[ Pobierz całość w formacie PDF ]
troje dzieci; katorżnik bez rodziny; katorżnik, żona stanu wolnego i dwoje
dzieci; osiedleniec; katorżnik, schludny staruszek o wygolonej twarzy. W tej
samej celi chodzi prosię pochrząkując; na podłodze śliskie błoto, powietrze
śmierdzi pluskwami i czymś kwaśnym; powiadają, że pluskwy po prostu nie dają
żyć; w trzeciej celi; katorżnik, żona stanu wolnego i dwoje dzieci; katorżnik,
żona stanu wolnego i córki, szesnasto- i piętnastolenia; katorżnik, żona stanu
wolnego i siedmioro dzieci; katorżnik, żona stanu wolnego i syn; katorżnik, żona
stanu wolnego i syn; katorżnik, żona stanu wolnego i czworo dzieci. W czwartej:
strażnik podoficer, jego osiemnastoletnia żona i córka, katorżnik i jego żona
stanu wolnego; osiedleniec, katorżnik itd. Te barbarzyńskie warunki
mieszkaniowe, w których szesnastoletnie i piętnastoletnie dziewczynki zmuszone
są spać obok katorżników, dają czytelnikowi pojęcie, jakim lekceważeniem i
pogardą otacza się tu kobiety i dzieci, które dobrowolnie idą na zesłanie za
swymi mężami i ojcami, jak je mało szanują i jak mało dbają o kolonię rolniczą.
Więzienie w Due jest mniejsze, starsze i o wiele brudniejsze od więzienia
aleksandrowskiego. Tu także są ogólne cele i wspólne nary, ale urządzenia
bardziej prymitywne i większe niechlujstwo. Zciany i podłogi są tak brudne i tak
bardzo ściemniały ze starości i wilgoci, że nie wiem, czy zrobiłyby się
czystsze, gdyby je umyć. Z danych sprawozdania lekarskiego widać, że na każdego
więznia przypada tu 1,12 sążnia sześciennego powietrza. Jeśli latem przy
otwartych oknach i drzwiach czuje się zapach ustępu, to wyobrażam sobie, jakie
piekło bywa tu zimą, kiedy wewnątrz więzienia z rana występuje szron i sople
lodu. Naczelnikiem więzienia jest tu były felczer wojskowy polskiego
pochodzenia, w randze kancelisty. Poza więzieniem w Due zarządza on również
Więzieniem Wojewódzkim, kopalniami i posterunkiem Due. Zakres działalności
całkiem nie odpowiadający randze.
W karcerach Due przebywają najzatwardzialsi przestępcy, przeważnie recydywiści i
więzniowie śledczy. Na pierwszy rzut oka to najzwyklejsi ludzie o dobrodusznych
i głupkowatych fizjonomiach, którzy okazują tylko ciekawość i chęć odpowiedzenia
mi z jak największym szacunkiem. A przestępstwa ich najczęściej też nie są
mądrzejsze od ich twarzy. Zazwyczaj zsyłani są tu za zabójstwo w bójce na 5-10
lat. Potem uciekają, zostają schwytani, uciekają znowu i tak w kółko, dopóki nie
dorobią się zesłania dożywotniego. Prawie wszystkie przestępstwa ich są okropnie
nieciekawe, pospolite, przynajmniej zewnętrznie, i specjalnie przytoczyłem
opowiadanie Jegora , żeby czytelnik miał pojęcie, jak bezbarwne i ubogie w
treść były te setki opowiadań autobiograficznych, których musiałem wysłuchać od
więzniów i ludzi związanych z katorgą.
Pewien starzec sześćdziesięcio- czy sześćdziesięciopięcioletni, Tieriechow,
siedzący w ciemnym karcerze, sprawił na mnie wrażenie prawdziwego zbrodniarza. W
wilię mego przyjazdu wymierzono mu karę chłosty i kiedyśmy zaczęli o tym mówić,
pokazał mi swoje pośladki purpurowo-granatowe od krwawych wylewów. Według
opowiadań więzniów starzec ten zabił w swym życiu sześćdziesięciu ludzi:
upatrywał sobie co bogatszych więzniów-nowicjuszy i namawiał ich do wspólnej
ucieczki, a potem w tajdze zabijał ich, ograbiał i, żeby zatrzeć ślady
przestępstwa, ćwiartował trupy i wrzucał do rzeki. Kiedy go chwytano po raz
ostatni, opędzał się od strażników potężną pałą. Patrząc na jego mętne, ołowiane
oczy, na ogromną, na pół ogoloną, kanciastą jak brukowiec czaszkę - gotów byłem
uwierzyć tym wszystkim opowiadaniom. Pewien Ukrainiec, siedzący też w ciemnym
karcerze, wzruszył mnie swą szczerością. Zwrócił się z prośbą do inspektora o
zwrot 195 rubli zabranych mu przy rewizji. A skąd miałeś te pieniądze? -
zapytał inspektor. Wygrałem w karty - odpowiedział i zaklinając się zaczął
mnie zapewniać, że nie ma w tym nic niezwykłego, gdyż prawie wszyscy w więzieniu
grają w karty i wśród więzniów-karciarzy są tacy, którzy posiadają sumy dwóch, a
nawet trzech tysięcy rubli. W karcerze widziałem też włóczęgę, który odrąbał
sobie dwa palce; rana obwiązana była brudną szmatą. Inny włóczęga miał ranę
postrzałową; kula szczęśliwie przeszła po zewnętrznym łuku siódmego żebra. Rana
też obandażowana brudną szmatą.
W Due zawsze panuje cisza. Do brzęku kajdan, szumu rozbijających się o brzeg fal
i brzęczenia drutów telegraficznych ucho łatwo się przyzwyczaja i wrażenie
śmiertelnej ciszy jeszcze się potęguje. Piętno surowości tkwi nie tylko w
pasiastych słupach. I gdyby ktoś przypadkiem roześmiał się głośno, śmiech
zabrzmiałby ostro, niesamowicie. Od chwili powstania Due życie tutejsze
zakrzepło w kształt, który można by oddać tylko w nieubłaganych, beznadziejnych
dzwiękach, toteż wściekły, zimny wiatr dmuchający w zimowe noce z morza w
rozpadlinę - tylko on chyba wyśpiewuje właściwą melodię. I dlatego robi się
jakoś dziwnie, kiedy wśród ciszy rozlega się nagle śpiew pomyleńca z Due,
Szkandyby. Jest to stary katorżnik, który od pierwszego dnia przyjazdu na
Sachalin odmówił pracy i wobec jego niepokonanego, wprost zwierzęcego uporu
zawiodły wszystkie środki przymusu; sadzano go do ciemnicy, kilka razy
chłostano, lecz on po stoicku wytrzymywał karę i po każdej egzekucji
wykrzykiwał: a jednak nie będę pracować! . Pomęczyli się z nim i wreszcie dali
spokój. I teraz chodzi po Due i śpiewa.
Kopalnia węgla kamiennego, jak już wspominałem, znajduje się wiorstę od Due.
Byłem tam, oprowadzano mnie po ponurych, wilgotnych korytarzach i w sposób
zaskakująco grzeczny zaznajamiano z organizacją pracy, ale bardzo trudno opisać
to wszystko nie będąc specjalistą. [...]
W chwili obecnej kopalnie w Due są wyłączną własnością prywatnego towarzystwa
Sachalin , którego przedstawiciele mieszkają w Petersburgu. [...]
Codziennie wyznacza się do roboty 350-400 katorżników, pozostałych zaś 350-400
spośród więzniów Więzienia Wojewódzkiego w Due zostaje jako rezerwa. Bez rezerwy
trudno się obejść, gdyż kontrakt z Towarzystwem Sachalin zastrzega na każdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates