[ Pobierz całość w formacie PDF ]
śladach, pozostawionych na bujnej i świeżej trawie, nie trudno było się domyśleć, że tragedia,
jakiej ofiarą padł ten silny i zdrowy człowiek, rozegrała się pomiędzy nim i ową tajemnicza
kobietą, której ślady widniały wokół, a przecież, wedle dotychczasowych założeń, miała nią
być zaginiona Anita Childs. Czyżby więc ta dziewczyna mogła dokonać tego czynu?...
myślał detektyw z niedowierzaniem, gdyż jak wynikało z opowiadań Ronickiego, Anita nie
była zdolną do popełnienia zbrodni, choćby we własnej obronie. I skąd ten indyjski szty-
let?... skąd przewaga słabej, wyczerpanej kobiety nad silnym, młodym mężczyzną?... A
wreszcie, gdzie ona była w chwili, gdy człowiek ten samotnie wędrował po stepie?...
Wszystkie tego rodzaju wątpliwości, cisnące się do głowy Mr Expressa, wykluczały, aby
ową kobietą, za której śladem zdążali od kilku minut, miała być poszukiwana Miss Anita
Childs. Ale mimo to, ktokolwiek nią jest przyszedł detektyw do przekonania po dłuższym
zastanowieniu, nie ulega już wątpliwości, że ona właśnie, i tylko ona, dokonała morderstwa
na tym człowieku i, co ważniejsze, ukrywa się gdzieś w pobliżu, a zatem należy ją co rychlej
odszukać.
Z tem postanowieniem detektyw zwrócił się do Ronickiego:
Mr Ronicki rzekł z udaną pewnością siebie to, czego w tej chwili jesteśmy świadka-
mi, utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że obecnie weszliśmy na właściwą drogę naszych
żmudnych i bezowocnych dotąd poszukiwań, gdyż mord dokonany na tym człowieku ściśle
się musi wiązać z uprowadzeniem Miss Anity. Te liczne ślady, jakie pan widzi wokół, po-
winny nas w krótkim czasie zaprowadzić do kryjówki sprawczyni tej zagadkowej zbrodni.
To mówiąc, szybko ruszył za świeżym tropem, jakby nie dbając wcale o oszołomionego Ste-
fana, który po krótkim wahaniu powoli ruszył za nim.
Ale po kilku minutach ostrożnego posuwania się naprzód, stanęli wobec nowej zagadki.
Mianowicie w pewnym miejscu dostrzegli drugie, takie same jak tamte, ślady kobiecej stopy.
Mister Express z początku sądził, że są to odciski stóp tej samej kobiety, dopiero bliższe ba-
danie przekonało go, że jest w błędzie. Bowiem te nowe ślady wskazywały na krótszą, i węż-
szą stopę od poprzedniej. Ponieważ jednak biegły one równolegle i blisko siebie, nie było
potrzeby dłuższego zatrzymywania się, wobec czego obaj panowie, przyśpieszając kroku,
posuwali się dalej. Lecz kiedy przebyli niewielką odkrytą przestrzeń, i na powrót zapuścili się
w zwarty gąszcz przyziemnych chaszczy, do uszu ich doleciał suchy trzask łamanych gałęzi,
jakby pod stopą skradającego się w pobliżu człowieka. Mister Express zatrzymał się momen-
talnie i natrafiwszy na właściwe zródło tych podejrzanych odgłosów, jął pilnie nadsłuchiwać.
Bliski z początku szelest począł się wyraznie oddalać, a kiedy obaj mężczyzni szybko podą-
żyli w tamtym kierunku, z gąszczu wychyliła się jakaś szczupła kobieta i skacząc jak sarna
77
poprzez kolczaste krzewy, pognała w step i wkrótce zniknęła z oczu zdumionym podróżnym.
Stało się to wszystko tak nagle, że zaskoczony Mister Express dopiero teraz ochłonął na tyle,
że postanowił rzucić się w pogoń za uciekającą kobietą. Ale Ronicki, jakby wiedziony prze-
czuciem, powstrzymał go, pragnąc przetrząsnąć sąsiednie zarośla, w których ta tajemnicza
kobieta ukrywała się dotąd. Mister Express zgodził się na to tym chętniej, że jego tusza,
zwłaszcza przy wzmagającym się upale, nie wróżyła pościgowi wielkiego powodzenia.
Zanim jednak skrupulatny i wszystko przewidujący detektyw wyłożył swój plan okrążenia
z dwóch stron dotychczasowej kryjówki zbiegłej kobiety, Ronicki bez namysłu ruszył przo-
dem, gdyż zdawało mu się, że słyszy jakiś odległy, przyciszony jęk, czy głębokie westchnie-
nie.
Nic więc dziwnego, iż nie zwracając najmniejszej uwagi na dotkliwie kłujące mu ręce i
nogi suche gałęzie kolczastej wachti, szybko przedzierał się naprzód, byleby jak najprędzej
stanąć u zródła owych, rzeczywistych, czy urojonych odgłosów. Jeszcze kilka minut upartego,
gorączkowego zmagania się z gęstwą, suchych, zdawałoby się, nieprzebytych zarośli i z piersi
Stefana wydziera się straszny, mrożący krew w żyłach okrzyk.
U nóg jego leży trupio-blada, skrępowana silnymi oplotami powroza, Anita, nie dająca
najmniejszych oznak życia.
78
ROZDZIAA XVII
STEP STRZE%7łE SWOICH TAJEMNIC...
Ludwik Blum otworzył szeroko oczy i błędnym, zaspanym wzrokiem rozejrzał się dokoła,
po czym na powrót opuścił głowę na miękką, poduszkę z mchu i zacisnął powieki aż do bólu
Po cudownym, rozkosznym śnie, ta straszna rzeczywistość, jaka go otaczała, sączyła do duszy
truciznę goryczy i zwątpienia. Nie chciał patrzeć na ten przeklęty świat, jeszcze tak niedawno
uśmiechający się do niego cudnym mirażem świetlanych młodzieńczych marzeń. Dziś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates