[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zdumieniu nagle stwierdziła, że uważa ten wieczór za udany. Czuła,
że odżyła i że jest gotowa podjąć rękawicę.
Ale tej nocy nie zapowiadało się jeszcze na pojedynek.
Rex poszedł do kuchni i położył pizzę na stole.
- Na drzwiach do bawialni jest drewniana zasuwa. Możesz się
zamknąć od środka. Nawet gdyby ktoś chciał wejść przez wyłamane
okno, nie dostanie się do tego pokoju. To musiał być jakiś włóczęga,
który myślał, że dom stoi opuszczony. Jutro musisz koniecznie
wezwać kogoś, kto ci naprawi okno. Szkoda, że nie zrobiłaś tego
dzisiaj.
65
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Idziesz już?
Pokiwał głową i podszedł do drzwi, w których stała. Oparł się o
framugę i z łobuzerskim uśmiechem nachylił się ku Alexi.
- Z moim libido też dzieją się dziwne rzeczy. - Odsunął się od
ściany. - Gdybyś mnie potrzebowała, znajdziesz numer w notesie przy
telefonie. Dobranoc.
Z jakiegoś powodu nie potrafiła mu odpowiedzieć. Poczuła się,
jakby jej dotknął, jakby znowu zaszło między nimi coś bardzo
intymnego.
A przecież nic takiego nie miało miejsca.
Kiedy się wreszcie ocknęła, już go nie było. Usłyszała odgłos
zamykanych frontowych drzwi.
Podeszła do nich, żeby je zaryglować na noc. Wciąż czuła się
bardzo niepewnie. Obecność Reksa dodała jej odwagi. Wiedziała, że
ktoś musiał być w domu. A może wcale nie wyszedł?
Może nadal czaił się w ciemnościach i czekał stosownej chwili
żeby ją zaatakować.
Nagle usłyszała ciche pukanie do drzwi. Zdrętwiała ze strachu.
- Alexi!
To Rex. Otworzyła drzwi, modląc się w duchu o to, żeby nie
usłyszał, jak głośno łomocze jej serce.
- Rex - mruknęła i szybko opuściła głowę, by nie mógł dostrzec
radości i ulgi, malujących się na jej twarzy. - Zapomniałeś czegoś?
- Tak.
66
Anula
ous
l
a
and
c
s
Stał oparty o framugę, z rękami w kieszeniach. Przez chwilę,
patrzył w milczeniu na Alexi, a w końcu westchnął.
- Przez ciebie zwariuję, wiesz o tym?
- Nie rozumiem - szepnęła.
Rex z żalem pokiwał głową, a potem się wyprostował. Poło żył
ręce na jej ramionach, wepchnął ją do holu i sam wszedł za nią do
środka. Alexi patrzyła na niego szeroko otwartym oczyma.
- Zostaję! - powiedział ochrypłym głosem.
- Co takiego? - wyszeptała.
- Zostanę tu na noc.
- Przecież wcale nie musisz.
Rex niecierpliwie potrząsnął głową.
- Prześpię się w bawialni, skoro nie zdążyłaś jeszcze
przygotować pokoi gościnnych - dorzucił sucho.
- Rex... naprawdę nie musisz.
- Muszę - powiedział, idąc do bawialni.
- Zjedz przynajmniej kawałek pizzy!
- Nie, dziękuję. Chcę się już położyć.
- Rex...
- Do diabła, Alexi! Ja... - Urwał, a potem znowu potrząsną głową
i poszedł dalej, zaciskając usta.
Alexi wycofała się do kuchni. Oparła się o drzwi i wzięła
głęboki oddech. On będzie spał pod jej dachem. Nie powinna się na to
zgodzić.
67
Anula
ous
l
a
and
c
s
Zaczęła drżeć. I nie mogła nic na to poradzić. Jak to dobrze,
pomyślała, że Rex jest o dwa kroki stąd.
68
Anula
ous
l
a
and
c
s
ROZDZIAA 4
Mimo obecności Reksa w domu - a może właśnie z jej powodu -
Alexi miała kiepską noc.
Kiedy wreszcie udało jej się zdrzemnąć, obudziła się z krzykiem,
bo przyśnił jej się olbrzymi, brunatny pająk. Nie wiedziała, dlaczego
nazywali go wdową, skoro nigdy nie widziała wdowy w brunatnej
żałobie. Nie miała też najmniejszej ochoty na kolejne spotkanie, żeby
to wyjaśnić.
Wstała i zjadła kawałek pizzy. W tym czasie pojawił się zaspany
Rexi się do niej przyłączył. Kiedy skończyli, wrócił do salonu, a Alexi
postanowiła jeszcze trochę pospać, nadal jednak męczyły ją koszmary
i dziwaczne sny. W sali balowej mężczyzni i kobiety w strojach z
czasów wojny secesyjnej wirowali w tańcu, śmiejąc się i rozmawiając.
Piękni, w jedwabiach, taftach i atłasach, byli jednak przezroczyści, a
salę balową spowijały girlandy pajęczyn. Jedynym człowiekiem z
krwi i kości był w jej snach Rex Morrow - smagły i niebywale męski.
Z diabolicznym uśmiechem wskazywał na portrety Pierre'a i Eugenii,
a Alexi na próżno próbowała przebić się do niego poprzez tłum
bezcielesnych tancerzy. Nie wiedziała, dlaczego to robi, ale w miarę
upływu czasu ogarniała ją coraz większa desperacja. A potem nagle
zaatakował ich gigantyczny brunatny pająk o upudrowanej twarzy
Johna i wtedy obudziła się, łapiąc spazmatycznie oddech. Za oknami
słońce stało już wysoko na niebie.
69
Anula
ous
l
a
and
c
s
Nastawiła kawę i udała się na poszukiwanie Reksa. Tymczasem
na sofie w salonie znalazła tylko kartkę.
Poszedłem do domu, żeby się wykąpać i ogolić. Potem mam
zamiar popracować. Przed wyjściem zajrzałem do Ciebie, ale spałaś
jak suseł  i to bardzo ponętny. Libido, sama rozumiesz. Każ wreszcie
naprawić to okno! Gdybyś czegoś potrzebowała, zadzwoń. Będę w
domu.
Rex
Więc poszedł sobie. Czuła się zawiedziona. To zabawne... Miała
nadzieję, że go zobaczy, że razem wypiją poranną kawę i razem będą
się śmiać z nocnych strachów. Przypomniało jej się, jak jedli w nocy
zimną pizzę. Uśmiechnęła się. Oboje byli wtedy na wpół przytomni.
Nie mogła sobie przypomnieć, o czym rozmawiali. Pamiętała jednak,
że podobała jej się jego twarz z cieniem ciemnego zarostu i masą
czarnych włosów nad czołem.
W dziennym świetle Rex okaże się pewnie całkiem innym
człowiekiem - wrogim i poirytowanym. Będzie traktować ją z
wyższością i udawać artystę. Przyrzekła sobie, że kiedy go znowu
zobaczy, zachowa dystans. Postara się być chłodna, opanowana i
odważna. I, oczywiście, kompetentna.
No tak, trzeba wreszcie zabrać się do roboty. Czeka ją tu masa
obowiązków. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates