Field Sandra Razem dookoła świata 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Głupie gadanie psychoterapeutów.
- Tak czy inaczej spróbuj.
Westchnęła cicho i podeszła do okna wychodzącego na spokojną, wysadzaną drzewami ulicę: oaza
spokoju w wielkim mieście. Trzymając ręce w kieszeniach, Cade zbliżył się do niej, stając tak, by
widzieć jej twarz.
Nie miał pojęcia, co Tess miała mu zamiar powiedzieć. Ale wiedział, że będzie to coś bardzo
ważnego.
- Znajomi Cory'ego bardzo go lubili. Był niezwykle przystojny i czarujący. Był także narkomanem
uzależnionym od heroiny, który kradł, oszukiwał i kłamał. A jeśli chodzi o Opal... była piękna,
narwana, uparta i wyzuta z zasad. Zwietnie się dobrali. Ja, oczywiście, byłam wpadką. Mocno ich
ograniczałam, dopóki nie byłam na tyle duża, by można mnie było zostawiać samą.
- To znaczy, ile miałaś wtedy lat?
- Pięć. Sześć. Zamykali mnie w moim pokoju
i wychodzili, a ja nigdy nie wiedziałam, kiedy wrócą do domu i w jakim stanie... Fantazjowałam o
tym, by
70
SANDRA FIELD
uciec. Ale nie miałam dokąd pójść. %7ładnych krewnych, tak mi mówił Cory, żadnych dziadków. Oczy-
wiście nigdy mi nie powiedział o Delu i jego pieniądzach.
- Sugerujesz, że zanim skończyłaś pięć lat, byli wzorowymi rodzicami?
Skrzywiła się.
- Do tego czasu mieszkaliśmy w Madrycie - odparła bezbarwnym głosem. - Miałam nianię o imieniu
Ysabel. Uwielbiałam ją. Była Hiszpanką, która stawiała się moim rodzicom, pilnowała tego, bym
zdrowo się odżywiała. Zabierała mnie do parku, gdzie mogłam się bawić z innymi dziećmi... Mówi-
Å‚am na niÄ… Bella.
- Co się z nią stało?
- Dwa dni po moich piątych urodzinach Cory, Opal i ja wsiedliśmy wieczorem do pociągu i poje-
chaliśmy do Wiednia. Już nigdy nie widziałam Ysabel. Choć płakałam bez końca, rodzice nie
pozwolili mi do niej zadzwonić i się pożegnać... Dwa tygodnie pózniej powiedzieli mi, że Ysabel nie
żyje.
- To ci złamało serce.
Tess po raz pierwszy na niego spojrzała. Zauważył, że ma suche oczy. Suche, ale pełne bólu.
- Od tamtej pory nigdy nikogo nie pokochałam - oświadczyła. - Miłość jest zdradziecka. Czujesz się
potem bardziej samotny, niż sądziłeś, że to możliwe.
- Nie zawsze. Jasne, rozpaczałem po śmierci mojej matki. Ale byłem bogatszy, ponieważ kochaliśmy
siÄ™ nawzajem.
- Ja czegoś takiego nie doświadczyłam - odparła.
RAZEM DOOKOAA ZWIATA
71
- Nigdy nie nazywałaś rodziców mamą i tatą?
- Nie zareagowaliby, gdybym tak zrobiła.
- Czy Cory się nad tobą znęcał?
- Nie. Och, dostałam parę razy lanie, najczęściej wtedy, kiedy nie mieli na kolejną działkę. Ale nic
gorszego.
Cade pomyślał, że odpowiedz Tess wiele mówi
o tym, jakim była dzieckiem: jej codzienne życie było tak okropne, że lanie raz na jakiś czas nie było
niczym poważnym. Choć był niemal pewny, że zna odpowiedz, zapytał:
- Dlaczego opuściliście Madryt?
- Cory'ego ścigali wierzyciele. Utarł się pewien schemat: mieszkaliśmy w jakimś mieście do czasu,
kiedy robiło się zbyt ryzykownie, po czym uciekaliśmy nocą do kolejnego miasta. Czasami pieniędzy
było w bród, czasami nie mieliśmy ani grosza. - Zadrżała. - Zero stabilności. Zero bezpieczeństwa.
- Dopóki nie wylądowałaś na Malagash.
- Rozumiesz więc, dlaczego jestem samotniczką
i dlaczego kochałam mój mały domek? Był mój. Sprawowałam kontrolę nad swoim życiem. I byłam
bezpieczna.
- Tutaj też jesteś bezpieczna - rzekł z mocą Cade. Z równą mocą Tess odparła:
- Przez te wszystkie lata nauczyłam się tego, by samej sobie zapewniać bezpieczeństwo.
- Możesz poprosić o pomoc innych ludzi.
- To znaczy ciebie? - zapytała, po czym zaśmiała się z niedowierzaniem. - Nie sądzę.
Zignorował to. Zwiadomy był luk w jej historii.
72
SANDRA FIELD
Wielką niewiadomą pozostawał ten rok, kiedy skończyła szesnaście lat, no i jej całe pózniejsze życie.
Poczeka na właściwy moment. W ciągu kilku następnych dni mnóstwo będzie okazji, by drążyć
głębiej.
A będzie drążyć. Nawet jeśli do końca nie rozumiał dlaczego.
- Powinniśmy coś zjeść, Tess - rzekł. - Potem musimy się zbierać, opera zaczyna się o ósmej.
- Nadal chcesz tam ze mną iść? Uniósł brwi.
- A czemu miałbym nie chcieć?
- Cade, nie rozumiesz? Mój ojciec był oszustem. Matka zmieniała facetów jak rękawiczki. A ty chcesz
mnie przedstawić nowojorskiej elicie?
- Uważasz mnie za głupca? Ty w niczym nie przypominasz swoich rodziców.
- Nie masz pojęcia, jaka jestem!
- Wiem o tobie całkiem sporo.
- Tak bardzo się wstydzę swoich rodziców - rzekła cicho Tess. - Myślałam, że jeśli komuś o nich
powiem, ten ktoś porzuci mnie szybciej niż gnijące jabłko.
- Trafiłaś na niewłaściwego człowieka.
- Jesteś zły - wyszeptała.
- Nie na ciebie. Na nich. Za ten potworny sposób, w jaki traktowali dziewczynkę zbyt małą, by mogła
się bronić.
- Czy ja ciÄ™ kiedykolwiek rozgryzÄ™?
- Bardzo bym nie chciał być zbyt przewidywalny.
RAZEM DOOKOAA ZWIATA
73
- Masz rację, lepiej coś zjedzmy - rzekła i uśmiechnęła się z przymusem. - Spodoba ci się moja
sukienka. Susan ją wybrała, ponieważ jest w takim samym kolorze jak moje oczy.
Cade pomyślał, że powinien był jej kupić szmaragdy do kompletu. Ale ku temu także będzie jeszcze
wiele okazji.
ROZDZIAA SIÓDMY
Cade przyglądał się, jak Tess schodzi po schodach.
- Zanim ponownie włożysz tę suknię, kupię ci do niej szmaragdy.
- Nie!
- Za bardzo jesteś kłótliwa - odparł i wyciągnął ramię. - Idziemy?
Tess zawahała się. Cade był niepokojąco przystojny w czarnym smokingu i śnieżnobiałej koszuli.
Wiedział o niej więcej niż ktokolwiek inny i wcale od niej nie uciekł.
Kierowana impulsem stanęła na palcach i pocałowała go, a raczej musnęła ustami jego wargi, po czym
pospiesznie się cofnęła.
- Sprawiasz, że czuję się piękna - wyszeptała. - Dziękuję.
Z ogromnym wysiłkiem Cade'owi udało się powiedzieć w miarę normalnym głosem:
- No to chodzmy rzucić wszystkich na kolana.
- Nie powiedziałeś mi nawet, có to za opera.
- La Traviata. Nieszczęśliwi kochankowie. Szofer zawiózł ich na miejsce, gdzie zostali skierowani do
prywatnej loży Cade'a.
Rozpoczęła się uwertura.
RAZEM DOOKOAA ZWIATA
75
Kiedy opadła kurtyna po pierwszym akcie, Tess przymknęła z zachwytem oczy.
- Widzę, że ci się podobało - rzekł Cade.
- O tak. Tyle emocji, no i cóż za niezwykłe głosy.
- Masz ochotę napić się wina?
- Wolałabym tu zostać. Ale ty się nie krępuj. Dobry pomysł, pomyślał Cade i udał się do
baru. Jednak po zakończeniu aktu drugiego Tess rzekła:
- Ta opera nie będzie mieć szczęśliwego zakończenia. Szkoda.
- Kieliszek wina zaradzi smutkom - stwierdził lekko Cade.
Poprowadził ją przez tłum ludzi, przedstawiając po drodze wielu osobom, których nazwiska natych-
miast wylatywały jej z głowy. Wtedy podeszła do nich wysoka, szczupła blondynka w białej sukni.
Ignorując Tess, pewnym siebie gestem położyła dłoń na rękawie Cade'a i zbliżyła się, by go
pocałować. Cade w ostatniej chwili przekręcił głowę, tak że jej wargi dotknęły jego policzka, nie ust.
- Tak dawno cię nie widziałam, Cade - odezwała się blondynka. - Zbyt dawno. Koniecznie musimy się
spotkać.
- Witaj, Sharon... pozwól, że ci przedstawię Tess Ritchie. Tess, Sharon Heyward.
Sharon zmierzyła ją spojrzeniem pełnym lekceważenia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rzÄ…dzÄ…, sÅ‚abych rzuca siÄ™ na pożarcie, ci poÅ›redni gdzieÅ› tam przemykajÄ… niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates