[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Frannie to król Crane s View. Zna tutaj wszystkich. Jeśli nie należą do jego rodziny, to
kiedyś byli w jego gangu. Frannie był młodocianym przestępcą. Przez to się poznaliśmy:
kiedy miał piętnaście lat, włamał mi się do domu, tak się złożyło, że podczas mojej obecności.
Może byś się z nami zabrał, Frannie?
 Chętnie, ale mam masę spraw na głowie. Po południu odbywa się spotkanie z
przedsiębiorcami budowlanymi. Firma, która kupiła dom Tyndalla, sprzedała go po tym
morderstwie rok temu. Nie mam zresztą o to do nich pretensji. Teraz węszy tam konsorcjum,
które chce zburzyć dom i postawić hotel czy coś. A po co nam do szczęścia hotel w tak
sennym miasteczku? Kto niby miałby w nim mieszkać, Rip Van Winkle? No nic, muszę
pędzić. Jeśli państwo będziecie czegoś potrzebować, Frances ma mój numer telefonu. Szkoda,
że nie wracasz na stare śmieci, Frances. Wolałbym odwiedzać cię tutaj niż w tym upiornym
mieszkaniu w Nowym Jorku.
Ucałował Frances i uścisnął nam dłonie. Kiedy ruszył w stronę drzwi, zawołał go
uśmiechnięty z przekąsem sprzedawca, trzymający pizzę, którą ten zamówił. McCabe
wyszczerzył zęby i zawrócił.
 Czy macie tu dużo przestępstw? Wspomniał pan przed chwilą o morderstwie.
Uśmiech ulotnił się z jego twarzy. McCabe przyjrzał mi się, zanim odpowiedział na moje
pytanie.
 To był jednorazowy wypadek. Znalazło się sporo okoliczności łagodzących. Crane s
View to spokojne miasteczko. Przez większość czasu wieje tu nudą. Najwięcej jest
robotników, wielu z nich dojeżdża do miasta, wszyscy ciężko pracują. W weekendy koszą
trawniki albo oglądają telewizję. Pracuję tu od dawna. Najgorszą zbrodnią jest ta, że ktoś
czasem podrasuje sobie silnik. I tyle. Słuchajcie, naprawdę muszę już pryskać. Panno Hatch,
odezwę się wkrótce. A państwo dajcie mi znać, czy się wprowadzacie. Zorganizuję paru
ludzi, żeby odpędzlowali ten dom tak, aby nadawał się do zamieszkania.
Jeden ze sprzedawców zajodłował:
 Czeeeeść, szefie!
McCabe pokazał mu środkowy palec i uśmiechnął się.
 %7ładnego szacunku dla władzy.  Wyszedł z pizzerii. Patrzyłam, jak wsiada do
pięknego srebrnego samochodu i odjeżdża.
 Ma niezłe auto jak na policjanta.
Hugh także go obserwował i przytaknął na znak zgody.
 Zauważyłaś jego zegarek? Autentyczny  Da Vinci ! Trzeba mieć forsy jak lodu, żeby
sobie kupić taki czasomierz.
Frances wzruszyła ramionami.
 Frannie jest nadziany. Nie musi być gliniarzem, ale wykonuje tę robotę, bo ją lubi.
Dorobił się wraz z pierwszą żoną. Jakiś interes z telewizją. Opowiadał mi kiedyś, ale
zapomniałam.
 Podoba mi się. Prawdziwy twardziel.  Hugh podniósł pięści i zamarkował cios.
 Podoba ci się? A mnie przypomina jednego z tych gangsterów z Chłopców z ferajny.
Nie chciałabym mieć z nim na pieńku.
Frances pogładziła mnie po ręce.
 Masz rację. McCabe zamienia się w kobrę, kiedy go rozjuszysz. Ale jest wiernym
przyjacielem i jednym z garstki ludzi, którym można bezgranicznie zaufać. Jedziemy? Nie
mogę się doczekać mojego domu.
Tym razem Frances ulokowała się na przednim siedzeniu i pilotowała Hugh. Kiedy
jechaliśmy przez Crane s View, próbowałam wyobrazić sobie, jak kroczę tą uliczką, robię
zakupy w tym sklepie, odbieram listy na tej małej szarej poczcie na końcu Main Street.
Wkrótce Hugh i ja znalibyśmy imiona wszystkich mężczyzn z pomarańczowej śmieciarki
parkującej na rogu. Dzieci na rowerkach pędziły slalomem po chodniku. Psy przechodziły
przez ulicę własnym tempem. Dwie dziewczynki ustawiły saturator na chodniku wysadzanej
drzewami ulicy. Sączące się przez liście słońce upstrzyło je szarymi plamkami; wpatrzone w
nas dziewczynki zmarszczyły czoła, kiedy je mijaliśmy.
 Hugh, spójrz!
Zliczna nastolatka prowadziła na smyczy bulteriera podobnego do Aajzy. Nie spieszyło im
się. Pies wywęszył coś na chodniku i zamerdał ogonem. Dziewczyna, słuchając walkamana,
zatrzymała się z założonymi rękami. Podniosła na nas wzrok i pomachała w naszą stronę.
Frances odpowiedziała jej machnięciem.
 To Barbara Flood. Urodziwe dziewczę, nieprawdaż? Jej dziadek służył u Tyndalla za
ogrodnika. Skręć w tę ulicę.
 Pierwsza czarna osoba, którą tu spotkałem.
Frances dała mu kuksańca.
 Zachowaj swoje liberalne poglądy dla siebie, Hugh. W Crane s View żyje mnóstwo
czarnych. Burmistrz jest Murzynem.
Hugh złowił moje spojrzenie w lusterku i puścił mi oko.
 Ja tylko podzieliłem się z wami spostrzeżeniem.
 Mało oryginalnym. To tu. Zatrzymaj auto.
 Przed tym domem? Wolne żarty&
Głos Frances przerwał mi jak cios karate.
 Coś nie tak?
Pochyliłam się, aby mieć lepszą widoczność.
 Nie, tyle że jest ogromny. Mówiłaś, że to mały domek. A to nie jest mały domek,
Frances.
Był niebieski, z białymi obramieniami. Lata sprawiły, że farba wypłowiała na kolor
wytartych dżinsów. Białe ramy wokół okien i drzwi pożółkły i złuszczyły się. McCabe miał
słuszność  dom należało bezzwłocznie pokryć kilkoma warstwami farby. Kształtem
przypominał pudło na kapelusze, z dwiema kondygnacjami i obszerną werandą na przodzie.
W przeddzień wyjazdu do Crane s View Hugh i ja zastanawialiśmy się przy kolacji, jak też [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates