[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Stefanek, może być.
No więc ona mówiła o takim. Jakiś Stefanek Trupski... Napomykała i tak czkała
kawałkami. Zrozumiałam, że ten Stefanek Trupski został wynajęty przez wujka do śle-
dzenia ptaszka. Wujek miał chyba na niego jakiegoś haka. Bo ogólnie miał się zajmo-
wać jakimś Pyłkiem czy Płatkiem, ale informacje dostarczać wujkowi. No i to już ko-
niec. Tyle wiem. Albo wydaje mi się, że wiem.
I ja się miałam nie zajmować polityką powiedziałam z rozgoryczeniem.
Dziwię się, swoją drogą, że ten twój szanowny wujaszek jeszcze żyje. Pani Celinka
też, jeśli tak trzaska dziobem na prawo i na lewo...
Nie, ona chyba wyjątkowo tak straciła równowagę. I na końcu jeszcze zapowie-
działa mściwie, że jak nie, to ona wszystko powie Kubiakowi. Bo to on prowadzi całą
księgowość i wie, co kto komu jest winien. Tego już do reszty nie zrozumiałam, więc
wyleciało mi z głowy.
Jakiemu Kubiakowi?
Pojęcia nie mam. Pani coś wie?
Westchnęłam i opowiedziałam jej o wydarzeniach, które były naszym udziałem. Kasi
się to nawet dość spodobało, ale wgłębiać się w kryminał nie miała ochoty. Odłożyłam
słuchawkę i spróbowałam pomyśleć.
94
Kiedy zgłosiła się Martusia, akcję zbrodniczą miałam już właściwie opracowa-
ną. Nie chciała słuchać przez telefon, wolała omawiać sprawę z wydrukiem w ręku.
Umówiłyśmy się na wieczór.
Przyleciała z kopią pożaru zrobioną specjalnie dla mnie. Cezary Piękny zabrał swo-
je przedwczoraj pózną nocą, bo, jak łatwo było odgadnąć, po moim telefonie podążył
natychmiast do telewizji, ale nie pchał się do środka i nie wisiał im nad karkiem, tylko
taktownie czekał przed bramą. Dostał jeden egzemplarz i fakt, że była to taśma robocza,
a nie zmontowane widowisko, najwyrazniej w świecie uszczęśliwił go niebotycznie. Nie
interesowały mnie chwilowo jego wnioski.
No to siadaj i słuchaj poleciłam Martusi srogo. I we właściwych miejscach
wprowadzaj korekty techniczne. Tu masz w punktach, tu masz streszczenie, a tu frag-
menty gotowych scen. Patrz wszędzie naraz.
Czy to mucha ma tak strasznie dużo oczu ze wszystkich stron głowy? spytała
Martusia żałośnie, usiłując rozmieścić wokół siebie olbrzymią ilość papieru. Nie lata
tu jakaś? Może by mi pomogła?
Nie zajmuj się insektami, tylko słuchaj. No więc, trochę zmieniłam, zaczynając od
góry, Wredny Zbinio ma koło siebie Płucka jako zastępcę albo co, a w gruncie rzeczy ta-
kiego tajnego doradcę, który judzi, intryguje i szantażuje kogo trzeba. Płucek dostaje in-
formacje od Słodkiego Kocia...
Zwariowałaś! zaprotestowała Martusia. Przecież musimy ich jakoś inaczej
ponazywać!
To potem. Wymyślimy im nazwiska. Słodki Kocio dostarcza wiedzy, ale zarazem
trzyma ich za gardło też szantażem i dlatego muszą kupować te cholerne seriale argen-
tyńskie, żeby nastarczyć pieniędzy sobie i jemu. Wredny Zbinio ma tego dosyć, nie zda-
je sobie sprawy z przydatności Słodkiego Kocia, chce się go pozbyć. Jest piękny...
Kto...?!
Wredny Zbinio.
Joanna, kota masz...?!!!
A co, nie jest...? Bez znaczenia, musi być. I z tych młodszych. Kocha się w nim
śmiertelnie Malwina, zajmuje stanowisko trochę poniżej Niny Terentiew, on ją kołu-
je, bo już mu namiętność przygasła, zauważ, że pomijam chwilowo wątki uboczne... A,
nie, nie wszystkie. Agata z Jackiem robią swój życiowy reportaż i grzebią w taśmach ar-
chiwalnych, sami nie wiedząc, co czynią. Wydłubują tę taśmę, co miała być zniszczona,
dwie taśmy, trzy, wszystko jedno, i na nich dostrzegają faceta, tego samego, który współ-
cześnie uprawia tajne kontakty. No, te z kieszenią, łapówką i tak dalej. O trzydzieści lat
starszy...
Za dużo. O dwadzieścia.
Zastanawiałam się przez moment, przypominając sobie wydarzenia historyczne.
95
No dobrze. O dwadzieścia dwa. Mężczyzni się mało zmieniają, o ile nie łysie-
ją i nie zapuszczają siwych bród jak Sean Connery. Co też on widzi w tej swojej bro-
dzie...? Ale jeszcze im nic do głowy nie przychodzi. Płatek węszy, że Wredny Zbinio chce
mu trzasnąć informatora. Po wszystkim snuje się Grocholski, uważany za przyzwoite-
go człowieka, zobacz na szóstej stronie... Tu słyszy przypadkiem, tu podgląda, tu mó-
wią mu dobrowolnie...
Marek się go radzi, jak idiota...?
Otóż to...
Ej, słuchaj! Czyś ty nie wepchnęła w Marka trochę za dużo Dominika?
A nawet jeśli, to cóż to szkodzi? Pasuje.
Nie wygłupiaj się, wszyscy poznają!
W razie potrzeby nieco mu ujmiemy. Patrz dalej. Malwina wpada w szał i wyja-
wia Grocholskiemu tajemnice Wrednego Zbinia. Grocholski widzi przed sobą świetla-
ną przyszłość, pcha się do archiwum, okazuje się, że Agata z Jackiem zabrali materiały
i mają gdzieś u siebie, Słodki Kocio, wynajęty przez Wrednego Zbinia, też dochodzi do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates