[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kiedy zbliżyli się do Yanaidar, tajemnica, w jaki sposób
na tak nieprzyjaznym gruncie
mogło zakwitnąć życie, została rozwiązana. Zagłębienia w
powierzchni płaskowyżu były
uzupełnione ziemią wnoszoną tu z doliny. Ogrody nawadniał
Strona 128
Howard Robert E - Conan obieżyświat.txt
skomplikowany system
głębokich, ale niezbyt szerokich rowów irygacyjnych,
zasilanych ze zródeł znajdujących się
w pobliżu miasta. Płaskowyż, otoczony pasmami wysokich
skał, miał specyficzny
mikroklimat, nieco inny niż w pozostałych rejonach gór.
Droga biegła pomiędzy olbrzymimi sadami i dochodziła aż
do miasta. Po obu jej stronach
ciągnęły się szeregi niskich domów o płaskich dachach, na
tyłach których znajdowały się
wspaniałe ogrody. Na drugim końcu ulicy rozpoczynała się
mierząca kilometr równina
pocięta licznymi rozpadlinami, oddzielająca miasto od
górującej nad nim skały. Płaskowyż
wyglądał jak olbrzymi występ wycięty w pionowej skalnej
ścianie.
Ludzie pracujący w ogrodach i przechodnie na ulicach
przyglądali się Zuagirom i ich
jeńcowi. Conan dostrzegł paru Iranistańczyków,
Hyrkańczyków, Shemitów, a nawet paru
Vendhyan i czarnych Kuszytów. Nigdzie nie było widać
Ilbarów. Widać mieszana populacja
nie miała żadnych kontaktów z tubylczymi góralami.
Ulica wychodziła na suk zamknięty od południa przez
szeroką skalną ścianę, która otaczała
budynek pałacowy ze wspaniałą kopułą.
Przy potężnych wrotach opatrzonych masywnymi kratami z
brązu i złotymi ozdobami, nie
było strażników, tylko ubrany jak eunuch Murzyn, który
skłonił się nisko i otworzył je. Conan
i jego eskorta weszli na obszerny dziedziniec wyłożony
kolorową kostką, pośrodku którego
tryskała radośnie fontanna, a w górze unosiły się stada
gołębi. Od wschodu i zachodu
dziedziniec był zamknięty wewnętrznymi murami, ponad
którymi widać było konary drzew
rosnących w przyległych ogrodach. Conan zwrócił uwagę na
wysmukłą wieżę, wznoszącą się
równie wysoko jak kopuła, której koronkowej roboty
dachówki połyskiwały w słońcu.
Zuagirowie przeszli przez dziedziniec, docierając do
otoczonego kolumnami portyku
pałacu, strzeżonego przez trzydziestu Hyrkańczyków w
srebrzystych hełmach z piórami,
złoconych napierśnikach uzbrojonych w tarcze ze skóry
nosorożca i ozdobne sejmitary,
wysadzane drogimi kamieniami. Kapitan straży, mężczyzna o
orlim nosie, rozmawiał przez
Strona 129
Howard Robert E - Conan obieżyświat.txt
chwilę z Antarem, synem Adiego. Po tym, jak się do siebie
odnosili, Conan domyślił się, że
nie byli w dobrej komitywie.
W pewnej chwili kapitan, którego nazywano Zahak, skinął
swoją szczupłą, żółtą dłonią i
Conan został otoczony przez tuzin odzianych w błyszczące
zbroje Hyrkańczyków.
Poprowadzono go po szerokich, marmurowych schodach do
wnętrza pałacu. Zuagirowie,
wyraznie niezbyt zachwyceni, szli za nim.
Przeszli przez szeroki, słabo oświetlony korytarz, w
którym pod sklepieniem dymiły
brązowe kadzielnice, a alkowy, znajdujące się po obu jego
stronach, skrywały za zasłonami z
grubego sukna swoje większe i mniejsze sekrety. W tych
przyćmionych, wspaniale
urządzonych wnętrzach czaiły się tajemnica i grozba.
Grupa mężczyzn weszła w nieco szerszy korytarz i zbliżyła
się do podwójnych drzwi z
brązu, których strzegli jeszcze okazalej odziani
wartownicy. Stali nieruchomo, jak posągi,
podczas gdy Hyrkańczycy minęli ich i wraz ze swym jeńcem
czy też gościem weszli do
półkolistego pokoju. Zciany komnaty pokrywały grube
gobeliny. Z sufitu zwisały złote
lampy, a łukowate sklepienie było wyłożone złotem i
hebanem.
Naprzeciwko wielkich wrót wznosiło się marmurowe podium.
Stał tam olbrzymi fotel,
ozdobiony niczym tron wykwintnymi wzorami, a na
atłasowych poduszkach, którymi był
wyłożony, siedziała szczupła postać skryta w wyszywanej
perłami szacie. Na różowym
turbanie lśniła wielka, złota brosza w kształcie dłoni
dzierżącej sztylet o falistym ostrzu.
Twarz pod turbanem była owalna, jasnobrązowa z niewielką,
czarną bródką. Zdaniem
Conana, człowiek ten pochodził z dalekiego wschodu: z
Vendhyi albo Kosali. Ciemne oczy
utkwione były w bryle kryształu leżącej na piedestale na
wprost mężczyzny. Kryształ ten
wielkości pięści Conana był obrobiony niemal kuliście i
szlifowany jak wielki klejnot. Jego
blask, niezbyt widoczny w światłach sali tronowej,
sprawiał wrażenie, że we wnętrzu
kryształu płonie mistyczny ogień.
Po obu stronach tronu stali olbrzymi Kuszyci. Wyglądali
jak posągi wyciosane z czarnego
Strona 130
Howard Robert E - Conan obieżyświat.txt
bazaltu; byli nadzy, jeśli nie liczyć sandałów i
jedwabnych przepasek biodrowych. W
dłoniach dzierżyli talwary o szerokich ostrzach.
Kim jest ów człowiek? spytał po hyrkańsku mężczyzna
siedzący na tronie.
To Conan Cymeryjczyk, Panie odparł pewnym głosem
Zahak.
Ciemne oczy rozbłysły z zaciekawienia, a w chwilę potem
zwęziły się podejrzliwie.
Jak dostał się do Yanaidar niezapowiedziany?
Zuagirskie psy, które strzegą Schodów, mówią, iż
przybył do nich zaklinając się, że
posłałeś po niego, Magusie z Synów Yezmu.
Słysząc ten tytuł Conan zesztywniał, a jego błękitne oczy
niczym dwa sztylety penetrowały
owalne oblicze. Nie odezwał się ani słowem. Milczenie
było równie skuteczną bronią, jak
żarliwa przemowa. Jego następny ruch zależał od słów
Magusa. Mogli uznać go za oszusta i
skazać na ścięcie. Jednak Conan wychodził z założenia, że
żaden władca nie skazałby go na
śmierć, nie próbując wpierw dowiedzieć się, co go tu
sprowadziło, a poza tym niektórzy
władcy wierzyli swoim poddanym.
Po chwili przerwy mężczyzna na tronie odezwał się
ponownie:
Takie jest prawo Yanaidar: %7ładen człowiek nie może
wejść po Schodach, chyba że
uczyni Znak, tak, by mogli go zobaczyć Strażnicy Schodów.
Jeżeli nie zna Znaku, Odzwierny
powinien zostać wezwany na rozmowę, zanim wejdzie on na
Schody. Conan nie był
zapowiedziany. Odzwierny nie został wezwany. Czy Conan
uczynił Znak, zanim wszedł na
Schody?
Antar spocił się, rzucił okiem na Conana, po czym
przemówił głosem drżącym z
przerażenia:
Strażnik w wąwozie nie przekazał nam ostrzeżenia. Conan
pojawił się na skale, zanim
go zauważyliśmy, choć jesteśmy czujni jak orły. To
czarownik, który jeśli tego pragnie,
potrafi stać się niewidzialny. Kiedy powiedział, że
posłałeś po niego, panie, wiedzieliśmy, że
mówi prawdę, w przeciwnym razie nie mógłby znać Tajemnej
Drogi&
Na czole Zuagira pojawiły się drobniutkie kropelki potu.
Mężczyzna na tronie zdawał się
Strona 131
Howard Robert E - Conan obieżyświat.txt
go w ogóle nie słyszeć. Zahak uderzył Antara w twarz
otwartą dłonią.
Zamilcz psie, dopóki Magus nie rozkaże ci, byś mówił!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates