[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Pan Parker nigdy nie widział cię w takim stanie.
 I nie zobaczy, nie martw się.
 Ale, mamo  zaprotestował Danny głośno.  On tu za chwilę będzie.
143
RS
ROZDZIAA SMY
Przez chwilę Dori z trudem usiłowała opanować narastającą panikę.
 Chyba żartujesz.  Od tygodnia czekała na telefon, na jakiś znak. A
teraz miał się tak po prostu pojawić w jej domu, kiedy wcale nie miała
ochoty go oglądać. Nie miała siły stawić mu czoła. Czuła się zbyt słaba i
rozbita. W duchu błagała syna, żeby odwołał swoje słowa. %7łeby powiedział
jej, że to tylko głupi żart.
 Jestem pewna, że Gavin najpierw by zadzwonił.
 I lepiej, żeby tak zrobił!
 Ale on dzwonił, mamo.
 Kiedy?  zawołała Dori drżącym głosem.
 Jak się kąpałaś. Powiedziałem mu, że miałaś zły dzień i bierzesz
gorącą kąpiel, żeby poprawić sobie nastrój.
 Dlaczego mi nie powiedziałeś?!  wrzasnęła, czując, że ogarnia ją
przerażenie.
Zabrzmiał gong u drzwi frontowych i Dori poderwała się na nogi jak
zaszczute zwierzę, szukające kryjówki. Złapała syna za ramiona, z trudem
zwalczając pokusę, żeby się nim zasłonić.  Pozbądz się go, Danny.
Zrozumiałeś?
 Ale, mamo...
 Nie dbam o to, co mu powiesz.  Dori przemknęło przez myśl, że
musiała już zupełnie oszaleć, skoro mówi w ten sposób do syna.
Dzwonek znów zadzwonił, ponaglająco. Zanim matka i syn zdołali się
poruszyć, frontowe drzwi stanęły otworem i Gavin wszedł do środka.
 Dlaczego nie zamykacie drzwi na zamek?
Danny wyglądał na winnego.
144
RS
 Nie wiecie, jakie to niebezpieczne?  warknął Gavin.  Każdy
mógłby...  zamilkł, kiedy jego wzrok padł na Dori. Otworzył szeroko oczy.
 Jesteś chora? Czy ktoś zadzwonił po lekarza? Wyglądasz naprawdę
okropnie...
 Wszyscy mi to mówią  warknęła, zaciskając pięści. Przez cały
tydzień umierała, czekając na telefon, na list, na cokolwiek, a teraz, kiedy
wreszcie pojawił się w jej domu, miała ochotę z hukiem wyrzucić go za
drzwi. Obróciła się na pięcie i wybiegła do kuchni.  Idz sobie.
Gavin poszedł za nią i stanął w drzwiach.
 Muszę z tobą porozmawiać.
Dori otworzyła drzwi lodówki i postawiła na blacie pojemnik z
jajkami, całkowicie ignorując Gavina. W zasadzie nie była głodna, ale
pomyślała, że sama czynność przygotowywania jajecznicy pozwoli jej się na
czymś skoncentrować.
 Słyszałaś mnie?  zapytał Gavin stanowczym głosem.
 Tak, ale miałam nadzieję, że jak cię zignoruję, to sobie pójdziesz.
W tej chwili Danny wpadł do kuchni, wysunął sobie krzesło i usiadł
przy stole. Jego oczy wędrowały od Gavina do Dori i z powrotem. Oboje
spojrzeli na niego ostrzegawczo.
 Wiem, wiem, chcecie mieć odrobinę prywatności, prawda?
 Prawda  odparł Gavin.
 Zanim sobie pójdę, chcę, żeby pan wiedział, panie Parker, że moja
mama normalnie tak nie wygląda... no, nie tak zle.
 Zdaję sobie z tego sprawę.
 Cóż, martwiłem się, bo...
 Danny, proszę  syknęła Dori.  Nie pomagasz mi, a tylko szkodzisz.
145
RS
Chłopiec zaszurał krzesłem o kuchenną podłogę, odpychając się od
stołu.
 Nie martw się  powiedział.  Rozumiem, co chcesz powiedzieć.
Dori zdumiała się, skąd jej syn nagle nabrał takiej przenikliwości,
skoro nawet ona nie miała pojęcia, co tu się dzieje. I, jeśli o to chodzi,
podejrzewała, że sam Gavin także tego nie wiedział.
Wzięła małą miseczkę z kredensu i wbiła do niej dwa jajka.
 Jak ci minął tydzień?  zapytał Gavin.
Dori zacisnęła powieki i w myślach policzyła do pięciu.
 Wspaniale.
 Mnie też.
 To świetnie.  Nie zdołała ukryć sarkazmu, którym jej głos wprost
ociekał.
 Podejrzewam, że zastanawiałaś się, dlaczego nie zadzwoniłem 
powiedział Gavin po chwili.
Dori sądziła, że zna odpowiedz, ale chciała usłyszeć to z jego ust.
 Przemknęło mi to przez myśl, raz czy dwa  powiedziała matowym
głosem, gwałtownie mieszając jajka widelcem. Zawartość małej miseczki
groziła zalaniem całego blatu.
 Dori, na litość boską, przestań się miotać i popatrz na mnie.
 Nie!  Pasmo włosów opadło jej na policzek i gniewnie odsunęła je
dłonią.
 Proszę.  Jego głos był tak łagodny i smutny, że Dori poczuła, jak jej
opór topnieje niczym lód w kwietniu.
Opuściła głowę na piersi i przez chwilę zastanawiała się, jak żałośnie
musi wyglądać z mokrymi włosami w nieładzie, w podniszczonym szlafroku
146
RS
i głupich kapciach. Odwróciła się do niego i zacisnęła palce na blacie, tak
jakby szukała oparcia w kuchennym meblu.
Gavin postąpił kilka kroków naprzód, stanął tuż przed nią i położył
dłonie na jej ramionach. Dori zauważyła, że ma wypastowane do połysku
buty i pomyślała, jak absurdalny jest fakt, że zwraca uwagę na takie
drobiazgi. Gavin palcem uniósł jej brodę do góry, ale Dori uciekła wzrokiem
w bok.
 Tęskniłem za tobą przez ten tydzień  wyszeptał, a Dori bardziej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates