[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Tak, dziękuję.
Nastawił budzik i wskazał drzwi między szafami.
 Tam jest łazienka. Chcesz, żebym ci przyniósł coś gorącego do picia
albo...
 Nie, od razu się położę. Dzięki, że tak się o mnie troszczysz, Nathanie.
Wybacz, że sprawiam ci tyle kłopotu.
117
RS
 To przecież nie twoja wina  powiedział z naciskiem.  Machnij ręką
na tego Hewsona i jego bezsensowną gadaninę. Obiecuję, że go więcej nie
zobaczysz.
Istotnie, Bobby nie stanowił już dla niej zagrożenia. Gdy obserwowała
Nathana, który ominął ją sporym łukiem, idąc w stronę drzwi, z rozpaczą
myślała jednak o kłamliwych insynuacjach tamtego drania.
 Nathan, chciałam...  Stłumione wołanie sprawiło, że przystanął w pół
kroku, wyprostował plecy i odwrócił się z ociąganiem.
Odniosła wrażenie, że niechętnie staje z nią znowu twarzą w twarz.
Rzucił jej ponure spojrzenie i czekał, aż dokończy zdanie. Głębokie poczucie
własnej wartości sprawiło, że mimo zmęczenia znalazła właściwe słowa.
Spojrzała na niego błagalnie w nadziei, że jej uwierzy.
 Z nikim nie sypiałam, żeby...  Zawahała się.  Nie próbowałam zyskać
w ten sposób żadnych korzyści.
 Mirando, gdybyś rzeczywiście działała w ten sposób, wybrałabyś
Tommy'ego  odparł rzeczowo.  Przestań się zamartwiać, że cię zle ocenimy.
Obaj wiemy, że jesteś wspaniała i pozostaniemy przy swoim zdaniu. Odkąd
przybyłaś do Edenu, prowadzisz się nienagannie  powiedział z uśmiechem.
Miała łzy w oczach, gdy patrzyła na niego z wdzięcznością. Po chwili dodał: 
Zasłużyłaś na naszą pomoc i opiekę, więc śpij spokojnie, bo cię nie
zawiedziemy.
Skinęła tylko głową, była zbyt wzruszona, by cokolwiek powiedzieć. Do
tej pory nie zdarzyło jej się, aby inni stali za nią murem. Po raz pierwszy była
absolutnie pewna lojalności i pomocy bliskich ludzi. Miała nawet wrażenie, że
stała się jedną z nich, że Kingowie uznali ją za swoją.
Stała obok łóżka i patrzyła, jak Nathan idzie w jej stronę. Aagodnym
ruchem pogłaskał ją po policzku.
118
RS
 Domyślam się, że trudno jest dorastać w domu, gdzie brakuje poczucia
bezpieczeństwa  mruknął współczująco.  Podziwiam cię, Mirando, bo mimo
przeszkód wyrosłaś na wspaniałą dziewczynę. To dowód, że masz silną wolę.
Nie pozwól, żeby tamten mięczak ci ją odebrał, bo jesteś warta tysiąc razy
więcej niż on. Jego atutem jest tani blichtr, a ty zostałaś stworzona ze
szlachetnego kruszcu. Znam się na ludziach, dlatego możesz mi wierzyć. 
Położył rękę na jej ramieniu i ścisnął je lekko.  Głowa do góry, jutro też jest
dzień. Mam rację?
 Pewnie  odparła zduszonym głosem.
 Kto wie, jak to się skończy?  dodał z kpiącym uśmiechem.  Może
jednak staniemy na ślubnym kobiercu?
Wyszedł, zostawiając ją z tą myślą. Nie miała pojęcia, czy mówił
poważnie, ale wystarczyło, że rozważa taką ewentualność. Gdy to sobie
uświadomiła, kamień spadł jej z serca. Pogłaskała ostrożnie policzek, którego
dotknął przed chwilą, jakby chciała zatrzymać przyjemne ciepło jego dłoni.
Jutro też jest dzień.
119
RS
ROZDZIAA PITNASTY
Następnego dnia Miranda bez trudu zapomniała o kłopotach, jakich
przysporzył jej Bobby Hewson. Gdy z lotu ptaka patrzyła na posiadłość
Kingów, miała wrażenie, że przeniosła się do innego świata. Z helikoptera
pilotowanego przez Nathana obserwowała dwie inne maszyny. Piloci
oblatywali pastwiska, dokonując cudów zręczności i popisując się akro-
batycznymi umiejętnościami. Sprawnie wypędzali z buszu półdzikie bydło i
zaganiali je do wodopoju. Raz po raz cierpliwie zawracali po zagubione sztuki.
Przy śniadaniu Nathan wyjaśnił Mirandzie, co uprawia i hoduje na swojej
ziemi. Gdy teraz patrzyła z góry na pola i łąki otoczone na horyzoncie
pierścieniem dzikich zarośli, uświadomiła sobie, że ta trudna praca jest
prawdziwą pasją Nathana i nabrała do niego jeszcze większego szacunku. Miał
wiedzę, talent i doświadczenie, które mu pozwalały czuwać nad wszystkim, co
człowiek jest w stanie kontrolować. Od niego zależał harmonogram prac i
decyzja, gdzie należy je prowadzić. To natura narzucała rytm działań, więc
musiał ją znać lepiej niż inni, żeby nie zakłócić naturalnej równowagi.
W porze obiadu urządzili sobie z pilotami piknik na brzegu rzeki. W
pobliżu znajdowała się wiata, gdzie stały beczki z paliwem do helikopterów.
Nathan był zaprzyjazniony ze swoimi pracownikami, toteż ci bez zbędnych
ceregieli zaprosili na wspólny posiłek jego i Mirandę. Rozpalili ognisko i
zawiesili nad nim garnek napełniony wodą, żeby przygotować herbatę. Usiedli
w cieniu drzew i zajadali miejscową specjalność: słone placki z plastrami
zimnej pieczeni. Gdy omawiali dzisiejszy plan pracy, Miranda bez słowa
przysłuchiwała się tej wymianie zdań. Milczała, by lepiej chłonąć wszystko, co
się wokół niej dzieje.
120
RS
Nadstawiała uszu, starając się dosłyszeć dobiegający z oddali tętent
końskich kopyt i bydlęcych racic. Głęboko wciągała powietrze w płuca, żeby
poczuć woń ziemi. Zledziła akrobacje kolejnej grupy helikopterów
przeganiających stada na właściwe pastwisko i nadzorujących z góry prace
polowe. Miała wrażenie, obserwując tę pełną rozmachu codzienną krzątaninę,
że mocniej czuje puls życia, jego sens i smak.
Dzień był upalny i powietrze drżało od gorąca. Gdy Nathan podniósł się,
dając znak, że czas kończyć posiłek, i stanął plecami do słońca, otoczyła go
jasna poświata, która sprawiła, że wyglądał na jeszcze potężniejszego niż
zwykle. Miranda poczuła na sobie badawcze spojrzenie błękitnych oczu, które
przyciągały jej wzrok niczym magnes, jakby Nathan chciał jej dać do
zrozumienia, że należą do siebie nie tylko ciałem.
Jego zagubione w buszu królestwo było surowe i piękne. Miała wrażenie,
że pyta ją bez słów, czy potrafiłaby uznać je za swoje i żyć tak jak on... i zdała
sobie sprawę, że nie ma dla nich przyszłości, jeżeli nie odpowie twierdząco.
Nie mogli się pobrać tylko dlatego, że dobrze im było razem w łóżku... o ile,
rzecz jasna, Nathan naprawdę myślał o małżeństwie. Zawsze był i będzie
oddany przede wszystkim tej ziemi. Dlatego mógł się związać jedynie z taką
kobietą, która zrozumie i zaakceptuje jego pasję.
 Na nas już pora  powiedział i wyciągnął rękę, żeby pomóc jej wstać.
Nie zapytał, czy jest zmęczona. Może wolałaby zostać w obozie nad
rzeką? Jeśli poda mu dłoń, jasno da tym samym do zrozumienia, że chce przy
nim być i poznać jego życie, aby się przekonać, czy jest w stanie je z nim
dzielić. Zdawała sobie z tego sprawę, ale gdy poczuła, że palce Nathana mocno [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates