[ Pobierz całość w formacie PDF ]
biodra, z każdym ruchem głębiej penetrował jej pulsujące ciało.
Kendall chwyciła go kurczowo za ramiona i po chwili oboje osiągnęli
szczyt rozkoszy, równocześnie wydając głośny okrzyk.
Przez chwilę trwali nieruchomo, mocno objęci. Matthias nadal
drżał z rozkoszy w jej ramionach, ona wciąż czuła w sobie jego ciało.
Potem położyli się obok siebie. Jedna ręka Matthiasa spoczęła na jej
biodrze, druga nad jej czołem. Dopiero po chwili Kendall zrozumiała,
co się stało, i nagle straciła całą pewność siebie. To, co niegdyś
uważała za słabość wobec przełożonego, teraz okazało się czymś o
wiele ważniejszym. Bała się, że dla Matthiasa ich romans nie miał
takiego znaczenia. Choć w ciągu ostatnich dni nad jeziorem bardzo się
zmienił, nie usłyszała z jego ust żadnej deklaracji. Być może praca
przestała być dla niego najważniejsza, ale czy to oznaczało, że jest
gotów dzielić z nią życie?
Kiedy otworzyła oczy, przez dłuższą chwilę nie mogła pojąć,
gdzie się znajduje. Słońce jeszcze nie wstało, ale podłogę oświetlał
109
RS
słaby promień. Kendall długo patrzyła na jasny punkt nieprzytomnym
wzrokiem. Mimo senności czuła się szczęśliwa i z rozkoszą wtuliła się
w ciepłą pościel.
Dlaczego to łóżko było wygodniejsze od jej własnego? Milsze?
Przyjemniejsze? Dlaczego miała ochotę wylegiwać się w nim bez
końca? Zwykle wstawała od razu po przebudzeniu, gotowa stawić
czoło wyzwaniom nadchodzącego dnia. Należała do osób, które
natychmiast słały łóżko i wracały do niego dopiero w nocy. Dziś było
inaczej. Westchnęła, rozkoszując się stanem błogości. Po raz pierwszy
w życiu nie mogła się doczekać nocy, czując dreszcz emocji na myśl o
przyjemnościach, jakie ją czekały.
Kiedy znów chciała westchnąć, ze snu zaczęły ją budzić myśli.
Otrzezwienie przyszło dopiero po kilku minutach. Znów spojrzała na
plamę światła na podłodze, Przecież to ogień. W jej sypialni jest
pożar. Usiadła gwałtownie, gotowa uciekać. Nagle zobaczyła, że jest
naga. Poruszając się nerwowo, dotknęła czyjegoś ciała. Skąd w jej
łóżku wziął się drugi człowiek? Ktoś nagłe mruknął przeciągłe,
obracając się na drugi bok, i z hukiem wylądował na podłodze.
Po kilku sekundach Kendall przypomniała sobie ostatnią noc.
Nie była ani w swoim łóżku, ani w swoim mieszkaniu. yródłem
światła była świeca na stoliku. Było bezpiecznie, pięknie i
romantycznie. Kendall czuła się tak wspaniale, bo...
Właśnie! W łóżku był z nią mężczyzna. Poczuła, że czyjeś ramię
opada na materac i usłyszała znów ten sam znajomy pomruk, po czym
reszta ciała pojawiła się na łóżku. Po chwili ciszę przerwał
zaniepokojony głos:
110
RS
-Co się stało?
Wiele było odpowiedzi na to pytanie, choć żadna do końca jej
nie zadowalała. Przede wszystkim nie powinna była iść do łóżka z
Matthiasem. Niebawem znów zacznie dla niego pracować i nie może
sobie pozwolić na romans z szefem. Jednocześnie, leżąc obok niego,
czuła się jak w niebie. Byłaby ostatnią idiotką, gdyby się wczoraj
wyparła uczuć i nie chciała się z nim kochać. Owszem, zakochać się
we własnym szefie było rzeczą nierozsądną, ale jak tu nie ulec tak
cudownemu mężczyznie?
Kendall zrozumiała, że kocha Matthiasa, co więcej, kocha go od
wielu lat. Przez cały ten czas nie chciała się do tego przyznać, bo
uważała, że on nigdy nie odwzajemni jej miłości. Co z tego, że
kochali się tej nocy wiele razy, namiętnie i czule? Słysząc jego głos,
Kendall obiecała sobie, że nie zdradzi się ze swoimi uczuciami.
- Wszystko w porządku - odparła, starając się, by jej głos
brzmiał swobodnie.
Tak, wszystko było w najlepszym porządku, wspaniale,
cudownie, fantastycznie. Nie mogło być lepiej. Było tak wspaniale, że
Kendall chciała uciec, by nic nie zepsuło tego idealnego stanu.
Podziękuje za miły wieczór, wyjdzie i obieca, że się skontaktują, gdy
wróci do San Francisco.
Nagle wpadła w panikę. Ciesząc się w duchu, że jest ciemno,
odrzuciła kołdrę i chciała wstać, ale poczuła mocny uścisk na
nadgarstku. Matthias przyciągnął ją do siebie i całował tak długo, aż
całe jej ciało znów się rozluzniło. Poczuła, że upłyną godziny, nim
111
RS
zdoła się zmobilizować do działania. Jeśli jednak Matthias znów
zacznie ją pieścić, ten czas znacznie się wydłuży.
- Dokąd się wybierasz? - spytał aksamitnym głosem. Czuła się
tak błogo, że przez chwilę nie była w stanie nic odpowiedzieć, więc
Matthias usłyszał w ciemnościach jej niezrozumiałe mruknięcie.
- To dobrze, bo jeszcze nie skończyliśmy. Kendall się przeraziła,
a Matthias zaśmiał się cicho.
- Musimy zjeść śniadanie. Westchnęła z ulgą.
- Ale teraz mam apetyt na coś lepszego, słodkiego i
smakowitego.
Ona zaś miała ochotę na coś ciężkiego i pikantnego. Nie! Nie
będzie żadnych pikantnych dań, nie będzie śniadania! Co więcej, nie
powinni byli jeść razem kolacji ani deseru, który sprawił im taką
rozkosz.
- Matthias, musimy porozmawiać - powiedziała cicho.
- Nie, teraz powinniśmy milczeć - odparł Matthias, kładąc rękę
na jej piersi.
Kiedy pochylił się nad Kendall, by ją pocałować, lekko odsunęła
go od siebie i powtórzyła:
- Musimy porozmawiać.
Westchnął z rezygnacją i wrócił na swoje miejsce. Słaby
płomień świecy oświetlał jego twarz. Obawiała się, że będzie zły lub
smutny, ale wyglądał na urażonego. To ją zaskoczyło. Barton nie
mógł się czuć urażony ani odrzucony. Po chwili jednak jego twarz
przybrała obojętny wyraz i Kendall pomyślała, że musiało jej się coś
przywidzieć.
112
RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates