czekała na odpowiedz. Jeśli
będzie odmowna, będzie to znaczyłoś że naprawdę chciał ją poznać.
Jeśli zaś przyzna, że musiał z nią porozmawiać, to koniec jej marzeń.
Ona, Anet, w ogóle go nie obchodziła:
- Tak... - odpowiedział twardo. Z pewnością zdawał sobie
sprawę, jak ważne; jest to pytanie. - Wiem, że to może wydawać ci się
cyniczne i...
- Cyniczne? - przerwała mu. - To słowo ani w połowie nie
oddaje tego, co czuję. To obrzydliwe, - Spuściła głowę, ale zaraz ją
podniosła. - Odwiez mnie na Fala'isi - powiedziała cicho.
- Musisz mi uwierzyć, że... - zaczął.
- Nie!-Znów mu przerwała. - Nie wierzę ci.
- Rozumiem, Wpatrywał się w nią uważnie. - Wiem, kiedy
muszę się poddać. Jutro wyjeżdżam + powiedział spokojnie. -
Będziesz prowadziła bezpieczne życie w zamkniętym kręgu swojej
rodziny, Anet. Ja już nic. na to nie poradzę, bo nie starczyło ci
odwagi, żeby mi uwierzyć. Ale może, ta ograniczona egzystencja ci
wystarczy? Jednak nie wierzę, żebyś mogła być szczęśliwa, żyjąc w
łańcuchach. Gdy to w końcu zrozumiesz, może być za pózno.
Lucas odwrócił się i podszedł do koła sterowego. Wybrał
kotwicę, zapuścił silnik i wykręcił łódkę z powrotem w stronę Fala'isi.
Anet chciała zawołać, że się zgadza na to, co on proponuje, że nie
137
RS
oczekuje, że ją pokocha, że pragnie być z nim chociaż jedną noc, ale
nie zrobiła tego. Nigdy w życiu nie czuła się tak nieszczęśliwa.
Wiedziała, że to już koniec i że ona to właśnie wybrała...
Nie zrobiła tego dlatego, że nie mogła zapomnieć, z jaką
miłością Lucas patrzył na Carę na zdjęciu w albumie. Dlatego mu nie
uwierzyła, kiedy mówił, że coś dla niego znaczy, że jej pragnie.
Lucas zacumował łódz w tym samym miejscu, z którego
wypłynęli. Anet wyskoczyła na nabrzeże.
- Nie zapomnij zabrać swojej miniatury - przypomniał jej głosem
zupełnie pozbawionym jakichkolwiek emocji.
Poczuła bolesne ukłucie w sercu, to były pierwsze słowa, jakie
powiedział od zakończenia rozmowy.
- Tak, oczywiście - odpowiedziała jak automat. Nie była w
stanie ukryć, że ledwo nad sobą panuje.
- Proszę. - Podał jej pudełeczko.
Była tak roztrzęsiona, że wyleciało jej z rąk i spadło na
drewniane nabrzeże.
- Przepraszam! - zawołał Lucas, biorąc winę za tę niezręczność
na siebie. - Czy się połamała?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates