[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przemyślałam to i rozmawiałam z adwokatem Grega. Też nie
był zachwycony. Myślę, że najlepiej zostawić go samego na
parę dni. Potrzebuje czasu, by ochłonąć, i kiedy znów się
zobaczymy, może będzie w stanie mnie wysłuchać.
 Nie wiem, Devon  powiedział z powątpiewaniem. 
Gdybym ja miał czas na zastanowienie się, wściekłbym się
jeszcze bardziej.
 Greg nie jest tak wybuchowy jak ty.
 Masz rację.  Wyznanie Lucky'ego nie miało być
komplementem dla Grega.  Gdybyś była moją żoną i jakiś
facet by się do ciebie przyczepił, to rozwaliłbym mury
więzienia i pojechałbym, żeby skręcić mu kark.
 Greg nie jest tak zaangażowany...
 Naprawdę sądzisz, że w końcu ci przebaczy?
 Mam nadzieję. Uważam, że z czasem wszystko się
ułoży.
Odpowiedz nie sprawiła Lucky'emu satysfakcji. Jej mąż
wydawał się świętoszkowatym padalcem, który potrafi żywić
urazę aż do śmierci. Lucky nienawidził myśli o Devon
związanej z Shelbym na resztę życia.
Nieco zrzędliwie zapytał:
 I przyjechałaś aż z Dallas, by mi to powiedzieć?
 Nie. Jest jeszcze inny powód.  Wróciła na krzesło. 
Cała ta historia narobiła mi masę kłopotów. Odkąd weszłam do
tej knajpy i zamówiłam piwo, mam same problemy. Wyszło na
jaw, że jestem twoim alibi w sprawie o podpalenie. Aż do
procesu, a Bóg wie, kiedy to nastąpi, moje życie będzie jak cyrk
Buntownik 192
z trzema arenami. Nie mogę się na to zgodzić. I nie zgodzę się.
 Tak jak i tobie nie podoba mi się perspektywa zostania
osobą publiczną. Ale co możemy poradzić?
 Możemy oczyścić cię z zarzutów.
 Próbowaliśmy, pamiętasz? To tylko wpakowało mnie
w głębsze bagno. Ciebie także.
 Ale nie znalezliśmy prawdziwego podpalacza.
Przez kilka sekund Lucky patrzył na nią nie rozumiejąc,
co ma na myśli. Potem wybuchnął śmiechem.
 Chcesz się bawić w detektywa?
 Posłuchaj, im szybciej cię oczyścimy, tym prędzej cała
ta sprawa przyschnie i będziemy mogli żyć dalej w spokoju.
Niełatwo przyjdzie mi pogodzenie z Gregiem, ale jeśli się
dowie, że nie będę występować w procesie i nie będę stale
przebywać w twoim towarzystwie, może pójdzie mi łatwiej.
Jestem pewna, że ucieszy się wiedząc, że już nigdy nie będę
musiała cię spotkać.
Taka możliwość budziła w nim tysiące tragicznych
myśli, ale ponieważ nie mógł podać rozsądnej alternatywy,
zachował milczenie.
 Odwołałam wszystkie spotkania  powiedziała. 
Zawiadomiłam wydawcę, że biorę tygodniowy urlop i
poświęcę ten czas na wyśledzenie podpalacza.
Obiecałam mu wstrząsającą historię po powrocie, a przy
okazji artykuł o tym, jak agenci poniżają świadków podczas
przesłuchania. Myślę... Z czego się pan tak idiotycznie śmieje,
panie Tyler?
 Z ciebie.
 Uważasz, że jestem zabawna?
 Lubisz sprawować nad wszystkim kontrolę, prawda?
Nawet nad czynnościami policji.
 Dotąd policja nie zrobiła nic, by ci pomóc.
Cokolwiek zrobię, nie mogę pogorszyć sytuacji.
Sandra Brown 193
 To fakt.
 Nie lubię czekać, aż inni coś dla mnie zrobią.
 Aha  odparł.  Jesteś tym, kogo zwykło się określać
babą w spodniach.
Wciąż uśmiechnięty, usiadł i przeciągnął się. Czuł się
milion razy lepiej niż przed godziną. Niepokoił się, gdyż nie
rozmawiał dotąd z Devon, odkąd wyszła na jaw cała ta sprawa.
Lękał się także długiego dnia, kiedy nie będzie mógł jej
widzieć.
I nagle, ni z tego, ni z owego, zjawiła się i chce zostać na
pewien czas. Niech to diabli, ależ ma szczęście! Ponure
wspomnienie jej męża w więzieniu zostało odsunięte na bok.
Greg Shelby był przegranym nudziarzem i jeśli Lucky mógł się
wypowiadać o kobietach, a uważał się za eksperta od płci
pięknej, Shelby nie stanowił aż tak cennego nabytku, by
rozstanie z nim było dla Devon niemożliwe.
Gdyby Shelby był mężczyzną, na jakiego zasługiwała, w
żaden sposób nie można by jej wepchnąć do łóżka z innym
facetem. A on nawet nie musiał jej namawiać. Coś nie grało w
tym jej małżeństwie. Lucky szanował ją za to, że nie omawia z
obcym swoich kłopotów osobistych. Z drugiej strony chciał
wiedzieć, dlaczego wyszła za człowieka, który uczynił ją
nieszczęśliwą. Najwyrazniej miał teraz okazję, by się tego
dowiedzieć.
Jedyne, co psuło radosny nastrój, to świadomość, że nie
będzie mógł dotknąć Devon. Spędzą razem sporo czasu, ale ona
będzie wciąż poza jego zasięgiem. A to chyba go zabije, gdyż
marzenia o niej były ostatnio głównym zajęciem Lucky'ego.
Bardziej niż troska o upadającą firmę i o sfabrykowane
oskarżenie pochłaniały go myśli o tej kobiecie.
Ale i przebywanie z nią w takich okolicznościach było
lepsze niż jej nieobecność.
 Zawsze lubiłem bawić się w policjantów i złodziei
Buntownik 194
 powiedział.  Od czego zaczniemy?
 Przede wszystkim muszę gdzieś mieszkać. Gdzie tu
można się zatrzymać?
 W moim domu.
 Nie mogę, Lucky  odparła stanowczo kręcąc głową. 
Powody są chyba oczywiste.
 Mama obedrze mnie ze skóry, jeśli pozwolę, byś
poszła do motelu. Każdy, kto ją zna, dobrze wie, że nie pozwoli
na pozamałżeńskie numery pod swoim dachem. Dlatego
zostajesz u nas i koniec  oświadczył stanowczo.
 Ale...
 Devon  przerwał jej protesty, unosząc ręce w górę. 
%7ładnych dyskusji.
Poddała się, ale nie była zachwycona.
 Przede wszystkim powinniśmy się dowiedzieć, jak
wybuchł ten pożar.
 Benzyna i flary  powiedział.  Pat już mi mówił.
Kupiłem niedawno parę flar i to potwierdziło
przypuszczenia policji.
 Czy możemy przejrzeć oficjalny raport?
 Nie wiem. Nie sądzę, by był do publicznego wglądu.
 Nie mówiłam publicznego. Prywatnego. Czy szeryf
Bush nie pomógłby nam go wydobyć?
Lucky gwizdnął przez zęby.
 Zapytam.  Odwróciła się i sięgnęła po telefon.
Lucky zabrał jej słuchawkę.
 J a go zapytam. Może po godzinach pracy pokaże nam
kopię.
 A tymczasem chcę zobaczyć miejsce pożaru.
 To tylko pół mili stąd.  Przyjrzał się jej dokładnie,
oceniając sukienkę, wysokie obcasy i pończochy.  To miejsce
jest odpowiednie tylko dla twardych facetów. Nie możesz iść
tak ubrana.
Sandra Brown 195
 Przebiorę się.
Lucky przyniósł z samochodu jej walizkę. Weszła do
komórki, gdzie mieściła się szafka i umywalka.
Kiedy tam była, wrócił Chase. Rozejrzał się wokół i
dostrzegł tylko Lucky'ego siedzącego za biurkiem i
rozmawiającego przez telefon.
 Gdzie Devon?
Lucky zakrył dłonią mikrofon.
 Tam  powiedział, wskazując na drzwi od komórki.
Przebiera się.
Gdy drzwi się otworzyły, Chase obrócił głowę tak
szybko, że omal nie skręcił karku. Devon wyszła ubrana od stóp
do głów w dżins. Podwijała rękawy sportowej koszuli.
 Co się dzieje?  spytał Chase.
Lucky uciszył go i odezwał się do telefonu:
 Daj spokój, Pat. Wiem, że zachowałem się
niegrzecznie.
Tak, zasłużyłem na solidne lanie. A teraz, kiedy ze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates