[ Pobierz całość w formacie PDF ]
krzyknęła i odskoczyła, ponieważ Dan chciał wyszarpnąć
magnetofon. - Słuchaj uważnie i zapamiętaj sobie, co
powiem. %7łądam, żebyś powiedział ojcu to samo, co mnie.
Jeżeli tego nie zrobisz, dam nagranie jakiejś gazecie, a
jeszcze powiem o narkotykach. I nie przemilczę, że się na
mnie rzucałeś.
- Kanalio! - ryknął rozwścieczony Dan.
- Ten epitet w sam raz pasuje do ciebie. - Kate wskazała
telefon. - Dzwoń do ojca i przyznaj się, że to ty sprzedałeś
program, a nie Ben. Wolisz to czy artykuł w prasie?
Wybieraj. Albo wyspowiadasz się tylko przed ojcem, albo
wszyscy się dowiedzą. - Dan skoczył naprzód. - Nie wysilaj
się, nie masz szans - ostrzegła, chowając magnetofon do
torebki.
Dan opadł na krzesło' i rozpłakał się jak dziecko.
- Czemu mi to robisz? Dlaczego?
- Bo chcę, żeby Ben miał czyste nazwisko - rzekła Kate
wolno, by nie zdradziło jej drżenie głosu. - Nie zmarnujesz
mu życia. Twoja przyszłość na tym nie ucierpi, bo jesteś
synalkiem swojego tatusia. No, ruszaj! Dzwoń! Aaskawie
pozwalam ci szlochać, bo może tym wzruszysz ojcowskie
serce. Pewnie ojciec pomyśli, że żałujesz za grzechy.
- Najpierw daj mi nagranie.
- O, nie. Zachowam je, na wszelki wypadek. Ale obiecuję,
że schowam w bezpieczne miejsce. No, jazda! Dzwoń, bo
tracę cierpliwość!
Podeszła do telefonu, wybrała numer i gdy George
Beaumont się zgłosił, podała słuchawkę jego synowi.
Stała obok, gdy Dan urywanym głosem przyznawał się do
wszystkiego. Kiedy skończył, spojrzał na nią oczyma
pełnymi zimnej nienawiści.
RS
137
- Jesteś zadowolona? - warknął.
- Nie. Szczerze współczuję twojemu ojcu. Tobie nie, bo
jesteś zepsuty do szpiku kości. Szkoda, że ojciec nie
wychowywał cię z pasem w ręku.
Dan przełknął z widocznym trudem.
- Bicie byłoby sto razy lepsze niż to, co teraz usłyszałem.
Mam stawić się u niego jutro rano. Boże, zmiłuj się nade
mną. - Nagle zmrużył oczy i syknął: - Skąd mogę mieć
pewność, że nie wykorzystasz nagrania?
- Nie oceniaj wszystkich według siebie. Nie wszyscy są
podli. - Patrzyła na niego z pogardą. - Obiecuję, że nie
wykorzystam nagrania. A o naszym spotkaniu nie dowie się
nikt oprócz Bena. Mam nadzieję, że go nie poniesie, ale
choćby tylko za to, co o nas wygadywałeś, powinien cię
solidnie wygrzmocić. Czy naprawdę myślałeś, że wszystko
ujdzie ci płazem? Teraz masz szansę zachować się jak
mężczyzna i musisz przełknąć tę gorzką pigułkę. W życiu
trzeba za wszystko płacić.
- Jednego tylko nie rozumiem - syknął Dan. - Po co się tak
wysilasz?
Kate spojrzała na niego z politowaniem.
- Odpowiedz jest prosta: zrobiłam to z miłości.
Tuż po szóstej przed księgarnię zajechał rangę rover. Gail
pobiegła na piętro po Kate. Pani Harrison uśmiechnęła się ze
zrozumieniem.
- Możesz już iść, Kate. Ja wszystko sprawdzę i zamknę.
Kate przecisnęła się przez tłum klientów ku wysokiemu
mężczyznie przy drzwiach. Ben pocałował ją, nie zważając
na świadków.
Bez pytania zawiózł ją do siebie. Jego widoczne
podniecenie udzieliło się Kate. Ledwo weszli do mieszkania,
rzucili się sobie w ramiona i całowali do utraty tchu.
- Dostałeś posadę, prawda?
Ben roześmiał się uszczęśliwiony.
RS
138
- Gdy wróciłem, już była wiadomość, że mogę zaraz
podjąć pracę. Dokąd pojedziemy, żeby to uczcić?
- Chodzmy gdzieś niedaleko, skąd można wrócić pieszo.
Dzięki temu ty też będziesz mógł wypić.
Ben odsunął się i zajrzał jej w oczy.
- Ale potem i tak muszę cię odwiezć.
- Niekoniecznie.
Benowi roziskrzyły się oczy.
- Panno Harker, czy to znaczy, że zostanie pani na noc?
Kate przytaknęła, więc ją namiętnie pocałował.
- Jeśli nie przestaniesz - szepnęła, gdy się odsunął, aby
zaczerpnąć tchu - w ogóle nie wyjdziemy.
- Racja. Chodzmy do Barley Mow. Potem nadrobimy
zaległości.
W restauracji opowiedział, jak przebiegło spotkanie w
Londynie. Kate słuchała uśmiechnięta.
- Przestań tak czarująco się uśmiechać, bo jeszcze chwila a
stracę wątek. Albo i panowanie nad sobą. A jesteśmy w
przyzwoitym lokalu i nie wypada szokować zacnych
obywateli.
- Już robię poważną minę. Mów dalej.
Kate zdumiała informacja o przyszłych zarobkach Bena.
Z opowiadania wynikało, że pod względem finansowym
zmiana będzie nader korzystna.
- Jeszcze nie powiedziałem ci wszystkiego - wyznał w
drodze powrotnej. - Największą rewelację usłyszysz w domu.
- Umieram z ciekawości - zawołała niecierpliwie. Gdy
weszli do salonu, Ben rzekł:
- Po powrocie czekała na mnie wiadomość, że mam zgłosić
' się do szefa. Zadzwoniłem. Beaumont prosił, żebym
natychmiast przyjechał. Myślałem, że do biura, ale nie.
Powiedział, że sprawa jest zbyt wielkiej wagi, żeby tam o
niej rozmawiać. Pojechałem więc do niego do domu. Na
progu stanąłem jak wryty, bo nie poznałem Beaumonta.
RS
139
Wyglądał okropnie, postarzał się, przygarbił. Sprawiał
wrażenie człowieka, który stracił kogoś bliskiego. Przeprosił
mnie za niesłuszne podejrzenia. Powiedział, że przestępstwo,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates