[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tu jest twoje miejsce, stary  oznajmił autorytatywnie.
Jake zbył tę uwagę niedbałym machnięciem ręki.
 I do tego jesteś w świetnej formie  dodał Norman, dając
znak kelnerowi.
 Jestem, bo uporałem się ze swoimi problemami.
 Cieszę się  szczerze uśmiechnął się Freeman.  Chciałbym
to samo powiedzieć o sobie.
Przy stoliku zjawił się Dave.
 Brandy dla mnie i dla pana Forrestera. A co dla ciebie, moja
droga?  zwrócił się do Julii.
Potrząsnęła przecząco głową.
 Dla mnie tylko kawę.
 Dla mnie też  dołączył się Jake.
 I nic więcej?
 Nie, przyjacielu. Wiesz dobrze, że nie mogę już wypić ani
kropli.
 Norman potrząsnął głową i spojrzał na Julię.
 Wiem, jak było, i nie będę nalegał. I wiem, że jak ten facet
coś postanowi, to potrafi być twardy.
Kiedy podano koniak i kawę, ciągnął dalej:
 Prawdę mówiąc, to nawet dobrze, że skończyłeś z piciem,
bo mam dla ciebie poważną robotę. Coś z twojej działki, a
jednocześnie cholernie dobrze płatne.
Jake roześmiał się.
 Norm, ja nie szukam zajęcia.
 Kochany, kiedy usłyszysz, jaka jest stawka, to zaczniemy
inaczej rozmawiać. Mowa o stanowisku szefa ochrony. Trafione
w dziesiątkę, jeżeli chodzi o ciebie, prawda?
 Zupełnie podobne zajęcie mam teraz.
 Możliwe, ale ja dam ci dwa razy tyle.
Jake pochylił się ku niemu i konfidencjonalnym szeptem
podał wysokość swoich poborów, zdając sobie doskonale
sprawę, iż w Los Angeles jest to śmiesznie mało.
 Tylko tyle ci dają? Stary, ode mnie dostaniesz cztery razy
więcej. I co ty robisz za takie psie pieniądze?  zapytał Freeman
z niekłamaną ciekawością.
 Jestem szeryfem w hrabstwie Pierson w stanie Nowy
Meksyk.
Na okrągłej twarzy Normana pojawił się wyraz
bezgranicznego zdumienia.
 Prowincjonalny szeryf? Nie, mój drogi, to zupełnie do
ciebie nie pasuje. Nie ten scenariusz. Ty jesteś chłopak z miasta i
zawsze nim byłeś.
 Właśnie, Norm, byłem. Pamiętaj o tym. Freeman poszukał
wsparcia u Julii.
 Od jak dawna jesteście w L. A. ?
 Ja jestem od dwóch dni, a Jake właśnie przyjechał.
 Aha, rozumiem. Jeszcze się nie zdążył porządnie rozejrzeć.
Ale za kilka dni będzie myślał inaczej.  Znów zwrócił się do
Jake a:
 Stary, po prostu zadzwoń do mnie. Wiesz, gdzie mnie
szukać. Nic się nie zmieniło. Dobra, teraz muszę wracać do
swojej staruszki. I czekam na telefon  przypomniał, wstając od
stolika.
Jake uścisnął mu rękę na pożegnanie.
 Dzięki za zaufanie i pamięć, Norm, ale nie skorzystam.
Jutro rano wracamy do Pierson.
Julia mimowolnie wstrzymała oddech, czekając na
odpowiedz. Kiedy ją usłyszała, odetchnęła z ulgą.
 Rozczarowałeś mnie, ale nie tracę nadziei  stwierdził
Norman i wyciągnął z portfela wizytówkę.
 Dzwonią do mnie ludzie z różnych stron, więc dlaczego nie
miałby odezwać się ktoś z Nowego Meksyku?  zakończył,
żegnając się krótkim skinieniem głowy z Julią, a Jake a
obdarzając przyjacielskim klepnięciem po plecach.
Kiedy zniknął, Julia w zdumieniu pokręciła głową.
 Ciekawy typ, co?  zapytał Jake.
 Jest szybki w interesach.
 O, tak. Ma swoje przedsiębiorstwo telewizyjne i
wyprodukował już parę przebojowych komedii. Często robiłem
dla niego, jak to nazywaliśmy,  badania , czyli po cichu
sprawdzałem aktorów, których zatrudniał. Bywało, że musiałem
trochę zająć się tymi, którzy za mało przykładali się do pracy.
 On musi cię bardzo lubić. A jego oferta wygląda poważnie
 stwierdziła Julia.
Jake wzruszył tylko ramionami i sięgnął po kartę kredytową.
 Typowe towarzyskie gadanie. Tutaj wszyscy się kochają,
zwłaszcza w knajpie przy stoliku. Do czasu... Uśmiechnął się z
wyrazną satysfakcją.
 A swoją drogą muszę przyznać, że miło jest od razu
pierwszego dnia otrzymać taką propozycję. Zabawne byłoby
wrócić i pogrążyć się znowu, co?
Zamilkł. Julia zastanawiała się, o czym teraz myśli.
 No i co?  zapytał wreszcie.  Co zrobimy z tak pięknie
rozpoczętym wieczorem? Pójdziemy potańczyć, pozwiedzamy
bary czy wrócimy do hotelu?
 Wrócimy do hotelu  zadecydowała bez wahania.
 Słusznie, bądzmy rozsądni  powiedział z lekką kpiną.  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • showthemusic.xlx.pl
  • © 2009 Silni rządzą, słabych rzuca się na pożarcie, ci pośredni gdzieś tam przemykają niezauważeni jak pierd-cichacz. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates