Margaret Way Ukochana z dzieciństwa

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chyba najwy\sza pora, \ebyśmy dołączyły do reszty gości.
Ju\ sobie wyobra\am minę Mitcha, gdy cię zobaczy.
Buzia Suzanne zaró\owiła się z przejęcia. Wszyscy będą się za tobą
oglądać.
Będą zbyt zajęci przyglądaniem się pannie młodej.
Mama promienieje ze szczęścia dodała Fiona. Ale ja się trochę
denerwuję.
Wszystko pójdzie dobrze, zobaczysz uspokoiła ją Christine, ściskając jej
rękę. Nic się nie martw.
Och, Fiono! Jak ja się cieszę, \e do nas wróciłaś zawołała radośnie
Suzanne. Nie wiedziałam, \e \ycie mo\e być takie piękne!
Kilka godzin pózniej państwo młodzi stali na werandzie, patrząc na
uśmiechnięte twarze gości. Nadeszła pora na rzucenie ślubnego bukietu.
Druhny śmiały się rozbawione, \artobliwie przepychając się między sobą.
Trochę dalej, po lewej stronie stali Christine i Mitch, który dziś był pierwszym
dru\bą. Christine ze szczęścia, a tak\e z powodu francuskiego szampana,
szumiało trochę w głowie. Patrzyła właśnie na narzeczonego i nie zauwa\yła
szybującego w jej stronę bukietu.
Aap go, Chrissy ponaglił ją Mitch. Długo musieliśmy czekać, ale ten z
pewnością jest przeznaczony dla ciebie!
Zwięta prawda roześmiała się, wyciągając rękę.
Jakaś dziewczyna, której wpadł w oko jeden z braci Saundersów, tak\e
próbowała chwycić kwiaty, ale wiązanka przeleciała nad jej głową, zupełnie
jakby jakaś niewidzialna siła kierowała ją w ściśle określoną stronę.
Mam zawołała triumfalnie Christine, chwytając bukiet.
Rozległy się głośne oklaski. Bo\e, jak cudownie! po myślała.
Brawo, kochanie krzyknął Mitch.
W Koomera Crossing dawno nie prze\ywano tak wspaniałego dnia. Kyall
McQueen wreszcie o\enił się ze swoją piękną Sarah i ju\ razem mogli się
cieszyć swoją śliczną córeczką. A Mitch Claydon i sławna Christine Reardon
znów byli razem.
Dwa wielkie pionierskie rody w końcu się połączyły.
Nie ma to jak śluby! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

Archiwum