[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pod nim ciągnęła się droga numer 95. Shep leciał tak
szybko, na ile pozwalał silnik samolotu. Delikatna cessna co i
rusz wpadała w lekkie turbulencje. Powietrze było wilgotne i
nagrzane, a na horyzoncie znowu zaczęły się gromadzić
ciemne chmury.
Zaczął się zastanawiać, jak powinien postąpić, jeśli
wpadnie w środek burzy z piorunami. Oczywiście, zdarzało
mu się to wcześniej, ale zwykle dysponował nieco inną
maszyną. Na przykład F - 15, przystosowanym do latania w
takich warunkach. Ale jak zareaguje na pioruny ten delikatny
samolocik? Shep nie miał pojęcia.
Poza tym w czasie burzy będzie musiał lecieć naprawdę
nisko i radzić sobie nie tylko z piorunami, ale i ze
strumieniami wody. Z góry niewiele uda mu się wówczas
zobaczyć. A już na pewno nie wypatrzy furgonetki.
Znowu turbulencje. W czasie burzy będzie jeszcze gorzej,
pomyślał i zszedł niżej, nie dbając o przepisy. Chciał jak
najprędzej zauważyć samochód. Doskonale zdawał sobie
sprawę z tego, że ma do czynienia z inteligentnym
przeciwnikiem.
Tak, Tennyson nie był głupi. Należał do najbardziej
znanych wirusologów i miał przed sobą wspaniałą
międzynarodową karierę. Jaka szkoda, że stał się terrorystą.
Jednocześnie jednak ten niebezpieczny naukowiec, który,
zdaniem Shepa, był mózgiem całego przedsięwzięcia,
zapewne nie spodziewał się ataku z powietrza. Dlatego wolał
kluczyć po mniej znanych drogach. Dzięki temu mógł uniknąć
policyjnych blokad i czuć się w miarę bezpiecznie.
Shep starał się odtworzyć w myślach trasę ucieczki
terrorystów. Początkowo wydawało mu się, że powinni już
być znacznie dalej, ale potem stwierdził, że nie mogli
ryzykować wypadku i jechać zbyt szybko. Poza tym chyba nie
wiedzieli, że na moście jest kamera. Nie czuli się więc
zagrożeni. Dlatego możliwe, że są gdzieś blisko, dosłownie na
wyciągnięcie ręki.
Shep westchnął i spojrzał w dół.
- Nic - mruknął.
Próbował nie myśleć o Maggie, a zwłaszcza o tym, czy
ona w ogóle jeszcze żyje. Czuł olbrzymi ciężar winy, ale nie
mógł pozwolić na to, by to uczucie pozbawiło go woli
działania.
- Dopadnę ich - mruknął mściwie. - Na pewno ich
dopadnę.
Po chwili dotarł do drogi nr 17, biegnącej równolegle do
dziewięćdziesiątki piątki. Ta autostrada nie była zbyt
uczęszczana i bandyci mogli w nią skręcić. Jeszcze tylko
chwila wahania i poszybował nad siedemnastką w kierunku
północnym, zastanawiając się, czy dobrze robi.
Jego osławiony szósty zmysł podpowiadał mu, że tak.
Słońce jeszcze nie zachodziło, ale zbliżało się powoli do
linii horyzontu. Chmury z północy zmierzały w kierunku
Południowej Karoliny niczym zaciężne wojsko. Shep
pomyślał, że już niedługo będzie musiał stawić im czoło.
Obniżył jeszcze lot, by sprawdzić sytuację na drodze.
Dotarł właśnie do parku narodowego, przez który
przepływała rzeka Combahee. Wokół niej rozciągały się
bagna, na których gniezdziły się aligatory oraz jadowite węże
wodne, uwielbiające takie środowisko. Nieco dalej były
skupiska lasów sosnowych. To miejsce doskonale nadawało
się na kryjówkę.
Shep położył maszynę na jednym skrzydle, żeby lepiej
widzieć, co się dzieje na drodze. I nagle, co to?! Trochę dalej
przed nim zamajaczył biały kształt. Serce zaczęło mu bić w
piersi jak oszalałe. Musiał sam siebie uspokajać, bo przecież
mógł to być zupełnie inny samochód, ale coś mu mówiło, że
wreszcie trafił na właściwy trop.
Furgonetka jechała ładnych kilkanaście kilometrów przed
nim. Początkowo chciał ją dogonić i sprawdzić przez lornetkę,
czy zgadzają się numery rejestracyjne, ale stwierdził, że
byłoby to zbyt ryzykowne. Chmury gęstniały. Furgonetka
wjechała na most łączący brzegi Combahee.
Shep zastanawiał się, czy zawrócić. Jeśli zacznie padać
deszcz, trzeba będzie lecieć jeszcze niżej. To było bardzo
niebezpieczne. Powinien przynajmniej sprawdzić, czy warto
ryzykować. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates