[ Pobierz całość w formacie PDF ]

— Ależ to żaden kłopot dla mnie — zaprotestowała
kucharka uśmiechając się.
— Proszę się nie martwić. Zajmę się tym. — Jen-
nifer podziękowała bardzo serdecznie. Kucharka oka­
zywała jej wiele sympatii. Ona i Tia znacznie przy­
czyniły się do tego, by czuła się u pani D'Arcy
swobodnie. Jedyną osobą sprawiającą wrażenie nieza­
dowolonej z jej przybycia do tego domu zdawał się być
Roy. A na nim akurat najbardziej zależało Jennifer.
Załatwiwszy sprawę z kucharką wyszła na taras,
gdzie starannie nakryła stoliczek. Ustawiła na nim
filiżanki i talerzyki.
Upewniła się, czy o niczym nie
zapomniała. Do wizyty Michaela pozostało jeszcze
sporo czasu.
Poszła zatem do swojego pokoju, by napisać kilka
listów. Z prawdziwą rozkoszą opisywała swoim przy­
j aciołom malowniczy pejzaż wyspy.
Bez reszty pochłonięta korespondencją nie spo­
strzegła jak szybko minął czas.
Zerknąwszy na zegarek stwierdziła, że ledwie kilka
minut dzieli ją od wizyty Michaela.
Pośpiesznie odświeżyła się i zmieniła sukienkę. Koń­
czyła makijaż, gdy rozległ się dzwonek. Usłyszała jak
Tia zaprasza Michaela do środka.
„Jest niezwykle punktualny" — pomyślała zbiega­
jąc po schodach.
— Jennifer, wygląda pani jeszcze śliczniej niż wczo­
raj! — zawołał oczekując jej w holu.
— Wpędza mnie pan w zakłopotanie swoimi kom­
plementami — rzekła z uśmiechem.
— W towarzystwie przepięknej dziewczyny nie spo­
sób powstrzymać się od prawienia komplementów —
odparł z powagą. — Przyniosłem dla pani drobny
upominek.
WIELKA MIŁOŚĆ NA TAHITI
11
Wręczył jej duży, płaski pakunek owinięty eleganc­
kim papierem oraz szeroką, ozdobną wstążką.
— Nie powinien pan — zauważyła Jennifer. Przyję­
ła jednak prezent i z niecierpliwością zaczęła roz­
pakowywać.
— Ach, ten wspaniały obraz, który zobaczyłam
w pana sklepiku! — krzyknęła zaskoczona,
- Dzięku­
ję, Michaelu, to prawdziwe dzieło sztuki.
— Dla młodego, ambitnego artysty pani słowa są
największym komplementem — odpowiedział skromnie.
— Będę go
strzegła jak
skarbu.
A teraz mam
nadzieję, że jest pan potwornie głodny, Michaelu,
bowiem kucharka przygotowała dla nas same wspa­
niałości.

Umieram z głodu — oświadczył z uśmiechem. —
Rzeczywiście, całe przedpołudnie byłem zajęty ob­
razami i nie miałem nawet chwili, by cokolwiek
przekąsić.
Jennifer zaprowadziła Michaela na taras. Gdy ujrzał
odświętnie nakryty stolik jego oczy zabłyszczały rado­
śnie
wyrażając
najwyższe
uznanie.
Oboje
z
nieu­
krywaną przyjemnością zasiedli do przysmaków sta­
rannie przyrządzonych przez pomysłową kucharkę.
Mi mo, że miała niewiele czasu na przygotowanie
podwieczorku, zrobiła misterne kanapki i upiekła
nawet kruche ciasteczka. Na tarasie unosił się delikat­
ny aromat herbaty pomarańczowej.
Michael zabawiał Jennifer rozmową. Czas upływał
niepostrzeżenie. Kanapki i ciasteczka znikały błys­
kawicznie. Wreszcie Michael, odsuwając swój talerzyk
na bok, oświadczył, że nie przełknie już ani jednego
kęsa.
— To była wspaniała uczta, Jennifer! — powiedział
z zachwytem. — Pani towarzystwo jest nieocenione!
Dzięki
pani
nawet
najnudniejsze
przyjęcie
byłoby
udane.
— Ale teraz proszę nie prawić mi już komplemen­
tów — zwróciła się do niego Jennifer.

Lojalnie uprzedzałem, że nie poddaję się łatwo.
Może chociaż moje komplementy przełamią pani opór.

Michaelu, proszę. Pan jest bezzcennym skarbem,
moim najlepszym przyjacielem, lecz to wszystko. Nie
ma takich komplementów, które mogłyby zmienić
moje uczucia do pana. Bardzo mi przykro, Michaelu.
Sama chciałabym, żeby było inaczej.
— Z całego serca pragnę, żeby mnie pani pokochała
— wyszeptał przygaszony. — Jeśli pani pozwoli, nie
będę tracił nadziei. Z natury jestem uparty.
Przysłuchując się jego zwierzeniom Jennifer marzyła
o tym, aby mogła zakochać się w Michaelu. Życie
stałoby się wówczas nieskomplikowane. Był uczciwym
człowiekiem i z pewnością uczyniłby wszystko dla jej
szczęścia.
Nie umiała jednakże zmienić swoich uczuć. Jej serce
należało do Roya. Westchnęła ciężko.
— Ach Jennifer, zapomniałbym. Mam jeszcze jeden
drobiazg dla pani — powiedział Michael.
Gdy sięgnął do kieszeni, Jennifer stanowczo za-
protestowała. — Nie Michaelu. Tak nie można. Nie
powinien pan mnie rozpieszczać!
WIELKA MIŁOSC NA TAHITI
79
— Ależ to naprawdę tylko drobiazg — bronił się. —
Maleńki symbol mojej sympatii. Amulet, który u-
chroni panią przed mocą złych bogów.
Jennifer spojrzała na przedmiot, który Michael
trzymał w wyciągniętej ku niej dłoni . Był to delikatny,
pieczołowicie wyrzeźbiony w złocie wisiorek na cien­
kim, także złotym łańcuszku.
— Och, Michaelu! — krzyknęła zaskoczona. — To [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates