X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Strasznie się cieszę! - krzyknęła Jannie.
- Obłęd - zawyrokował Laurie. - Co się tu dzieje? W bielizniarce leżą czapki. Ja już nic
nie rozumiem.
Odepchnął mnie i zaczął grzebać w ręcznikach.
- To jest zupełny idiotyzm - powiedziałam. - W życiu nie kładłam żadnych czapek do
bielizniarki. W bielizniarce trzymam bieliznę pościelową i koce, a nie żadne tam czapki.
- Tenisówek też nie - stwierdził Laurie i cofnął się.
- Masz mi zaraz podnieść wszystkie ręczniki i ułożyć je na półkach. I oboje
posprzątajcie łazienkę. I jeżeli jeszcze raz znajdę tu tę różową czapeczkę, spalę ją. A co do
Beverley Lee, dziewczyny-detektywa, to możesz jej ode mnie powiedzieć...
- No i co? - zawołał z dołu mąż.
- Nic - odpowiedziałam. - Bzdura. A w ogóle to co komu po różowej czapeczce o tej
porze roku.
- Tenisówka, tenisówka, tenisówka - rozległo się triumfalne wołanie z dołu. Laurie
wypadł na schody jak szalony.
- Znalazłaś ją, Sall? - wrzeszczał na cały głos. - Genialnie! Cudownie!
W hallu Sally i Barry maszerowali z głowami wysoko uniesionymi do góry. Sally wciąż
rozsypywała piasek, Barry niósł w ręku tenisówkę Laurie'ego.
- Jejku, dziękuję wam, szczeniaki, gdzieście ją znalezli?
- Pod twoim łóżkiem - oświadczyła Sally. - Zrobiliśmy hokus-pokus, poszliśmy do
twojego pokoju, zajrzeliśmy pod łóżko i była. Dzielny Barry.
- Dzielna Sally - powiedział Barry.
- Jejku - Laurie był szczęśliwy. Poklepał mnie po głowie. - Też jesteś całkiem fajna
staruszka. A teraz - dodał zwracając się do najmłodszego rodzeństwa - skoczę na rowerze do
sklepiku i kupię wam loda.
- A mnie to nie? - oburzyła się Jannie. - Przecież to był mój pomysł, to ja mówiłam, że
trzeba zrekonstruować zbrodnię. W  Elsie Dinsmore ta Elsie...
- O czym wy mówicie? - zdenerwowałam się. - Tu nie było żadnej zbrodni. Cały boży
dzień chodzę i sprzątam po was...
- No to dawaj tenisówkę przerwał mi Laurie. - Tę drugą. Zpieszę się.
- Co?
- Tenisówkę, mamo. Tę drugą, którą przed chwilą trzymałaś w ręku, jak byliśmy na
górze. Ojejku.
Zrobiło mi się głupio. Ręce miałam rzeczywiście puste.
- Poczekaj - powiedziałam - przecież przed chwilą trzymałam ją...
Siedziałam przy stole kuchennym ucierając kartofle na placki, kiedy Jannie wróciła ze
szkoły. Dzwigała naręcze książek do arytmetyki i gramatyki i oczywiście  Małe kobietki .
Odłożyła książki na stół, odwiesiła kurteczkę i czapkę i usiadła naprzeciwko mnie. Nie było
dokąd uciekać.
- Chciałabym z tobą poważnie porozmawiać - zaczęła. - Gdybym postanowiła napisać
książkę, to od czego radziłabyś mi zacząć?
- Od początku.
- Szkoda, że Laurie i Barry nie są dziewczynami - powiedziała Jannie.
- A to dlaczego?
- I że Sally nie nazywa się Beth.
- Czego chcesz od Sally? Sama możesz być Beth.
- Ja jestem Jo.
- Więc Laurie miałby być Meg, a biedny Barry Amy?
- Gdyby byli dziewczynami, byłoby bardzo fajnie.
- Czy mnie mianujesz Mamuśką? Wolałabym być starą kucharką.
- Hanną? Coś się zrobi. Jak będę pisała moją książkę...
- Najbardziej chciałabym być zwariowaną ciotką March. Kogo proponujesz na profesora
Bheara?
Jannie zarumieniła się.
- Jeszcze się nad tym nie zastanawiałam.
- Słuchaj, czy nie masz żadnych lekcji do odrobienia?
- Muszę napisać recenzję z książki - westchnęła Jannie. - A gdybym napisała własną
książkę, mogłabym z niej zrobić recenzję i zaoszczędzić mnóstwo czasu.
- Rozumiem - wzięłam szybko cebulę i zaczęłam ją trzeć. Po chwili łzy polały mi się po
policzkach.
Mój mąż bardzo często rzuca uwagi na temat pieniędzy. Czasami mówi, że nie chodzą
piechotą, to znów, że nie rosną na drzewach albo że nie leżą na ulicy. Kiedy kupuje nową
monetę do swojej kolekcji, twierdzi, że jest to inwestycja, bo dolar dewaluuje się, ale kiedy ja
kupuję dzieciom obuwie, zrzędzi, że rodzina potrafi każdą sumę przepuścić w ciągu
dwudziestu czterech godzin. Pewnego wieczoru grał z kolegami w pokera w naszej jadalni i
usłyszałam, jak śmiejąc się powiedział, że nie ma się czym przejmować, bo pieniądz jest
okrągły i się toczy. Kiedy wypłaca dzieciom tygodniówkę, z reguły upomina je, żeby ceniły
pieniądz, bo jeszcze niczego lepszego nie wymyślono. Jednakże, mimo że zagadnienie
pieniędzy jest w naszym domu, rzec można, tematem numer jeden, to nie przypominam sobie
bardziej monotematycznego okresu w naszym życiu aniżeli owe dwadzieścia cztery godziny, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.